search
REKLAMA
Recenzje

ŚMIERĆ NA ŻYWO. Science fiction prekursorskie wobec „Czarnego lustra”

Film fantastycznonaukowy Bertranda Taverniera z 1980 roku.

Maciej Kaczmarski

3 stycznia 2024

REKLAMA

Już sama obsada powinna zwrócić uwagę na ten słabo znany, lecz ze wszech miar interesujący film: Romy Schneider, Harvey Keitel, Harry Dean Stanton oraz Max von Sydow. Ale to nie jedyna zaleta Śmierci na żywo.

Akcja filmu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, gdzie ze względu na rozwój medycyny śmierć z przyczyn naturalnych stała się rzadkością. Pewnego dnia lekarze diagnozują nieuleczalną chorobę u znanej pisarki Katherine Mortenhoe, która natychmiast staje się celebrytką obleganą przez media masowego przekazu. Wpływowy producent telewizyjny Ferriman składa jej lukratywną ofertę: w zamian za pół miliona dolarów Katherine pozwoli sfilmować swoje ostatnie chwile na potrzeby popularnego reality show Śmierć na żywo. Kobieta z oporami przystaje na niemoralną propozycję i bierze zaliczkę, którą przekazuje mężowi, a potem ucieka na prowincję, aby tam dokonać żywota z dala od błysku fleszy. W kościelnej noclegowni dla bezdomnych poznaje Roddy’ego – pracownika stacji telewizyjnej i podwładnego Ferrimana, który tropi Katherine. Roddy poddał się eksperymentalnemu zabiegowi wszczepienia miniaturowych kamer w swoje oczy, dzięki czemu przebywając z nieświadomą Katherine, może na żywo transmitować jej życie i śmierć. Ale proste zlecenie komplikuje się, gdy Roddy zakochuje się w Katherine.

Śmierć na żywo (La Mort en direct) powstała na podstawie powieści The Unsleeping Eye Davida G. Comptona z 1973 roku, zaadaptowanej na filmowy skrypt przez Davida Rayfiela i Bertranda Taverniera. Za kamerą stanął sam Tavernier – wszechstronny francuski reżyser znany z takich filmów jak Zegarmistrz od świętego Pawła (1974), Niech się zacznie zabawa (1975) oraz Sędzia i zabójca (1976). Twórcom udało się zebrać na planie imponującą międzynarodową obsadę: Romy Schneider (Katherine), Harvey Keitel (Roddy), Harry Dean Stanton (Ferriman), Max von Sydow (Gerald) i Robbie Coltrane w swym kinowym debiucie (jako kierowca limuzyny). Zdjęcia powstawały w szkockim Glasgow i okolicach, m.in. na wiktoriańskim cmentarzu Glasgow Necropolis, w gotyckiej katedrze z XII wieku i siedzibie władz miejskich City Chambers. Premiera odbyła się w styczniu 1980 roku, a w grudniu roku następnego roku Śmierć na żywo trafiła także na ekrany polskich kin. Film cieszył się dużą popularnością, otrzymał kilka nominacji do prestiżowych nagród (m.in. Cezar i Złoty Niedźwiedź), ale dziś uchodzi za zapomniany. Niesłusznie.

Tavernier wyznał, że Śmierć na żywo potępia „dyktaturę podglądactwa”, a postać Roddy’ego określił mianem „superpodglądacza i skrzywionego idealisty, który sprzedał oczy diabłu” [1]. To zadziwiające, jak bardzo wizjonerski z perspektywy czasu okazał się ten film (a także powieść Davida G. Comptona). Twórcom udało się przewidzieć nie tylko zjawisko popularnych na przełomie XX i XXI wieku reality shows, ale nawet zaburzenie prywatności przez internet i media antyspołecznościowe. Historia najnowsza już dawno odnotowała przypadki bezpośrednich transmisji z morderstw i samobójstw, a filmiki z przypadkową śmiercią w wypadkach to chleb powszedni niektórych serwisów internetowych, które wbrew pozorom wcale nie funkcjonują w podziemiu. Wpływ filmu Taverniera jest również doskonale widoczny w kinie i telewizji, czego dowodem takie tytuły jak A stawką jest śmierć (1983) Yves’a Boisseta, Uciekinier (1987) Paula Michaela Glasera, Truman Show (1998) Petera Weira, Ed TV (1999) Rona Howarda czy seria Czarne lustro (szczególnie odcinki Cała prawda o tobie i Biały niedźwiedź).

Wartość historyczna to jednak niejedyny walor Śmierci na żywo, bo film jest znakomity pod nieomal każdym względem: aktorstwa, scenariusza, reżyserii, muzyki i zdjęć. Wizja dystopijnej przyszłości jest powściągliwa, a jednak bardzo sugestywna. W tym świecie na pozór wszystko jest w porządku: medycyna poczyniła postępy, nie słychać nic o wojnach, ludzie wydają się dobrze ubrani i odżywieni. Niepokój ujawnia się w detalach, czasami trudnych do wychwycenia; to z nich wyłania się obraz społeczeństwa targanego hiperinflacją i problemami z dostawami, gdzie warzywo tak banalne jak brokuł uchodzi za towar luksusowy. Nic nie jest wprost powiedziane, ale w tym świecie musiało wydarzyć się coś straszliwego. Aby stworzyć takie realia, twórcy nie potrzebowali wyszukanej scenografii ani efektów specjalnych, wystarczyły znakomicie sfotografowane plenery, co przywołuje Ludzkie dzieci (2006) Alfonso Cuaróna. W przypadku filmu Taverniera było to Glasgow z okresu „zimy niezadowolenia” – kryzysu wywołanego nieudolną polityką lewicowej Partii Pracy, która sprowadziła na Brytyjczyków równie ponury los.


R. Machart, Le voyeurisme dans l’œil de Tavernier, tłum. własne, w: „Le Monde” (11 lutego 2018), s. 22.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA