SEKRETNA OBSESJA. Zabawy całkiem sporo, sensu całkiem brak
Czarny policjant z przeszłością i Azjatka łączą siły, by przeciwstawić się mężczyźnie podającemu się za męża głównej bohaterki. Ale kim on jest tak naprawdę, tego nikt nie wie. Sprawę komplikuje to, że protagonistka ulega już na samym początku wypadkowi, uciekając przed tajemniczym zamaskowanym mężczyzną, przez co nie pamięta prawie nic ze swojej przeszłości, a tym bardziej tego, co wydarzyło się w feralną noc. I nie są to żadne spojlery, bo wszystko właściwie widać już w trailerze.
Niestety, ale nowa produkcja Netflixa ani nie jest odkrywcza w temacie, który porusza, czyli stalkingu, ani nie sprawdza się w kontekście dobrego thrillera, w którym bohaterka walczy o życie. Już praktycznie od pierwszych minut wiadomo, że coś jest nie tak, o czym zresztą informuje sam tytuł filmu. Przez prawie dwie godziny musimy mierzyć się z coraz to nowymi próbami ucieczki protagonistki i powoli odkrywamy, kim tak naprawdę jest tajemniczy mężczyzna, który pojawił się w jej życiu zaraz po wypadku.
Podobne wpisy
Przyznam szczerze, iż produkcję tę można oglądać wyłącznie jako weekendowe guilty pleasure, gdyż niestety cały film wypada strasznie nijako, nudno i – co najważniejsze – od samego początku odarty jest z tajemnicy i próbuje nabrać widza na tandetne filmowe sztuczki. Jeżeli więc nie będziecie go traktowali ani trochę poważnie, to zabawę będziecie mieć murowaną. Jeżeli jednak oczekujecie czegoś więcej, to Sekretna obsesja bez wątpienia nie jest dla was. Oczywiście moglibyście powiedzieć, że trop filmowy związany z podszywaniem się pod czyjegoś męża jest wyświechtany do granic możliwości. I mielibyście rację. W tym przypadku wszystko odbywa się w sposób wręcz podręcznikowy i cała tajemnica jest odkrywana praktycznie już w pierwszych kilku minutach filmu.
Na pochwałę zasługują jednak aktorzy, a w szczególności Dennis Haysbert, który wciela się w detektywa szukającego prawdy. Oczywiście na swojej drodze musi trafić na wszystkie możliwe przeszkody, takie jak podanie złego adresu przez podejrzanego, znalezienie martwych świadków czy pójście na akcję w pojedynkę, co oczywiście okazuje się bardzo złym pomysłem. Powiem szczerze, że dużo bardziej jestem ciekawa jego historii i tego, co przydarzyło się jego córce, aniżeli tego trzyaktowego dramatu pozbawionego jakichkolwiek emocji. Niestety Haysbert nie dostaje tyle czasu na ekranie, ile powinien, a szkoda, bo to jedna z najciekawszych ról w tym filmie.
Wydaje mi się, że reżyser tego obrazu od samego początku zdawał sobie sprawę z tego, iż ani nie będzie to film przełomowy, ani nikt nie będzie go stawiał w jednym rzędzie z tymi lepszymi produkcjami, które wyszły ze stajni Netflixa. Jednak, jak już wspomniałam, jeżeli wyłączymy myślenie i przestaniemy zwracać uwagę na ogólny sens tego, co się dzieje, będziemy czerpali dużą przyjemność z seansu. Jeżeli będziemy natomiast przywiązywali wagę do szczegółów, zdamy sobie sprawę z tego, że cała fabuła jest totalnie bez sensu, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Warto jednak zaznaczyć, że twórcy nie serwują nam wersji świata, która w jakikolwiek sposób zbliżona byłaby do wersji świata naszego. Tutaj bowiem nikt nie radzi sobie z traumą i ze stratą w taki sposób, w jaki robią to prawdziwi ludzie. Finał pokazuje, że najlepszym rozwiązaniem jest odjazd w stronę zachodzącego słońca, a potyczka z mordercą odchodzi całkowicie w niepamięć. Ale nie oszukujmy się. Nikt nie oczekiwał chyba, że ta produkcja będzie starała się być czymś innym niż wariacją na temat tego, jak poradziłaby sobie stereotypowa „nowoczesna kobieta” w obliczu takiego wyzwania.
Czy w takim razie polecam tę produkcję? Jak najbardziej tak. Ale nie dlatego, że jest dobra. Wręcz przeciwnie. Jednak jest na tyle głupkowata i urocza zarazem, a występujący w niej policjant jest na tyle wyjątkowym badassem, że nic się nie stanie, jak włączycie ją po kilku głębszych. W innym przypadku radzę się trzymać od niej z daleka i włączyć dużo ambitniejsze kino. Jeżeli jednak nie chcecie oglądać tego filmu w całości, wystarczy, że odpalicie trailer, który zdradza praktycznie całą fabułę.