SZEF
W swojej najnowszej, autorskiej produkcji Jon Favreau udowadnia, że potrafi stworzyć spójne kino rozrywkowe – Szef raczy nas daniem lekkostrawnym, lecz niepozbawionym wartości.
Szef kuchni w restauracji, Carl Casper (Favreau) przygotowuje się na odwiedziny krytyka kulinarnego (Oliver Platt). Z myślą o tym przygotowuje menu, chce zrobić dobre wrażenie i zgarnąć dobre recenzje. Mimo zapału całego zespołu i wysokiej jakości składników wizyta krytyka kończy się niepochlebną publikacją. Rozsierdzony Carl nie daje za wygraną i próbuje ponownie sprostać zadaniu nie zwracając uwagi na zobowiązania wobec swojego pracodawcy (Dustin Hoffman). Na skutek sprzeczki Carl zostaje zwolniony z lokalu, a swoją reputację grzebie publicznym zwymyślaniem znienawidzonego krytyka. Ów emocjonalny wybuch zostaje nagrany i trafia do internetu. Pozbawiony pracy szef kuchni za namową eksmałżonki (i jej eksmałżonka) podejmuje nieco inną kulinarną posadę – otwiera obwoźny punkt z “latino fast-foodem”. W przedsięwzięciu pomaga mu kolega z poprzedniej pracy (John Leguizamo) i syn Percy (Emjay Anthony).
W zarysie fabuła prezentuje się jako ograna na wszystkie sposoby klisza – i nie sposób się z tym nie zgodzić. Filmowa historia upadłego bohatera, który nie poddaje się, etc, etc…. nic nowego. Jednak nie w fabularnych niespodziankach tkwi siła Szefa. Niczym kolejna w naszym życiu dobra pizza – film Favreau jest smacznym kąskiem ze względu na dobrej jakości składniki.
Reżyser/scenarzysta ma świadomość, że schemat jest banalny, więc skupia się na tworzeniu wiarygodnych, autentycznych postaci, dba o chemię między bohaterami, odpowiednią atmosferę. Dobra obsada składająca się z popularnych aktorów (Hoffman, Leguizamo, Johansson, Cannavale, epizodycznie Downey Jr) oraz nieźle zapowiadający się Emjay Anthony jako syn Carla – każdy aktor pasuje do swojej postaci, dialogi płyną lekko i wartko, czasem z niezłym żartem. Jedynie Sofia Vergara w roli byłej żony Carla jest nieco drażniąca, ale można się z tym oswoić. Sam Jon Favreau jako Carl Casper daje sobie radę bardzo dobrze – sceny kuchenne wychodzą mu świetnie, aparycja pasuje do postaci.
Przyjemna ścieżka dźwiękowa umila seans (dzięki duetowi Ron Judkins i Tom Myers), sama w sobie może być także niezłym tłem na wakacyjną imprezę. Dodatkową ciekawostką jest obecność w filmie dwóch profesjonalnych muzyków (Jose C. Hernandez i Gary Clark Jr), których wykonania także są przyjemne i do filmu pasują. Zgranie utworów z montażem i scenami chwilami sprawia wrażenie pełnometrażowego teledysku, lecz nie jest to w tym wypadku wada.
Bardzo dobrze się Szefa ogląda, jest lekki i przyjemny, a przy tym niegłupi i dobrze zagrany. Apetyt rośnie z każdym seansem.