Sekretne życie zwierzaków domowych
Maks jest młodym terierem, mieszkającym w jednej z nowojorskich kamienic ze swoją właścicielką – Katie. Każdą wolną chwilę spędzają na zabawie, a gdy jego żywicielka wychodzi do pracy, pies niecierpliwie czeka na nią pod drzwiami. Pozostali lokatorzy również mają swoich czworonogów. To paczka przyjaciół o różnych charakterach. Ich osobowości potraktowano dość stereotypowo i przewidywalnie, co nie sprawia jednak, że są to postaci nudne. Obdarzone są bowiem przyciągającą uwagę energią i przebojowością. Krzykliwi, ale nie irytujący, nadaktywni, ale nie męczący. Można miło spędzić z nimi półtorej godziny w kinie.
Zawiązanie akcji jest bardzo pretekstowe i mało oryginalne. Pewnego dnia Katie przyprowadza do mieszkania nowego psa – ogromnych rozmiarów kundla – Duke’a. W Maksie oczywiście budzi to zazdrość, ponieważ przestaje być „oczkiem w głowie” swojej właścicielki. Nowy współlokator zajmuje jego legowisko, wyjada śniadaniową porcję. Na pierwszym wspólnym spacerze (cała gromadka zwierząt z budynku jest wyprowadzana przez zatrudnionego chłopaka) Max i Duke gubią się, zostają zaatakowani przez gang ulicznych kotów, a podczas ucieczki trafiają w ręce hycli. Przed schroniskiem ratuje ich złowieszczy… króliczek Snowball, który razem z pozostałymi bezpańskimi zwierzętami ukrywa się w kanałach, planując zemstę na ludzkiej rasie. Max i Duke, żeby przetrwać, dołączają do buntowników, ale ich celem jest jak najszybszy powrót do Katie.
Sekretne życie zwierzaków domowych nie zaskoczy nas tym, że początkowo sceptycznie nastawieni do siebie Max i Duke zostaną przyjaciółmi. Na tym polu animacja Illumination Entertainment wypełnia konsekwentnie wzorzec kina kumpelskiego. Te dwa przeciwieństwa – zdecydowanie różni ich strona fizyczna, charakter i życiowe doświadczenia – z czasem oczywiście będą się przyciągać. Słabą stroną jest również główny antagonista. Przede wszystkim wydaje się niepotrzebny i wpleciony w fabułę na siłę. Ma napędzać akcję, która i bez niego ma dobre tempo. Wyzwanie, jakim dla dwójki psów jest powrót do domu przez gigantyczny Nowy Jork, zapewnia wystarczającą ilość emocji. Przeciwnik nie podnosi stawki, co chwilę w łopatologiczny i naiwny sposób opowiada o swoim planie. Niestety tym samym kieruje Sekretne życie zwierzaków domowych w stronę skostniałej bajkowej konwencji, gdzie zawsze muszą być ci dobrzy i ci źli. Na szczęście autorzy animacji potrafią w jednym momencie nabrać wobec niego dystansu i go sparodiować, ratując nieco tę postać.
Jest jednak w tej produkcji wiele dobrego. Zwierzaki domowe potrafią naprawdę niejednokrotnie wzruszyć i przekonać urokiem. Szczególnie w retrospektywnej sekwencji, w której cofamy się do szczęśliwych lat Duke’a. Również relacja łącząca Maksa z Katie wygrana jest na zdrowych, ciepłych emocjach. Bardzo łatwo utożsamić się z tymi bohaterami.
Największą zaletą Sekretnego życia zwierzaków domowych jest jego strona reżyserska – narracyjna brawura i pomysłowość. Chris Renaud i Yarrow Cheney z gracją przeprowadzają nas przez kolejne lokacje, ten animowany świat ma interesującą, wielopoziomową architekturę. Wirtualna kamera krąży wokół zwierzaków przemierzających miasto, właściwie oddając skalę tego przedsięwzięcia.
Szczególnie zapadają w pamięć dwie rewelacyjnie zaplanowane sekwencje. W trakcie pierwszej z nich, razem z przyjaciółmi Maksa, którzy wyruszyli z akcją ratunkową, przemieszczamy się przez kilka kondygnacji miejskiej zabudowy, by dotrzeć do kanałów. Reżyserzy sensownie wykorzystują sytuacyjny humor i absurd. Druga, końcowa sekwencja uderza w tony bardziej sentymentalne. Autorzy w jednym długim ujęciu zaglądają do kolejnych mieszkań w momencie, gdy lokatorzy wracają z pracy i witają się ze swoimi ulubieńcami. To ładna, ujmująca scena.
Im bliżej końca, tym Sekretne życie zwierzaków domowych jest lepsze i ostatecznie pozostawia dobre wrażenie. Nie wszystko się udało, łatwo wytknąć kilka wpadek, ale to i tak nie przeszkadza, by nazwać tę animację miłym zaskoczeniem.
korekta: Kornelia Farynowska