Konopielka
„Konopielka” to rodzaj filmu, do którego trzeba dorosnąć. Po raz pierwszy zetknąłem się z nim kiedy miałem 16 lat. Pamiętam jak dzisiaj: burzowa, lipcowa noc, i ja, znudzony, szukający w telewizorze czegoś, co delikatnie pchnęło by mnie o ramiona Orfeusza. Podczas standardowej wędrówki po kanałach moją uwagę przykuł czarno-biały obraz. Nie jestem co prawda koneserem polskiej klasyki kinowej, ale film miał w sobie pewną magię i prostotę. Sen momentalnie odpłynął niczym żaglowiec Mayflower, a ja zmieniłem pozycję z horyzontalnej na siedzącą i zacząłem oglądać. W ciągu następnych 2 lat zrobił się z tego mały rytuał ponieważ trafiałem na “Konopielkę” podczas kolejnych wakacyjnych nocy. Czyżby mityczna misja TVP miała przekaz podprogowy? Sugerowała mi coś? Nie wiem, ale postanowiłem zakupić film na DVD, żeby móc powtarzać go sobie co roku, gdyby publicznej się znudziło. Z każdym kolejnym seansem zmieniało się jednak moje podejście do tej produkcji. Początkowo brałem ją za komedię, z czasem musiałem zweryfikować swoje odczucia, bo film jest czymś więcej ponad śmieszny film o chłopach z Podlasia.
Muszę zaznaczyć, że jestem z pokolenia, które nie miało okazji zapoznać się z książką Edwarda Redlińskiego, gdyż pozycja ta została wycofana z listy lektur. Dlatego też jeżeli czyta to jakiś polonista, musi wiedzieć, że są to moje subiektywne odczucia i mogą się one zdecydowanie różnić od interpretacji oryginału. Nigdy też nie miałem okazji trafić na powieść, nawet przez przypadek, dlatego musicie wybaczyć pewnego typu ignorancję w tej materii.
Akcja “Konopielki” toczy się we wsi Taplary, gdzieś na wschodzie kraju. Pewnego dnia uporządkowane życie chłopa Kaziuka burzy pojawienie się w jego chałupie wędrownego dziada, urzędnika z miasta i nauczycielki, która zostaje przydzielona na kwaterę do jego domu. Wraz z nią w świat prostych ludzi zaczyna wkraczać tzw. Cywilizacja.
Reżyser, Witold Leszczyński, wprowadza widzów w cudowny wiejski klimat, pokazuje nam całą galerię barwnych postaci i zaprasza do Taplar, które żyją po swojemu. Jednocześnie porusza bardzo ważne kwestie i pokazuje jak trudno jest wyzbyć się przyzwyczajeń. Pożegnać stary dobrze znany świat i spróbować zaadaptować się w nowej rzeczywistości.
„Konopielkę” można rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim jest to doskonałe pokazanie rozdarcia kulturowego polskiej wsi. Taplary są zacofane, brak w nich elektryczności i dróg, a ludzie są zabobonni i łatwowierni. Miejsce wygląda tak, jakby czas zatrzymał dawno temu, bliżej XIX wieku. Przybycie urzędników skutkuje zderzeniem ludowego konserwatyzmu z nowoczesnością. Budowa dróg, elektryczność, melioracja bagien i założenie szkoły to dla ludzi – nie potrafiących czytać i pisać, jedzących z jednej miski i wierzących w niestworzone historie i duchy – szok. Film we wspaniały sposób pokazuje kulturowy kontrast między mieszkańcami wsi, a ludźmi z miasta. Zebranie, na którym wszystkie powyższe nowiny zostają przekazane osadnikom, to studium ludzkiej mentalności i doskonały przykład przepaści kulturowej. Osoby, żyjące dotąd w zgodzie z naturą, czerpiące z jej dóbr, bogobojne, takie, dla których zniesienie przez kurę jajka gdzieś w ogrodzie jest tragedią, nagle zostają poinformowane, że są staroświeckie i stanowią pośmiewisko. Urzędnicy przedstawiają również nauczycielkę Jolę, która ma zostać zakwaterowana w ich wiosce, aby nieść kaganek oświaty. Po co, komu? – zewsząd padają pytania. W tym momencie dochodzimy do kolejnego niezwykle ważnego elementu tej opowieści.
Bohater kreowany przez znakomitego Krzysztofa Majchrzaka to postać cudownie niejednoznaczna. Bywają momenty w których zadziwia swoją odwagą, uporem i chęcią zmian. Niestety zdarzają się też takie chwile, w których jego grubiaństwo i chamstwo dają o sobie znać. Belferka wyraźnie go fascynuje – jest młoda, szczupła i przede wszystkim wyzwolona. Całkiem inna niż krzepkie i zażywne kobiety z Taplar. Świadoma swojej siły i zdolności, a nie będąca jedynie „maszynką” do rodzenia dzieci, sprzątania i gotowania. Kaziuk, będąc pod jej urokiem, zdobywa się na czyny, które pokazują, że jest najbardziej świadomym “cywilizacyjnie” mieszkańcem całej wsi. Toczy się w nim pewna wewnętrzna walka, a widz, obserwując to, ma wrażenie, że z jednej strony ogląda postać wybitną na tle reszty, a z drugiej zwykłego gbura. Chłop powoli zaczyna łamać wioskowe tabu, przysparzając sobie wrogów i szokując pozostałych. Nocami zaś śni o pięknej pani Joli, która niczym mityczna Konopielka strzeże zagonów konopii i potrafi pieszczotami zabić każdego, który się do nich zbliży. Po jej wyjeździe to on będzie pełnił rolę pioniera we wsi, zmieniając zasady i obyczaje, które od lat rządziły lokalną społecznością.
Aktorzy w “Konopielce” spisali się fantastycznie, a przoduje im Majchrzak, który stworzył postać niesamowicie magnetyczną. Delikatnie groteskową i karykaturalną, a jednocześnie bardzo prawdziwą. Oglądając go wyraźnie czuć, jakie emocje nim targają i jak trudno jest mu zaakceptować zmiany – widać jednocześnie, że zmiany są mu one potrzebne bo zaczyna dusić się w swojej społeczności. Świetna jest Anna Seniuk w roli żony Kaziuka, Handzi, będącej uległą wiejską kobietą. Joanna Sienkiewicz w roli nauczycielki gra postać wyjątkowo spokojną i wyważoną, wydawałoby się, że nieco flegmatyczną, jednak doskonale oddaje osobę wrzuconą w obce sobie i nie do końca przyjazne środowisko. Nie sposób zapomnieć o Franciszku Pieczce, który swoją epizodyczną rolą wprowadza elementy mistyczne do całej historii.
Jak we wstępie już powiedziałem, do „Konopielki” trzeba dorosnąć. Nie jest to pierwsza lepsza komedia w stylu “Samych swoich”, choć śmiać się można praktycznie przez cały seans – śmieszność wszystkich sytuacji wynika raczej z prostoty życia mieszkańców Taplar, pokazuje ich zaściankowość i zacofanie. “Konopielka” to jednak dramat obyczajowy z elementami komediowymi, które skłaniają do refleksji nad kondycją wsi z tamtego okresu. Film o rozdarciu kulturowym i wkraczającej w świat prostych ludzi cywilizacji. O odrzucaniu tradycji i zrywaniu więzi z naturą, a także o fascynacji potrafiącej skłaniać do niezwykłych wyborów.
Znakomity film.