Czarnoksiężnik z Oz
Tornado porywa Dorotkę i jej psa Toto z farmy w Kansas i przenosi do dziwnej oraz tajemniczej krainy po drugiej stronie tęczy. Dla dziewczyny i jej przyjaciela zaczyna się niezwykła przygoda…
Chyba wszyscy znamy historię o dwunastoletniej Dorotce, która mieszka na farmie wraz z ciotką, wujkiem i ukochanym psem Toto. Ta wydana w Chicago w 1900 roku powieść dla dzieci autorstwa L. Franka Bauma znana jest pod tytułem Czarnoksiężnik z krainy Oz. Zaliczana do klasyki światowej literatury dla dzieci, była pierwszym utworem fantasy w amerykańskiej literaturze dziecięcej.
Powieść doczekała się wielu ekranizacji. Pierwszą z nich był niemy film Czarodziej z Oz, którego data premiery przypada na rok 1925. W 2013 roku ukazał się Oz: Wielki i Potężny. Najpopularniejszą ekranizacją jest jednak Czarnoksiężnik z Oz z 1939 roku. To właśnie temu filmowi poświęcę nieco uwagi.
Fabuła ekranizacji jest podobna (choć nie zawsze, ale o tym za chwilę) do zdarzeń opisanych przez Bauma. Dorotka (w tej roli siedemnastoletnia wówczas Judy Garland), gdy dowiaduje się, że nielubiana przez wszystkich panna Gulch (Margaret Hamilton) chce uśpić jej ukochanego czworonoga Toto, postanawia uciec z psem z domu. Jest to według niej jedyny sposób na uratowanie mu życia. Jednak po spotkaniu i rozmowie z profesorem Marvelem (Frank Morgan) postanawia wrócić na farmę. Plan krzyżuje jej jednak nadejście tornada, które porywa dwójkę bohaterów – Dorotkę i Toto – do tajemniczej Krainy Oz. Od tej pory przeżyją wiele przygód – odbędą podróż do pałacu Czarnoksiężnika, spotkają Stracha na Wróble (Ray Bolger), Blaszanego Drwala (Jack Haley) i Strachliwego Lwa (Bert Lahr). Będą również uciekać przed Złą Czarownicą z Zachodu (w tej roli również Margaret Hamilton), z którą w finale ostatecznie się zmierzą. Kto zwycięży? Jeśli nie umiecie odpowiedzieć na to pytanie – czas nadrobić filmową zaległość!
Czarnoksiężnik z Oz to pozycja obowiązkowa
Przeprowadzono badania, które wykazały, że jest jednym z najczęściej oglądanych filmów w historii kina – w dużej mierze dzięki liczbie pokazów telewizyjnych oraz dostępności na płytach DVD, a wcześniej kasetach VHS. Jest to znakomity musical nie tylko dla dzieci, ale również widzów dorosłych. Dla najmłodszych zresztą film może być trochę straszny – wiele scen Złej Czarownicy z Zachodu zostało skróconych albo usuniętych, ponieważ zagrane przez Margaret Hamilton były uważane za zbyt przerażające dla widzów.
Jak to zwykle bywa przy ekranizacjach powieści, fabuła nie do końca pokrywa się z tym, co napisał L. Frank Baum. Nic dziwnego – ograniczony czas Czarnoksiężnika z Oz oraz wizja reżyserów (a było ich kilku: King Vidor, Mervyn LeRoy, George Cukor, Norman Taurog, Victor Fleming) sprawiła, że zrezygnowano z pewnych epizodów, a inne skrócono do minimum. Przykładowo – Dorotka i jej przyjaciele rozmawiają z Ozem wspólnie (nie osobno jak w powieści), pominięto również całkiem podróż do Dobrej Czarownicy z Południa. Dzieło wytwórni MGM jest również o wiele mniej makabryczne niż powieść. W dziele Bauma stwory będące hybrydami tygrysa i niedźwiedzia roztrzaskują się na kawałki w lodowej rozpadlinie, Blaszany Drwal siekierą obcina głowy dzikiemu kotu i czterdziestu wilkom, a Czarnoksiężnik z Oz nakazuje czwórce bohaterów nie jedynie pozbawić Złą Czarownicę z Zachodu miotły, ale zabić ją. W filmie te sceny zmieniono lub usunięto. Dorotka nosi też czerwone trzewiki, a nie srebrne. Czy wszystko to wpływa znacząco na odbiór filmu? Według mnie nie. Jest to dobre kino familijne, do obejrzenia całą rodziną. Dzieło odniosło zresztą duży sukces. Złożyło się na to kilka czynników.
Gra aktorska i kostiumy
Rolę Dorotki miała początkowo zagrać Shirley Temple. Ostatecznie jednak w tej roli obsadzono siedemnastoletnią wówczas aktorkę i piosenkarkę Judy Garland. Dziewczyna nosiła podobno specjalny gorset wokół klatki piersiowej, który tuszował to, że nie ma dwunastu lat. Z rolą poradziła sobie świetnie, na stałe zapisując się w pamięci wielu widzów jako Dorotka. Na uwagę zasługują również odtwórcy ról: Stracha na Wróble, Blaszanego Drwala, Strachliwego Lwa czy Złej Czarownicy z Zachodu. Ich talent aktorski oraz muzyczny został w filmie dopełniony wspaniałymi kostiumami i charakteryzacją. Każda z nich to swoiste małe dzieło sztuki. Kostium Berta Lahra, który odgrywał rolę Tchórzliwego Lwa, ważył podobno aż dziewięćdziesiąt funtów. Został wykonany z prawdziwej lwiej skóry i aktorowi było w nim bardzo gorąco. Tak bardzo, że po skończonym dniu zdjęciowym kostium był cały mokry od potu. Dwie osoby z ekipy zostały zatrudnione do suszenia stroju i przygotowania go na kolejny dzień. Natomiast charakteryzacja twarzy Stracha na Wróble składała się częściowo z gumowej protezy z wzorem tkaniny, która miała imitować worek. Przez okres kręcenia filmu ta proteza zdążyła zostawić ślad linii na twarzy Raya Bolgera tak trwały, że zniknął dopiero po ponad roku.
Efekty specjalne
Dziś możemy się uśmiechać, oglądając Czarnoksiężnika z Oz, i myśleć, jak daleko poszło światowe kino pod względem efektów specjalnych. Trzeba jednak docenić to, co osiągnęli twórcy w 1939 roku kompletnie bez użycia komputerów. Mamy tu przecież wszystko, czego widz może zapragnąć: fruwający, a właściwie spadający dom Dorotki – nakręcony poprzez sfilmowanie miniaturki domu upuszczonego na niebo namalowane na podłodze. Nagranie później odwrócono, aby widz miał wrażenie, że dom leci w kierunku kamery. Lecącą po niebie Złą Czarownicę, która kreśli napis „Surrender Dorothy”, który powstał przy użyciu zbiornika wody i malutkiego modelu wiedźmy przyczepionego do końcówki igły do zastrzyków. Strzykawka była wypełniona mlekiem, czubek igły został włożony do zbiorniczka z wodą. Słowa napisane zostały odwrotnie, od końca, a całość była filmowana od dołu. Mamy tutaj kolorowe konie – pomalowane krystaliczną galaretką. Sceny, w których zwierzęta te brały udział, musiały być kręcone bardzo szybko, zanim zaczęły ją z siebie zlizywać. Mamy też „prawdziwy” ogień buchający z rubinowych pantofli, gdy Zła Czarownica z Zachodu próbuje je wziąć. Był to w rzeczywistości ciemny sok jabłkowy. Film został przyspieszony, aby wyglądało to jak ogień. I wiele innych, oryginalnych rozwiązań i pomysłów, dzięki którym film stał się tak bogaty w efekty specjalne.
Over The Rainbow
Piosenka stała się standardem muzyki rozrywkowej. W 1940 roku przyznano jej Oscara. Jednak niewiele brakowało, aby w ogóle nie znalazła się w filmie! Twórcy obawiali się, że jej wykonanie niepotrzebnie wydłuży sceny w Kansas, a śpiewanie jej w zagrodzie będzie „nie na miejscu”. Poza tym uznawano, że jest ona zbyt odległa od tematyki dziecięcej. Całe szczęście, że ostatecznie podjęto decyzję, aby znalazła się w Czarnoksiężniku!
Sepia i technicolor
Technicolor to jedna z pierwszych metod tworzenia filmów w kolorze. Kosztowna, ale stosowana była w hollywoodzkich obrazach od 1922 roku (od Toll of the Sea) przez około trzydzieści lat. Pozwalała nadać nagranemu obrazowi kolor – zbyt mocno nasycony, ale tym bardziej pasujący do takiego filmu jak Czarnoksiężnik z Oz. Interesującym zabiegiem jest zastosowanie w tym obrazie sepii (sceny w Kansas) i technicoloru (sceny w krainie Oz).
Sukces ekranizacji
W 1940 roku film dostał Oscara w kategorii Najlepsza muzyka oryginalna oraz za najlepszą piosenkę (Over the Rainbow). Obraz otrzymał nominacje w kategoriach: Najlepszy film, Najlepsza scenografia, Najlepsze efekty specjalne i Najlepsze zdjęcia. Film znalazł się również na watykańskiej liście czterdziestu pięciu filmów fabularnych propagujących wartości religijne, moralne lub artystyczne. Wpisano go tam w 1995 roku z okazji stulecia narodzin kina.