Realizując w latach pięćdziesiątych dwa dzieła wybitne – Siódmą pieczęć i Tam, gdzie rosną poziomki – Ingmar Bergman podniósł sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Nie musiał już niczego kręcić, bo dzięki tym filmom (i kilku wcześniejszym) trafił do elitarnego grona autorów, którzy wywarli znaczny wpływ na rozwój sztuki filmowej. Jak przystało na prawdziwego artystę, okazał się niestrudzonym wędrowcem, który wiecznie poszukuje inspiracji. Źródło to, wbrew powszechnej opinii, jeden z najlepszych filmów szwedzkiego filmowca. Fabularnie jest prosty i schematyczny, ale pod tą prostotą znajduje się wiele poziomów interpretacyjnych. Co równie ważne, film nie męczy nagromadzeniem religijnych odniesień, symbolicznych motywów i metaforycznych znaczeń. Źródło może być znane z tego, że Wes Craven podkradł z niego fabułę do swojego debiutanckiego horroru – Ostatni dom po lewej.
Uwspółcześniając średniowieczną balladę Craven udowodnił, jak bardzo uniwersalna jest ta historia. Rozgrywające się w XIV wieku dzieło Bergmana opowiada o losach dwóch sióstr. Karin jest nieznośnie naiwna, Ingeri nienawistna i złośliwa. Obie wyruszają na wyprawę, która wiedzie przez mroczny las do kościoła. Żadna z nich nie dotrze do celu, a tylko jedna powróci do domu, do zamartwiających się rodziców. Młodsza z córek, faworyzowana przez matkę, zostaje napadnięta w lesie przez nieokrzesanych pastuchów. Zachowują się oni, jakby od wielu lat nie widzieli kobiety. Gwałcą i zabijają bezbronną, nieświadomą zagrożenia dziewczynę. Bóg nie reaguje na haniebny czyn mężczyzn… a może jednak reaguje, skoro prowadzi ich prosto w pułapkę – do domu ofiary.
Do filmu pasują słowa Plutarcha, greckiego pisarza i filozofa czasów starożytnych: „Bóg wykorzystuje jednych ludzi, aby ukarać nikczemność innych i zanim ich unicestwi, czyni z nich w pewnym stopniu katów”. Imponująca jest liczba kontrastów w tym filmie. Już w pierwszych scenach mamy zestawione różne ludzkie postawy i wierzenia. Ciemnowłosa kobieta rozpala ognisko, a potem wzywa imię Odyna, nordyckiego boga wojny. W następnej scenie mężczyzna i kobieta modlą się przed krzyżem do chrześcijańskiego Boga. Jedna osoba wykorzystuje religię, by wzniecić konflikt i dokonać zemsty, druga modli się po to, by uzyskać przebaczenie i prosić o ochronę przed złem, chorobami, głodem i wojną. Ale czy faktycznie bogowie mają coś wspólnego z dalszymi wydarzeniami, to już pozostaje w sferze tajemnic.
Tytułowe Jungfrukällan to źródło czyste i nieskalane, będące symbolem wszelkich cnót, które prowadzą człowieka do zbawienia.
Ludzie, którzy mają krew na rękach, mogą trafić do raju, ale muszą tę krew zmyć czynem zacnym i szlachetnym. Winni są nie tylko ci, którzy własnoręcznie dokonali zbrodni, ale też ci, którzy zgrzeszyli myślą lub słowem, tak jak Ingeri, szczerze nienawidząca swojej siostry, pragnąca dla niej najgorszego losu. Dobro i niewinność przeciwstawione są złu i niemoralnym uczynkom. Ognisko i dym drżący jak liście na wietrze są zapowiedzią horroru, który wtargnie w życie zwyczajnej rodziny. Film jest czarno-biały, ale symbolika kolorów wydaje się ważna. Karin zakłada żółtą suknię, a ten kolor kojarzy się ze słońcem, oznacza ciepło i blask. Gdy jednak dziewczyna wchodzi do mrocznego lasu, jej suknia wzbudza pożądanie i prowadzi do grzechu.
Bardzo dobry jest scenariusz Ulli Isaksson, znanej szwedzkiej pisarki. Cechuje się mocną fabułą, jasnym przekazem i galerią interesujących postaci. Takie rzeczy rzadko się spotyka w kinie autorskim, bo takie kino promuje zwykle reżysera-artystę, który swoimi wizualnymi pomysłami i skomplikowaną problematyką ma oczarować przede wszystkim festiwalowe gremia. Źródło nie zdobyło ważnych nagród na renomowanych festiwalach, ale dostało Oscara za najlepszy film obcojęzyczny, pokonując m.in. Prawdę H.G. Clouzota. To był pierwszy Oscar dla filmu Bergmana (kolejne dwa dostał za Jak w zwierciadle oraz Fanny i Alexander – każda statuetka w pełni zasłużona, bo filmy ocierają się o geniusz).
Ingmar Bergman przywiązywał się do ludzi, których zatrudniał.
Z kompozytorem Erikiem Nordgrenem nakręcił 13 filmów, z operatorem Svenem Nykvistem – aż 21. Nykvist znakomicie oddzielił światło od mroku, by stworzyć sugestywne obrazy pasujące do alegoryczno-symbolicznej opowieści. Skandynawski reżyser miał również ekipę swoich ulubionych aktorów, do których należał Max von Sydow. Wkrótce Sydow rozpoczął międzynarodową karierę, a jego pierwszą ważną rolą zagraniczną był… Jezus Chrystus w filmie Opowieść wszech czasów (1965). W Źródle zagrał przejmującą kreację człowieka popadającego w kryzys wiary. Przed tym bohaterem stoi bardzo trudne wyzwanie – uporać się z traumą, pogodzić ze stratą i spróbować zacząć żyć na nowo. Do Bergmanowskiej wizji świetnie dopasowały się aktorki: Birgitta Valberg, Gunnel Lindblom i Birgitta Pettersson, odgrywające trzy bardzo odmienne typy kobiece.
Twórca Siódmej pieczęci, tak jak w swoim koronnym dziele, także i tutaj opowiedział o średniowieczu. Udało mu się znakomicie uchwycić niuanse epoki. Wtedy to chrześcijaństwo zaczęło odgrywać istotną rolę w społeczeństwie (chociaż w Skandynawii było dopiero nowym zjawiskiem). Ludzie, aby nie zwariować, musieli w coś wierzyć – dzięki temu lepiej funkcjonowali w społeczeństwie. Wiara ich umacniała, bo dzięki niej mieli nadzieję, że nie są sami i ktoś „wyższy” potrafi ukoić ich ból, wskazać właściwą drogę. Zawsze jednak nadchodzi taki czas, kiedy pojawiają się dylematy, wiara w Boga zostaje zachwiana i trzeba podjąć działania niezgodne z etyką i religią. W takiej sytuacji znaleźli się Töre i Märeta, ludzie z natury dobrzy i uczciwi. Przygarnęli i adoptowali ciemnowłosą Ingeri, mimo iż są z nią same kłopoty. A gdy zjawiają się głodni i zmęczeni wędrowcy, gospodarze przyjmują ich jak gości, dają schronienie i posiłek. A co dostają w zamian za tę wielkoduszność? Otrzymują tak bolesny cios, że tylko zemsta może złagodzić ból.
Nienawiść jest najsubtelniejszą formą gwałtu, a gwałt i zabójstwo są najokrutniejszą demonstracją siły i przewagi nad słabszym osobnikiem.
W roku 1960 także i Włosi – Vittorio De Sica w Matce i córce oraz Luchino Visconti w Rocco i jego braciach – pokazali gwałt na kobiecie, by wstrząsnąć odbiorcą, wzmocnić wymowę dzieła i pokazać brutalny kontrast między twardym facetem a kruchą kobietą. W 1959 John Sturges nakręcił film, który można uznać za prototyp gatunku rape and revenge. Ten film to western Ostatni pociąg z Gun Hill, w którym Indianka została zgwałcona i zabita, a jej mąż zapragnął wymierzyć sprawiedliwość oprawcom. Źródło Bergmana to film jedyny w swoim rodzaju – psychologiczny moralitet o zbrodni, zemście i (pozornym) milczeniu Boga. Dramat, który powinien spodobać się zarówno ateistom, jak i ludziom wierzącym. Film dla tych, którzy cenią ciekawe i poruszające historie, jak również tych, którzy lubią doszukiwać się ukrytych znaczeń. Uczta dla oczu i dla intelektu.