RALPH DEMOLKA W INTERNECIE. Czołówka Disneya XXI wieku
Wygląda na to, że Ralph uporał się ze swoimi demonami. Nie nachodzą go już depresyjne lęki, pogodził się z rolą antagonisty w grze i jest z niej dumny. To dobra i uczciwa robota. Od kilku lat żyje w stanie emocjonalnej stabilizacji. Spokój, rutyna i monotonia – to najważniejsze dla Ralpha wartości. Z samotnika przemienił się w postać lubianą i lubiącą towarzystwo. Każdy wolny czas spędza z Wandelopą, doskonałą kumpelą do rozmów i przyjaciółką. W pierwszej części połączył ich najpierw przypadek, a potem wzajemną sympatię scementowały współczucie wobec zbliżonych mentalnych problemów i bezinteresowna chęć pomocy. Od finału Ralpha Demolki minęło sześć lat. Sześć lat sielanki i beztroski. Wielkimi krokami zbliża się jednak czas ogromnych zmian. Rozleniwiony i szczęśliwy Ralph jest ostatnim, który chciałby przez nie przechodzić.
Najważniejsze są trudniejsze pytania Wandelopy, które zmuszają tytułowego bohatera do wyjścia ze strefy komfortu. Czy nie zastanawiałeś się nigdy, kim my tak naprawdę jesteśmy? Co oznaczają te ciągi zerek i jedynek, z których jesteśmy zbudowani? Czy myślisz, że mogłabym pościgać się na nowych torach, w nowych grach, w nowych miejscach?
Niedługo potem w salonie zamontowany zostanie internetowy router. W przedłużaczu na kable (dla postaci z gier będącym ogromną, przypominającą dworzec halą tranzytową) uaktywni się nowy portal, nad którym świecić będzie niezrozumiały dla wszystkich termin: WiFi. Gdy jeden z użytkowników przez przypadek wyrwie z panelu kierownicę konieczną do obsługi gry z Wandelopą, nasza bohaterka poczuje, że znajduje się na krawędzi. Widmo wylądowania na złomowisku staje się bardzo realne. Tym bardziej że właściciel salonu, pan Litwak, nie widzi sensu wydania 200 dolarów na nową kierownicę, wystawioną na sprzedaż na internetowej aukcji. W takiej sytuacji Wandelopa i Ralph mogą podjąć tylko jedną decyzją. Znajdą więc tego „eBaya”, cokolwiek bądź ktokolwiek to jest, wezmą od niego kierownicę i naprawią zniszczoną konsolę. Proste. Będąc jednak reliktami innej technologicznej epoki, nie są, rzecz jasna, świadomi, na jak trudne zadanie się porwali.
Podobne wpisy
Twórcom Ralpha Demolki w Internecie przyświecały takie same ambicje, jakie mieli w doskonałym oryginale. Znowu dostajemy tętniący życiem na wielu planach i eksplorowany na kilku poziomach wirtualny świat. Jego mieszkańcy, zasady funkcjonowania i architektura są jednym z głównych tematów filmu. Jednak podobnie jak w Ralphie Demolce złożoność lokacji nie tłumi filmowej dramaturgii, dwójka głównych bohaterów cały czas jest w centrum uwagi twórców. Choć bardzo często te dwie płaszczyzny przebojowo się uzupełniają. Jak w zdumiewającym finale, kiedy światotwórczość i rozwój postaci zostają ze sobą finezyjnie spięte i wspólnie pracują na sukces. Stężenie skrajnych emocji (od gniewu, przez zagubienie, po przyjacielską miłość) nabiera wtedy, dosłownie, monstrualnych rozmiarów.
Ralph Demolka w Internecie w większości rozgrywa się w zwizualizowanej internetowej przestrzeni. Wypełniają ją loga znanych marek, portali, wyszukiwarek i mediów społecznościowych. Nie odebrałem tego jako masowego lokowania produktów. To wizja wyraźnie przejaskrawiona. Od pierwszych minut jest ona czymś znacznie więcej niż tłem i scenografią dla perypetii Wandelopy i Ralpha. Avatary użytkowników czy interfejsy aplikacji są często wykorzystywane do słownych zabaw (drwina z autouzupełniania) i wizualnych żartów (powiadomienia). Stają się jednym ze środków filmowej ekspresji. Oferującym wyolbrzymioną diagnozę naszego życia on-line: od bezmyślnego scrollowania, przez substytuty emocji, po wirtualną aktywność społeczną.
Reżyserski duet, Rich Moore i Phil Johnston, chętnie cytuje klasyki monster horroru i kina science fiction. Bez wątpienia jednak najciekawszą sekwencją jest ta, gdy Wandelopa trafia do pokoju disneyowskich księżniczek. Tę scenę na pewno można uznać za jedną z najzabawniejszych scen w XXI-wiecznym dorobku tego zasłużonego studia. To i tak dopiero przystawka, a nie danie główne. Ten fragment wieńczy przewrotna i nieszablonowa sekwencja musicalowa. To jeden z tych momentów, kiedy nowy Ralph Demolka ociera się o wybitność.
Najnowszy film Disneya to animacja nowoczesna narracyjnie (choćby przez brak zwyczajowego czarnego charakteru) i jednocześnie nostalgiczna. Zwracająca się – krytycznie, ale też z humorem – do swojego baśniowego rodowodu, do ciągle powtarzanych przygód księżniczek. To, że Wandelopa także nosi ten tytuł, ma fundamentalne znaczenie dla jej przemiany. Ralph Demolka w Internecie jest ponadto wyczerpującą i uczącą wyrozumiałości opowieścią o przyjaźni wystawionej na ciężką próbę. Na tego typu historie, niezależnie od technologicznego kontekstu, zawsze będzie zapotrzebowanie.