search
REKLAMA
Cannes 2024

PARTHENOPE. Wielkie Piękno, Żółwie Tempo [RECENZJA]

Parthenope znacznie bliżej do filmowej eseistyki niż konwencjonalnego kina fabularnego.

Maciej Niedźwiedzki

23 maja 2024

REKLAMA

Parthenope jest tym wszystkim, za co kochacie i nienawidzicie kina Paolo Sorrentino. Kadry przestetyzowane w takim stopniu, że gałki oczne zaczynają się roztapiać. W tle chórki i wiolonczela zwiastujące objawienie. Do tego kojące pasy kamery, raz doprowadzające do błogostanu, kiedy indziej do szewskiej pasji. Ah, i jeszcze zwolnione tempo, czasem wręcz stopklatki, by się przyjrzeć i się skupić, by uchwycić krystaliczne piękno i niesamowitość, której albo nie zauważamy albo jest po prostu niedostępna. Parthenope to kino ekskluzywne. Jesteś członkiem fanklubu? Poczujesz się jak w niebie. Nie jesteś? Uśniesz albo odbijesz się jak od ściany. Sorrentino wie czego chce, jest konsekwentny i wierny swojemu stylowi. Na dobre i na złe.

Parthenope (Celeste Dalla Porta), jak jej syrenia imienniczka z greckiej mitologii, przyszła na świat w wodach Zatoki Neapolitańskiej. Parthenope jest dzieckiem i patronką Neapolu a najnowszy film Sorrentino jest kolejnym hołdem i odą dla jego ukochanego miasta. W oddaniu tego sentymentu pomaga mu (albo jest konieczna) tytułowa bohaterka. Dalla Porta, ukazywana jest jak bóstwo. Jej każdy ruch może wywołać palpitację serca, spojrzenie przeszyć każde serce a nawet najsubtelniejszy dotyk ma siłę cudu. Za Parthenopą, rzecz jasna, ugania się niejeden śmiałek: bliski przyjaciel marzący o czymś więcej, milioner śledzący ją z helikoptera, każdy kto ją minie na ulicy. Dziewczyna świadoma jest swojego uroku. Nawet nie musiałaby prosić, by otrzymać wszystko czego zapragnie. Wrodzona dobroć nie pozwala jej jednak iść na łatwiznę, a rozwaga i cierpliwość sprawiają, że kroczek po kroczku poznaje siebie i czego od życia chce.

Na pewno potrzebuje mentorów i przewodników. Odnajduje ich w profesorze Marotcie (Silvio Orlando). Ten jest nie tylko dla niej autorytetem naukowym, ale również figurą ojca. Rozważania nad sztuką i antropologią łączy z bezinteresowną czułością i emocjonalną bliskością. Szczególnej wrażliwości i umiejętności poznawania siebie uczy się od melancholijnego pisarza, Johna Cheevera (Gary Oldman). Tak, Parthenope to kino o pokoleniowo przekazywanym mądrościach i doświadczeniu. Paolo Sorrentino opowiada o trudach wchodzenia w dorosłość i nabieraniu z wiekiem nowej perspektywy.

Parthenope' Review: An Exquisite Treatise on Cinematic Beauty

Sorrentino graniczne doświadczenie piękna zderza z przeszywającą żałobą i żalem. Obu tym skrajnym emocjom towarzyszy przewlekła zaduma i przygniatające wręcz decorum. Sprawia to, że Parthenope znacznie bliżej do filmowej eseistyki niż konwencjonalnego kina fabularnego. Jeśli pojawia się dramaturgia to funkcjonuje ona raczej jako otwarcie dla nowego rozdziału teoretycznej rozprawy. Film Sorrentino sprawdzi i obroni się tylko jako doświadczenie w mroku kinowej sali. Parthenope od swoich widzów oczekuje całkowitego skupienia i koncentracji, wewnętrznego spokoju i odcięcia od zewnętrznych bodźców. Albo tak, albo wcale.

Parthenope przepełniony jest uduchowionymi sentencjami i kontemplacyjnym tonem. Raz usłyszymy, że „w najpiękniejszym miejscu na ziemi ludzie nie mogą byś szczęśliwi” kiedy indziej starzejący się pisarz powie dziewczynie, że nie chce jej okradać z młodości. Wysublimowana stylistyczna forma uzasadnia i dźwiga ciężar egzystencjalnych rozważań. Medytacja w dialogach, medytacja w kompozycji kadrów. Film Sorrentino jest przede wszystkim doświadczeniem sensualnym i estetycznym, opartym na budowaniu nostalgicznego nastroju, wydobywaniu uroków codzienności i tworzeniu cudów. A one, o czym przekonany jest Paolo Sorrentino. znajdują się naprawdę na każdym rogu.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA