OSTRZEŻENIE. Horror science fiction, bez którego nie byłoby „Predatora”
Co powstałoby z połączenia Najeźdźców z Marsa i Piątku trzynastego? Zapewne coś w rodzaju Ostrzeżenia. A co powstałoby z połączenia Ostrzeżenia i Komando? To proste: Predator!
Dwaj myśliwi przemierzają zalesione górskie szlaki na amerykańskiej prowincji i natrafiają na krwiożercze latające stworzenia, które zabijają ich obu. Taki sam los spotyka przywódcę grupy skautów oraz parę nastolatków, którzy wraz z dwójką przyjaciół postanowili rozbić obóz nad pobliskim jeziorem – na przekór ostrzeżeniom Joego Taylora, właściciela stacji benzynowej. Greg i Sandy, jedyni ocaleni, szukają pomocy w lokalnym barze, gdzie spotykają na wpół obłąkanego weterana wojennego Sarge’a. On i Taylor jako jedyni wierzą w opowieść nastolatków; ten drugi dochodzi do wniosku, że zabójcze latające stworzenia są narzędziami humanoidalnego kosmity, który w ten sposób poluje na ludzi dokładnie tak samo, jak ludzie polują na zwierzęta. Z kolei paranoik Sarge widzi w Gregu i Sandy obce istoty, które zabiły prawdziwych nastolatków i zajęły ich miejsce. Tymczasem kosmita kontynuuje krwawe łowy.
Ostrzeżenie (w oryginale Without Warning, czyli… Bez ostrzeżenia – brawo tłumacze!) powstało w trzy tygodnie za śmiesznie niską kwotę 150 tysięcy dolarów. Większość pieniędzy powędrowała do Jacka Palance’a (Taylor) i Martina Landaua (Sarge); kolejne 19 tysięcy pochłonęła głowa kosmity wykonana przez Ricka Bakera. Resztę przeznaczono na efekty specjalne przygotowane w garażu reżysera Greydona Clarka oraz prawdopodobnie na hektolitry keczupu i musztardy, którymi w Ostrzeżeniu obficie krwawią ciała ludzkie i obce. Jedyną budowlą skonstruowaną specjalnie na potrzeby filmu była szopa, w której kosmita trzyma ludzkie zwłoki jako trofea. Co ciekawe, makijażysta Greg Cannom, który pracował przy tym filmie, później awansował do hollywoodzkiej pierwszej ligi i dostał nawet kilka Oscarów, m.in. za Draculę (1992), Panią Doubtfire (1994) i Ciekawy przypadek Benjamina Buttona (2009).
Film – choć niewątpliwie tani – jest znacznie lepszy, niż można byłoby sądzić z powyższego opisu. Nie brak tu idiotyzmów i klisz typowych dla horrorów: w pierwszej kolejności giną prostacki myśliwy, jego syn-hipis, głupkowaty drużynowy skautów i nastolatki uprawiające seks; jest miejscowy wariat, jest takiż twardziel oraz niewinna dziewica, która przeżyje to pandemonium. Bohaterowie ciągle uciekają do lasu, choć to właśnie tam grasuje groźny kosmita. Ten zaś, ze swoim wielkim kanciastym łbem i złowrogimi oczkami, wygląda niczym z tandetnych produkcyjniaków SF z lat 50. Ostrzeżenie broni się jednak pełną napięcia atmosferą, zdjęciami Deana Cundeya [m.in. Coś (1982), Powrót do przyszłości (1985) i Park Jurajski (1994)] oraz niezłym aktorstwem weteranów Palance’a i Landaua. Dla odmiany odtwórcy ról nastolatków (w tym młody David Caruso) są bardziej drewniani niż wspomniana szopa.
Jeśli przymknąć oko na niedoskonałości i skupić się na walorach, film staje się bardzo rozrywkowy. Jego wartość tkwi też we wpływie, jaki wywarł on na Predatora (1987) Johna McTiernana. Podobno nawet sam Arnold Schwarzenegger, gwiazda tamtego filmu, przyznawał w wywiadach, że zdaje sobie sprawę z podobieństw między obydwoma tytułami. W obydwu punkt wyjście jest bowiem identyczny: pozaziemski drapieżnik ląduje na Ziemi i urządza polowanie na ludzi, tyle że u Clarka akcja toczy się głównie w lesie, a przeciwnikami potwora są starcy i nastolatki, podczas gdy u McTiernana łowca mierzy się z grupą komandosów w środkowoamerykańskiej dżungli. Na tym nie koniec: obcego w Ostrzeżeniu zagrał późniejszy odtwórca Predatora, mierzący 218 cm wzrostu Kevin Peter Hall. Trudno zatem mówić tu o przypadku, nietrudno zaś o żartobliwą refleksję, że Predator to Ostrzeżenie na sterydach.