OBIETNICA PORANKA. Czy można kochać za mocno?
Romain Gary (vel Romain Kacew) to postać nietuzinkowa. Francuz żydowskiego pochodzenia, autor ponad 30 powieści (w tym wielu napisanych pod pseudonimami), weteran wojenny odznaczony Orderem Legii Honorowej, reżyser filmowy oraz międzynarodowej sławy dyplomata. Prowadził niezwykle barwne, intensywne życie. Bardzo dużo podróżował – odwiedził m.in. Stany Zjednoczone, Szwajcarię, Boliwię oraz Bułgarię. Szczególnym sentymentem darzył ponoć Polskę, w której spędził sporą część swojego dzieciństwa. Później jeszcze kilkukrotnie do niej powracał, zawsze ciepło wypowiadając się o naszym kraju. W 1960 roku wydał autobiograficzną powieść pt. Obietnica poranka, w której opisał swoją pełną przygód młodość oraz specyficzną relację łączącą go z apodyktyczną matką. Na ekrany polskich kin trafiła właśnie druga próba ekranizacji tego tytułu, tym razem z Pierre’em Niney oraz Charlotte Gainsbourg w rolach głównych.
Romaina poznajemy podczas celebracji święta Día de Muertos. Na zewnątrz trwa huczna zabawa, tymczasem Francuz siedzi zdruzgotany, przekonany o zbliżającej się śmierci w zaryglowanym pokoju hotelowym. Właśnie ukończył nową powieść – tytułową Obietnicę poranka. Na barki żony zrzuca zadanie przewiezienia go do szpitala oddalonego o kilkaset kilometrów, w którym pragnie dożyć swych ostatnich dni. W trakcie podróży kobieta przegląda świeżo sporządzony maszynopis, co pozwala jej oraz widzom bliżej poznać intrygującą przeszłość Gary’ego.
Na pierwszy plan tej niesamowitej opowieści zdecydowanie wysuwa się relacja Romaina z matką – Niną Kacew. Od najmłodszych lat chłopakowi zostaje wpajana jego wyjątkowość. Kobieta bez wahania zapewnia go, że gdy dorośnie, zostanie słynnym pisarzem oraz ambasadorem Francji. Romain skrupulatnie spełnia kolejne zachcianki matki, które mają zaprowadzić go do wielkiej przyszłości: uczęszcza na lekcje savoir-vivre’u, uczy się strzelać z pistoletu, grać na skrzypcach oraz tańczyć. Nie ma ani czasu, ani miejsca na realizację własnych pasji oraz zainteresowań – malarstwo zostaje kategorycznie zakazane przez matkę, która chce, by jej syn „był sławny już za życia”. W efekcie Romain praktycznie całą swoją egzystencję podporządkowuje uganianiu się za marzeniami narzuconymi mu przez zaborczą rodzicielkę. Czy zachowanie Niny można jeszcze nazwać miłością? A może należy rozpatrywać je jedynie w kategoriach przelewania na syna własnych, nigdy niespełnionych ambicji i niezrealizowanych planów? Jak to w przypadku wielkich filmów bywa – odpowiedź nie jest ani łatwa, ani jednoznaczna.
Relacja łącząca Romaina z matką wymyka się jednoznacznej ocenie głównie dzięki znakomitemu duetowi aktorskiemu. Pierre Niney swoją wartość udowodnił już w genialnym Frantzu Franҫois Ozona. W Obietnicy poranka Francuz po raz kolejny dostał szansę, aby wykazać się w roli, która wymaga od niego ekspresji potężnych, nieomal niewyrażalnych emocji. Dość powiedzieć, że jej nie zmarnował. Fantastycznie wypadła również Charlotte Gainsbourg, której przyszło wcielić się w postać matki Gary’ego. Nina w jej interpretacji to niezależna, niezwykle samoświadoma kobieta. Dla dobra przyszłości ukochanego syna nie cofnie się przed niczym, nawet jeżeli oznacza to bezpośrednią ingerencję w szeroko pojęte szczęście Romaina. Z tego powodu zabrania mu ona między innymi malować oraz spotykać się z dziewczynami pochodzącymi z uboższych rodzin.
Na osobny akapit zasługuje umiejętność posługiwania się przez aktorów Obietnicy poranka językiem polskim. W zagranicznych produkcjach wypada to często, eufemistycznie mówiąc, różnie (artykuł tutaj). W filmie Erica Barbiera wyszło naprawdę fenomenalnie. Jestem pełen podziwu szczególnie dla Charlotte Gainsbourg, która około połowę swoich kwestii musiała wypowiedzieć, używając naszego rodzimego języka. Aktorka poradziła sobie z tym arcytrudnym zadaniem wyśmienicie. Chapeau bas.
Obietnica poranka to przede wszystkim znakomicie opowiedziana, zajmująca historia. Idealna synteza komedii oraz dramatu. Film, który ani na moment nie traci fantastycznego tempa. Kolejne, wręcz nieprawdopodobne perypetie Romaina, z epizodem wojennym na czele, ogląda się z zapartym tchem oraz niegasnącym zainteresowaniem. Koniecznie więc wybierzcie się na Obietnicę poranka do kina, a ja w tym czasie pobiegnę do księgarni nacieszyć się tym dziełem w wersji papierowej.