search
REKLAMA
Recenzje

NIEWYBACZALNE. Sandra Bullock jako glinobójczyni

Nadrzędną filmową motywacją jest tu siostrzana miłość.

Paulina Zdebik

14 grudnia 2021

REKLAMA

Niewybaczalne (The Unforgivable), które od 10 grudnia można oglądać na Netflixie, jest adaptacją brytyjskiego miniserialu telewizyjnego Demony przeszłości (Unforgiven) z 2009 roku autorstwa Sally Wainwright. Scenariusz do tej amerykańsko-niemieckiej koprodukcji został napisany przez Petera Craiga, Hillary Seitz oraz Courtenay Miles, a reżyserią zajęła się Nora Fingscheidt, laureatka Srebrnego Niedźwiedzia za swój pełnometrażowy debiut Błąd systemu (Systemsprenger) z 2019 roku. W głównej roli, Ruth Slater, skazanej za zabójstwo, wychodzącej na wolność po 20 latach spędzonych w więzieniu, występuje tu Sandra Bullock.

W pierwszych minutach filmu kamera towarzyszy Ruth opuszczającej zakład karny. Jej twarz jest kamienna, a spojrzenie wydaje się puste, nie zdradza żadnych emocji. Proces wychodzenia z więzienia, trudy związane z ponowną asymilacją w społeczeństwie, wolność z jednej strony z pewnością upragniona, a z drugiej po dwóch dekadach spędzonych za kratkami zupełnie obca… Dla ludzkiej psychiki zderzającej się z taką rzeczywistością nie ma prostych rozwiązań, jednego przepisu, w jaki sposób funkcjonować. To, co napędza Ruth i nie pozwala jej się poddać, to cel, który sobie wyznaczyła: odnaleźć swoją dorosłą już młodszą siostrę, Katherine (Aisling Franciosi), którą ostatni widziała, kiedy ta miała 5 lat. Przez lata spędzone w więzieniu pisała do niej listy, jednak nigdy nie otrzymała na nie odpowiedzi; nie ma nawet żadnego potwierdzenia, że zostały dostarczone. Po wypranej z emocji twarzy Ruth można się tylko domyślać, jak niewiedza o tym, co dzieje się z jedyną pozostałą jej rodziną, wyniszcza ją od środka. Katherine tymczasem, zaadoptowana przez Michaela (Richard Thomas) oraz Rachel (Linda Emond) Malcolmów, wychowywana na równi z ich rodzoną córką Emily (Emma Nelson), żyje dostatnio i szczęśliwie, nieświadoma tego, że posiada starszą siostrę, która ostatnie 20 lat spędziła w więzieniu. By do niej dotrzeć, Ruth będzie musiała pokonać wiele przeszkód, nie tylko systemowych i prawnych, z którymi pomoże jej małżeństwo Ingram (Vincent D’Onofrio oraz Viola Davis), ale również mniej spodziewanych, zafundowanych jej przez braci Whelan (Will Pullen oraz Tom Guiry), czyli żądnych zemsty synów szeryfa, za którego zabójstwo trafiła do więzienia. Z początku mnogość bohaterów może wydawać się konfundująca, ale jak się z czasem okaże, każdy z nich ma swoją rolę do odegrania w przedstawionej historii. 

Akcja filmu rozgrywa się w Seattle. Pokuszę się o stwierdzenie, że miasto zdaje się być przedstawione na zasadzie kontrastu ze sposobem, w jaki najczęściej prezentowany w amerykańskich filmach jest Nowy Jork. Tłumy ludzi na chodnikach oraz samochodów na ulicach nie łączą się w radosną, żywą wrzawę, ale w chaotyczną kakofonię dźwięków, od których nie ma dokąd uciec. Wszędzie jest głośno, ciasno, obco. W hurtowni, w której Ruth zatrudnia się przy pakowaniu ryb, człowiek zdaje się ginąć pośród natłoku ogromnych maszyn, ostrych przedmiotów i wszechobecnego smrodu wręcz wylewającego się z ekranu w scenach, które tam się odbywają. Z kolei przytułek, w którym nocuje, zarówno wyglądem, jak i sposobem funkcjonowania nie różni się wiele od zakładu karnego. Fingscheidt nie unika naturalizmu w kreacji świata i dotyczy to nie tylko miejsc, ale również ludzi. Chorobliwy odcień cery i cienie pod oczami Ruth, niezdrowo spuchnięta od leków twarz Keitha Whelana, trądzik i odrosty u żony Steve’a Whelana… To, że wyglądają realistycznie, a nie jak z obrazka (co wprawdzie zaczęło się już zmieniać, ale niestety nadal stanowi problem wielu amerykańskich produkcji), czyni ich postaciami z krwi i kości, w które widz jest w stanie uwierzyć. Co więcej, wydaje mi się, że żadnego z bohaterów nie można jednoznacznie nazwać złym lub dobrym; niejednokrotnie postępują kontrowersyjnie, ale nigdy nie dzieje się to zupełnie bez żadnego powodu; za każdym, nawet najbardziej brutalnym zachowaniem, kryje się mniej lub bardziej, ale zawsze przynajmniej zarysowana motywacja. 

Myślę, że nie będzie żadnym spojlerem, jeśli powiem, że tym, co stanowi najważniejszą, nadrzędną filmową motywację, jest siostrzana miłość. Niewybaczalne porusza więc temat, który nie wydaje mi się czymś intensywnie eksplorowanym w amerykańskim kinie, mimo że chociażby sukces, jaki odniosła animacja Kraina lodu (Frozen) nie tylko wśród dziecięcej, ale również dorosłej widowni, pokazuje, że istnieje dla niego przestrzeń. W oryginalnym miniserialu Ruth ma zaledwie 17 lat, co formalnie czyni ją dzieckiem w momencie, w którym dochodzi do zabójstwa szeryfa. Szkoda, że wiek ten nie został w adaptacji podtrzymany, gdyż istnienie instynktu siostrzanego miałoby wówczas szansę wybrzmieć jeszcze mocniej; Sandrę Bullock, mimo odmładzających efektów stosowanych w retrospekcjach, nawet w przypadku najszczerszych chęci trudno będzie uznać za nastolatkę, przez co jej relacja z Katherine przez wielu widzów może być postrzegana bardziej jako matczyna. Będąc przy retrospekcjach, nie mogę się nie powstrzymać, by pokusić się o stwierdzenie, że Niewybaczalne spokojnie obroniłoby się bez nich. Niewiele wnoszą, poza tym, że dopowiadają to, co każdy z nas mógłby sobie równie dobrze sam wyobrazić. To pierwszy aspekt, w którym film postanawia wyjść odbiorcy naprzeciw bardziej, niż to konieczne, przez co granica między dobrym kinem psychologicznym a sztucznie podkręcanym dramatem momentami się zaciera. Z kolei drugim będzie muzyka, czyli owoc współpracy Hansa Zimmera i Davida Fleminga, którą obiektywnie niewątpliwie należy uznać za udaną kompozycję, ale w zestawieniu z obrazem nie sposób nie traktować jej jako elementu bezprecedensowo narzucającego widzowi tego, co powinien w danym momencie czuć i myśleć. Dostrzegam więc tutaj poniekąd brak spójności między europejską reżyserią wychodzącą od oszczędności środków wyrazu a amerykańskimi wpływami narzucającymi dosłowność i dopowiedzenie wszystkiego, co tylko może zostać dopowiedziane.

Jeśli jednak nie masz nic przeciwko dopowiedzeniom, istnieje spore prawdopodobieństwo, że dasz się wciągnąć w historię o tym, czego nie da się wybaczyć drugiemu człowiekowi snutą przez kamienną, napiętą, niewyrażającą emocji (do czasu!) twarz Sandry Bullock tonącą pośród ciemnych, smutno zwisających kosmyków jej włosów, jak i w przytłaczających ją, ponadwymiarowych ubraniach, na ruchliwej, wielkomiejskiej ulicy, po której chodzi człowiek na nowo uczący się, co znaczy wolność. Jeśli jest w tobie instynkt matczyny lub siostrzany, to film trafi do swojego określonego odbiorcy. Jeśli nie, nadal są szanse, że zaintryguje cię zawiłość tego, co tak naprawdę się wydarzyło. Na koniec pozostaje jeszcze propozycja rozważenia go jako obserwacji tego, jak brak mimiki staje się mimiką. Niezależnie od opcji, pomimo pewnych niedociągnięć, jest to ostatecznie dobry film, po który warto prędzej czy później sięgnąć. 

Paulina Zdebik

Paulina Zdebik

Z urodzenia gdańszczanka, z miejsca zamieszkania - katowiczanka, paryżanka, a aktualnie warszawianka. Studentka Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego. Na planach zdjęciowych najlepiej odnajduje się w kostiumach, choć jej doświadczenie obejmuje również pion reżyserski oraz produkcyjny. Oprócz tworzenia filmów, bardzo lubi też o nich pisać. Wielka fanka Mechanicznej pomarańczy, Xaviera Dolana, Yorgosa Lanthimosa, Wesa Andersona, francuskiej Nowej Fali, true crime i horrorów. Kontakt: paulinazdebik@wp.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/