NA TWOIM MIEJSCU. Ja jestem tobą, ty jesteś mną [RECENZJA]
Dziś na polski rom-com wybieramy się do kina właściwie z dwóch prozaicznych powodów. Po pierwsze: żeby zażyć rozrywki z góry kompletnie nieangażującej i zwyczajnie wyzbytej poczucia kontaktu z rzeczywistością oraz po drugie: nieco masochistycznie, aby z czystej ciekawości porównać kinową nowość z produkcjami ostatnich lat z praktycznie zerowymi oczekiwaniami, by nie wyjść z projekcji z jeszcze większym zniesmaczeniem i rozczarowaniem. Przed seansem Na twoim miejscu należałam do tej drugiej, nieco sceptycznej grupy odbiorców, lecz już na samym początku pozytywnie zaskoczyła mnie rzesza widzów, jakiej na polskim filmie nie spotkałam w kinie od wieków. Cała widownia oczekiwała od dzieła Antonia Galdameza Munoza czegoś świeżego, lekkiego, ale i w przystępny sposób poruszającego codzienne problemy nas jako społeczeństwa i nas jako partnerów, rodziców, przyjaciół i znajomych z pracy. Nadal ciężko w to uwierzyć, ale Na twoim miejscu zadaniu temu jak najbardziej sprostało i z pewnością przyciągnie przed ekrany mnóstwo spragnionych niebanalnego humoru widzów.
Zamiana ról
Kasia (Paulina Gałązka) i Krzysiek (Miron Jagniewski) to młode małżeństwo, które od pewnego czasu przechodzi potężny kryzys – oboje pochłonięci są rozwijaniem swoich karier; Kasia w dodatku większość wolnego czasu poświęca na opiekę nad synem, a z dawnego rozkwitu ich związku, który przerwała niespodziewana wieść o ciąży, nie pozostało już nic poza kiepską próbą ratunku w formie terapii dla par. W ich rodzinnym domu wieje nudą, tylko co jakiś czas urozmaiconą kolejnymi kłótniami o błahostki. Każde z nich ukrywa przed partnerem coś ważnego, jednak wszelkie tajemnice, sprzeczki i trudności dnia codziennego spadają na drugi plan, kiedy Kasia budzi się pewnego dnia w ciele Krzyśka, a Krzysiek w ciele Kasi. Ich osobowości muszą poradzić sobie z przetrwaniem w zupełnie różnych od dotychczasowych rzeczywistościach (Kasia udaje, że ma pojęcie o pracy w korpo, a Krzysiek opracowywanie planów marketingowych zamienia na etat w przedszkolu), co z jednej strony wystawi ich związek na wielką próbę, a z drugiej – może właśnie dzięki tej niezwykłej zamianie odkryją, czego tak naprawdę pragną i czy ich wspólne życie skrywa w sobie jeszcze choć pierwiastek pierwotnej namiętności?
Miła niespodzianka
Możemy śmiało odetchnąć z ulgą – Na twoim miejscu zdało egzamin na ocenę, do jakiej polskie kino romantyczne z małymi wyjątkami nie potrafiło doskoczyć przez ostatnie lata. Wyjątkowo oryginalna koncepcja głównego wątku pociągnęła za sobą resztę elementów filmu, które idealnie współgrając, zafundowały nam solidnie wykonaną, godną polecenia komedię romantyczną; nareszcie nieopartą na stereotypach i tanich, tandetnych zagraniach. Jednak, co najważniejsze, a w tym gatunku uważane za rzadkość, seans Na twoim miejscu przysporzy wam masę niewymuszonego, szczerego śmiechu, który widz zawdzięcza niebanalnemu scenariuszowi, który w przeciwieństwie do większości powielających podobne schematy komedii romantycznych na naszym rodzimym filmowym rynku, bazuje na humorze inteligentnym, który, aby poruszyć odbiorców, nie musi wcale odnosić się do płaskich, oklepanych żartów, seksizmu czy groteskowości. Największą zaletą zarówno filmu jako całości, jak i genialnie sportretowanych bohaterów jest nasza bezgraniczna wiara w to, co widzimy na ekranie – od samego początku przywiązujemy się do opowiadanej historii, fabuła ani na chwilę nie daje nam wypocząć, akcja utrzymuje się na podobnie zrównoważonym, ale niemniej porywającym poziomie, dzięki któremu w stałym tempie zażywamy satysfakcjonującej rozrywki i zwyczajnie bawimy się, obserwując poczynania postaci tak bardzo podobnych do nas. Wydawałoby się przecież, że młode atrakcyjne małżeństwo o dobrze prosperujących ścieżkach zawodowych, mieszkające w malowniczym domku i wychowujące uroczego synka nie ma powodów do tego, by na cokolwiek narzekać, a już w szczególności wszczynać procedurę rozwodową. Na twoim miejscu szczyci się jednak łamaniem stereotypów, luźnym, przystępnym podejściem do istotnych społecznie spraw, tak by pewne zjawiska normalizować, a z drugiej strony wciąż trzymać w garści atencję widza i nie wystraszyć go nadmiarem informacji. Film to świetna okazja do refleksji nad tym, co w życiu najważniejsze, czego nie dostrzegamy, a co bardzo często przez nieuwagę i niedocenianie małych sukcesów jest w stanie przelecieć nam koło nosa. Kasia i Krzysiek, aby zrozumieć, co naprawdę do siebie czują, potrzebowali przez te kilka tygodni poznać siebie nawzajem od środka, pobyć w ciele partnera, by wreszcie zacząć ze sobą rozmawiać, do czego gorąco zachęca całe przesłanie scenariusza autorstwa Łukasza Światowca i Anny Bielak.
Wyzwanie, któremu podołano
Na twoim miejscu całkowicie wygrywa aktorstwem. Parę głównych bohaterów należy podsumować tu jednak osobno, gdyż w pierwszoplanowej dwójce serca widzów znacznie bardziej porywa Miron Jagniewski niż nieco zbyt teatralnie i nienaturalnie podchodząca do swojej roli Paulina Gałązka. Kobieca delikatność, jaką damskiemu wcieleniu nadał Jagniewski, drobne gesty, mimika, sceny stricte komediowe, które bez reszty na własną korzyść kradnie, to gratka dla odbiorców i prawdziwa nadzieja w młodym pokoleniu polskich aktorów. Epizodycznie mamy okazję śledzić również losy postaci granych przez Marię Pakulnis i Jana Frycza, którzy stanowią miłe dla oka, ale w ostateczności jednak zbyt mało wnoszące do fabuły dopełnienie i wsparcie dla głównej pary. Zabieg zamiany ciał jest dla naszego kina nowatorski i niezwykle interesujący, co wiązało się również ze sporym ryzykiem, które w niewłaściwych rękach mogło skończyć się potężną klapą. Całe szczęście, Kasia i Krzysiek to para, której chemię wyczuwa się na odległość i jak najszczerzej kibicuje im na drodze do pokonania tych wszystkich podrzucanych pod nogi kłód.
Najsłabszym elementem filmu jest jego początek – stosunkowo niewiele czasu poświęcamy na przedstawienie bohaterów w ich prawdziwych ciałach, przez co nie jesteśmy w stanie dostatecznie zaznajomić się z ich naturalnymi zachowaniami sprzed zamiany. Już na początku rzuca się w oczy także przesadny dramatyzm i nuta sztuczności w grze Gałązki, jednak o wszystkim tym zapominamy momentalnie, kiedy fabuła nabiera rozpędu, a aktorskie umiejętności Mirona i Pauliny wreszcie mają dla siebie pełnię przestrzeni, jakiej potrzebują, by wykazać się całościowo.
Co dało nam Na twoim miejscu? Potężną dawkę inteligentnego i odpowiednio wyważonego humoru. Zwróciło przy tym uwagę na istotne społecznie kwestie, takie jak nierówności płciowe napotykane w miejscu pracy, kruchość partnerskiego zaufania czy współczesna rola kobiety. Cudem byłoby oczywiście, gdyby komedii Muzona udało się zaspokoić wszystkie nasze oczekiwania, ale z pewnością nie zawiedzie ona w jednym – nareszcie, po tak długim okresie oczekiwania na nietuzinkowy polski rom-com sprawiono, że nie wyszliśmy z kina zażenowani, w dodatku z poczuciem bezsensownego zmarnowania pieniędzy, a przepełnieni nadzieją, jak zwykle w tego typu produkcjach nieco osłodzeni przewidywalnym i przedobrzonym zakończeniem, ale zdrowo uśmiani i wzruszeni do łez. Na twoim miejscu wypadło niesłychanie obiecująco i po cichu liczymy, że w ślad za nim ruszą kolejne polskie tytuły zaplanowane na najbliższe miesiące.