NA SAMĄ MYŚL O TOBIE. Ten film przywraca wiarę. Recenzja nowości Prime Video z Anne Hathaway
Ten film nie zmieni waszego życia. Być może też nie będziecie co roku do niego wracać, ale z całą pewnością uśmiechniecie się na wspomnienie o nim. Na samą myśl o Tobie przywraca bowiem wiarę w komedie romantyczne i miłość po czterdziestce oraz sygnalizuje, że świat i społeczna akceptacja zaczynają się zmieniać. Na samą myśl o Tobie możecie oglądać na platformie Prime Video od 2 maja, a u nas przeczytacie recenzję tej historii miłosnej, która będzie dobrym pomysłem na seans nie tylko dla singli i samotnych matek. W rolach głównych dawno niewidziana w komediach romantycznych Anne Hathaway i Nicholas Galitzine.
„Na samą myśl o Tobie”. Coś więcej niż komedia romantyczna
Na samą myśl o Tobie to z pozoru prosta historia, do której łatwo przypiąć szereg łatek. Jedni nazwą ją kryzysem czterdziestolatki. Drudzy dostrzegą w niej bunt samotnej matki. Trzeci zobaczą w niej plaster na samoocenę. Czwarci powiedzą, że mnóstwo było już filmów o fascynacji młodego chłopaka dojrzałą kobietą. Kiedy już jednak zrzucimy z siebie potrzebę oceny, dostrzeżemy, że pod powierzchnią tej historii kryje się znacznie więcej. Niektórzy znowu uwierzą w miłość. Inni zobaczą, że można ułożyć sobie życie na nowo. Kolejni zrozumieją, że wątpliwości, kryzys i zachwiane poczucie pewności siebie czy strach, to rzeczy, które dopadają każdego z nas, ale nie muszą nas definiować. Z kolei matki poczują, że macierzyństwo nie zwalnia ich z bycia szczęśliwymi i realizowania marzeń.
O co tu chodzi?
Na samą myśl o Tobie to ekranizacja wydanej w 2017 roku powieści o tym samym tytule, autorstwa Robinne Lee. To taka współczesna love story, w której to nie happy end jest kluczowy, a wszystko przed nim. 40-letnia samotna matka (w tej roli Anne Hathaway) wdaje się w gorący romans z 24-letnim Hayesem Campbellem (Nicholas Galitzine), wokalistą najbardziej popularnego boysbandu na świecie — August Moon, którego jeszcze przed rokiem słuchała jej nastoletnia córka. Solène i Hayse niespodziewanie poznają się na festiwalu muzycznym Coachella. Między nimi od razu iskrzy i pojawia się niezaprzeczalna chemia. W Solène budzi się jednak głos rozsądku i przyjętych norm społecznych, przez co kobieta nie pozwala sobie na te uczucia, ale Hayse nie daje za wygraną. Jego bezpośredniość urzeka Solène. Ich szczęście nie trwa długo. Okazuje się, że status Hayesa jest ogromnym wyzwaniem dla ich związku. Solène szybko odkrywa, że życie w świetle reflektorów i sławy ukochanego może być bardziej wymagające, niż początkowo zakładała, i mieć więcej cieni niż blasków. Czy ich związek ma szansę przetrwać w świecie, w którym każdy ma coś o nich do powiedzenia?
„Na samą myśl o Tobie” rozpocznie rewolucję?
Czy miłość bohaterów Na samą myśl o Tobie ma szansę przetrwać w świecie, w którym każdy czuje przyzwolenie do oceny? To pytanie, oprócz tematu starzenia się i obrazu dojrzałej kobiety, zdaje się kluczowym aspektem historii Solène i Hayse’a. I słusznie. Były bowiem już filmy o gwiazdach, które pokochały „normalnych” ludzi, historie o starszych mężczyznach i młodych kobietach oraz wzniosłe fabuły o miłości ponad różnymi podziałami. Wciąż jednak na próżno szukać filmowego obrazu o miłości, w której to kobieta jest starsza od kochanka i ma odwagę chwytać z nim życie. To pokazuje, że jako społeczeństwo wciąż mamy do odrobienia lekcję o akceptacji społecznej nie tylko związków z dużą różnicą wieku, ale i tych, w których to kobieta jest starsza, jak również tych, w którym kobieta będąca już matką ma odwagę na nowo się zakochać z poszanowaniem swojego dziecka. Na samą myśl o Tobie uwypukla tę potrzebę zmiany, ukazując w filmie problem slut-shamingu, czyli próby piętnowania, kontroli, dyscyplinowania i zawstydzania osoby poprzez negatywne odniesienie się do jej seksualności.
Czy więc Na samą myśl o Tobie rozpocznie rewolucję, dzięki której ludzie zrozumieją, że każdy ma prawo do szczęścia i miłości, niezależnie od wieku, statusu i sytuacji życiowej? Przytaknięcie byłoby chyba zbyt górnolotne. Z całą pewnością jednak Na samą myśl o Tobie stwarza przestrzeń do rozpoczęcia dialogu społecznego w tym temacie. To dobry sygnał, że branża filmowa zaczyna zauważać tę tendencję i potrzebę zmiany norm akceptacji społecznych, ponieważ filmy są jednym z najsilniejszych narzędzi opiniotwórczych.
Zapamiętaj te lekcje
Biorąc pod uwagę zarys fabuły filmu Na samą myśl o Tobie i tematy, które porusza, można by stwierdzić, że nikt oprócz matek i samotnych kobiet nic tu nie znajdzie. Nic bardziej mylnego! Hayse to nie tylko pewny siebie gwiazdor. To też wrażliwy młody chłopak, który obawia się o to, co będzie, gdy jego 5 minut sławy się skończy. Odnajdzie się w nim więc każdy, kto nie ma jeszcze wszystkiego poukładanego lub chce coś zmienić, a społeczeństwo wciska go w jakieś ramy. Hayse pokaże takim osobom, że mają prawo czuć wszystko, co czują, mają prawo się zmieniać i nie muszą patrzeć na opinię innych. To również świadomy swoich potrzeb mężczyzna, który może nauczyć damską część widzów Na samą myśl o Tobie, że nie ma nic bardziej seksownego niż żyjąca w swojej mocy i kobiecej energii kobieta, która ma odwagę realizować siebie niezależnie od swojej sytuacji życiowej.
„Na samą myśl o Tobie”, czyli odrodzenie komedii romantycznej
Na samą myśl o Tobie może i nie zmieni waszego życia, ale to komedia warta seansu! To film, który udowadnia, że komedia romantyczna wciąż może mieć siłę rażenia! W ostatnim czasie Hollywood bowiem trochę zepchnęło ten miłosny gatunek na bok na rzecz fantasy, sensacji i mrocznych dramatów. Tymczasem ostatni sukces filmu Tylko nie ty pokazuje, że widownia wciąż ma apetyt na lekkie historie romantyczne, które w gorsze dni poprawią im humor i dadzą nadzieję, że każdy z nas znajdzie swoje szczęśliwe zakończenia. Co więcej, Na samą myśl o Tobie ma duże szanse przebić sukces Tylko nie ty, ponieważ niesie za sobą szerszy kontekst społeczny. Tu nie tylko mamy do czynienia z miłością i walką o upragnione „i żyli długo i szczęśliwie”, ale i rozmową o społecznym postrzeganiu pewnych związków i dojrzałej kobiety wierzącej, że życie może jeszcze jej wiele zaoferować. To daje więc nadzieję na to, że powracają dobre chwile dla komedii romantycznej. Chociażby te z czasów Pretty Woman czy pierwszej części Bridget Jones, które nie tylko śmieszyły i rozkochiwały, ale pokazywały, że każdy ma prawo do szczęścia i miłości, a przede wszystkim do odnalezienia się na nowo w każdym wieku i miejscu.
Sięgajcie więc po swoje szczęście, kochajcie i śmiejcie się, a w międzyczasie zajrzyjcie na Prime Video i zobaczcie NA SAMĄ MYŚL O TOBIE.