MONOLITH. Thriller science fiction jako teatr jednej aktorki
„Opowiem ci historię. Jedyne, co musisz zrobić, to słuchać” – mówi podcasterka z Monolith. Ale czy twórcy tego filmu mają cokolwiek ciekawego do powiedzenia?
Młoda kobieta przybywa do położonego na australijskim pustkowiu domu rodzinnego pod nieobecność rodziców. Niewiele o niej wiadomo: jest dziennikarką, która okryła się niesławą, ponieważ jej artykuł na temat afery korupcyjnej uznano za fikcyjny, bo oparty na nierzetelnych źródłach. Aby ratować swoją karierę, kobieta zaczyna prowadzić podcast pod tytułem „Beyond Believable”, w którym zaprasza słuchaczy do dzielenia się różnymi tajemniczymi zjawiskami: niezwykłymi opowieściami, miejskimi legendami, teoriami spiskowymi itd. Po otrzymaniu anonimowego maila podcasterka wpada na trop historii o dziwnej czarnej cegle, która w niewyjaśniony sposób pojawiła się w życiu niezwiązanych ze sobą ludzi na całym świecie. Kobieta nawiązuje kontakt z pewnym niemieckim kolekcjonerem, który twierdzi, że ma kilka takich przedmiotów, ich naukowa analiza przyniosła zaś zaskakujące wyniki.
Monolith to pełnometrażowy debiut reżyserski australijskiego twórcy Matta Vesely’ego. Jest to jednocześnie pierwszy film fabularny zrealizowany w ramach „Film Lab: New Voices”, wspólnego przedsięwzięcia South Australian Film Corporation i Adelaide Film Festival, które miało wyłonić najciekawsze pomysły młodych filmowców z antypodów. Do finału zakwalifikowały się trzy projekty spośród ponad sześćdziesięciu zgłoszeń nadesłanych przez blisko pięćdziesiąt zespołów, lecz do produkcji skierowano tylko jeden z nich – i był to właśnie Monolith według scenariusza Lucy Campbell. Większość budżetu wynoszącego niespełna 500 tysięcy dolarów australijskich wyłożyły SAFC i AFF. Film można było zrealizować tak tanim kosztem, ponieważ nakręcono go w niewiele ponad dwa tygodnie na jednym planie filmowym i z udziałem jednej tylko aktorki – Lily Sullivan, która wcieliła się w rolę podcasterki.
Sullivan, gwiazda australijskiego kina robiąca karierę w USA [pojawiła się m.in. w filmie Martwe zło: Przebudzenie (2023) Lee Cronina i serialu Drwale (2020)], wyznała, że praca nad Monolith była dla niej wyzwaniem. „Skończyło się na tym, że podeszłam do tego niemal jak do teatru” – powiedziała aktorka i jej słowa trafnie oddają formę filmu Vesely’ego. Jest to bowiem teatr jednej aktorki, która nawet na chwilę nie schodzi z ekranu (pozostałe postacie funkcjonują tylko jako głosy rozmówców podcasterki). Sullivan musiała więc udźwignąć na swoich barkach cały film i ze swego zadania wywiązała się bardzo dobrze, a jej pracę docenili jurorzy brytyjskiego festiwalu FrightFest 2023, którzy przyznali Sullivan nagrodę dla najlepszej aktorki. Festiwal ten prezentuje kino z pogranicza horroru, dreszczowca i science fiction, a Monolith jest mieszaniną tych gatunków, choć najbliżej mu jednak do thrillera.
Niestety rola Sullivan to jeden z nielicznych atutów filmu Vesely’ego. Pierwsza połowa wciąga i intryguje, druga zaś stanowi rosnące pasmo rozczarowań aż do finału ujawniającego bezradność twórców i ich brak pomysłu na sensowne zawiązanie akcji. Film z obiecującym punktem wyjścia rychło przeistacza się w paradę wyświechtanych klisz znanych z kina i telewizji [skojarzenia z Pontypool (2008) Bruce’a McDonalda i Strefą mroku nasuwają się same]. Campbell i Vesely usiłują nadać filmowi drugie dno, lecz robią to nad wyraz nieudolnie i kiedy podnoszą tematy uprzywilejowania klasowego, nieprzepracowanej traumy i dziennikarskiej etyki, brzmi to fałszywie, niczym wybieg mający usprawiedliwić wątłą fabułę. W rezultacie film, który miał prawdopodobnie uderzać w najgorsze cechy współczesnego dziennikarstwa (pogoń za sensacjami, powierzchowność, jednostronność, amatorstwo), sam pada ich ofiarą.