search
REKLAMA
Recenzje

MEDUSA DELUXE. Wyczesany kryminał [RECENZJA]

„Medusa Deluxe” imponuje i błyszczy jak włosy potraktowane kosmetykami TRESemmé.

Przemysław Mudlaff

16 sierpnia 2023

Medusa Deluxe
REKLAMA

Nierzadko podczas oceniania filmowych dzieł recenzenci stosują mniej lub bardziej wyszukane gastronomiczne porównania. Nie wiem, skąd wzięła się ta krytyczna maniera, ale myślę, że twórców kina można by z podobnym sukcesem zestawiać także z innymi zawodami rzemieślniczymi. Weźmy na przykład fryzjerstwo.

Porównywanie filmu do fryzjerstwa może nie wydawać się czymś wyjątkowo oryginalnym, lecz z pewnością może wnieść do nieco rozgotowanej krytyki filmowej pewnego rodzaju powiew świeżości. Podobnie jest z debiutem Thomasa Hardimana, Medusa Deluxe. To obraz, który najpewniej w żaden sposób nie zrewolucjonizuje kinematografii, ale wart jest uwagi każdego, kto ceni sobie innowacyjne, interesujące i niezwykle stylowe rozwiązania. Medusa Deluxe to kryminał nakręcony w jednym ujęciu. Powiecie, że to już przecież było. Było, rzeczywiście, ale jeszcze nigdy tak eleganckie i w takim środowisku. Po kolei jednak; umyjmy najpierw włosy, zanim przejdziemy do strzyżenia. A zatem, o czym opowiada Medusa Deluxe? Podczas regionalnego konkursu fryzjerskiego w tajemniczych okolicznościach umiera niejaki Mosca. Budynek, w którym odbywają się zawody, zostaje przez policję zamknięty do czasu, aż wszyscy uczestnicy złożą zeznania. Pikanterii dodaje fakt, że Mosca stracił tego wieczoru nie tylko życie, ale również skalp. Wśród fryzjerek, stylistów i modelek krążą plotki, a także padają oskarżenia.

Medusa Deluxe

O śmierci Mosci dowiadujemy się od fryzjerki Cleave (Clare Perkins) zaraz po krótkim, ale fantastycznym animowanym wstępie. Od momentu sięgnięcia przez wspomnianą bohaterkę po szczotkę do włosów Medusa Deluxe będzie do samego końca jednym długim ujęciem (a raczej serią długich ujęć, które wyglądają na jedno długie po płynnym zmontowaniu). W tym miejscu warto się na chwilę zatrzymać. Praca kamery, za którą odpowiada uznany już w świecie kina operator Robbie Ryan (Faworyta, C’mon C’mon), robi bowiem piorunujące wrażenie. Chociaż film obejrzałem jak dotąd jeden raz, to z pewnością z przyjemnością powtórzę seans, aby sprawdzić, jak u licha nakręcono to i tamto, jak udało im się uniknąć błędów, które mogły wynikać z faktu, że w pomieszczeniach pracujących fryzjerów znajdowało się mnóstwo luster? Słowem, pod względem technicznym, operatorskim i montażowym Medusa Deluxe imponuje i błyszczy jak włosy potraktowane kosmetykami TRESemmé. Praca kamery świetnie współgra tu także z oszczędną i pulsującą we właściwych momentach muzyką elektroniczną Koreless.

Debiut Thomasa Hardimana nie ustrzegł się jednak błędów. Jeśli pod względem technicznym trudno się tu do czegokolwiek przyczepić, to obiecujące założenie narracyjne i przedstawienie nietypowego jak na kino środowiska uwikłanego w kryminalną zagadkę, a także umiejętnemu lawirowaniu między powagą a humorem, nie jest w stanie od początku do końca generować u widza podobnych emocji. Poza wspomnianą Cleave, która językiem ostrym jak brzytwa opowiada o pasji, urokach i mrokach fryzjerstwa, inni bohaterowie, choć interesujący, niezwykle ekstrawaganccy, z pięknymi fryzurami mają trochę za mało ekranowego czasu, aby z nimi sympatyzować lub nie. Być może również w Medusa Deluxe nie chodzi wyłącznie o rozwiązanie tajemnicy zbrodni, ale to zdaje się ostatecznie albo zbyt oczywiste, albo przekombinowane.

Za dystrybucję Medusa Deluxe w Stanach Zjednoczonych odpowiada słynne dziś studio A24. Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ debiut Hardimana doskonale wpisuje się w ich portfolio ambitnych, stylowych i nierzadko szalonych produkcji. Sygnowanie Medusa Deluxe logiem A24 z pewnością wspomoże rozwój kariery reżysera tego filmu i jest to naprawdę świetna informacja. Thomas Hardiman dał się bowiem poznać za sprawą swojego debiutu jako twórca zdolny do kreowania czegoś odświeżającego, zjawiskowego i wyczesanego. I coś mi się wydaję, że nie tylko w nurcie kina typu indie.

Premiera filmu odbyła się na Octopus Film Festival.

Przemysław Mudlaff

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA