search
REKLAMA
Nowości kinowe

McIMPERIUM

Maciej Niedźwiedzki

5 lutego 2017

REKLAMA

Ameryka, lata pięćdziesiąte. Ray Kroc jeździ od drzwi do drzwi małomiasteczkowych restauracji. Sprzedaje kuchenne gadżety umożliwiające zwiększenie i przyspieszenie produkcji. Ray (Michael Keaton) nie wzbudza specjalnej sympatii, jest natarczywym domokrążcą. Może wręcz wzbudzać litość swoją nieskuteczną determinacją. Bardzo chce się przebić i zaistnieć, ale równocześnie brakuje mu wielu umiejętności. To marzyciel i pracoholik, którego niskie morale podnoszą głównie motywujące frazesy z nagranego na winylu poradnika z kategorii: “Jak osiągnąć sukces w biznesie”.

Rayowi brakuje cierpliwości i umiejętności strategicznego myślenia. Te dwie cechy wszczepi sobie, gdy pozna braci McDonald (Nick Offerman, John Carroll Lynch) prowadzących małe, ale bardzo popularne lokalnie hamburgerownie. Dick i Mac to wzorowi przedsiębiorcy i perfekcjoniści, skupieni na jakości sprzedawanych produktów. Świadomi potencjału swojej marki, starali się w przeszłości otworzyć więcej lokali. Pozbawieni jednak odpowiednio wysokich środków finansowych i właściwego podejścia, nie potrafili w dwóch filiach utrzymać wymaganych przez siebie wysokich standardów. Wycofali się z pomysłu tworzenia sieci restauracji. Wrodzona skromność i umiarkowane ambicje powstrzymały ich w końcu przed zmianą polityki firmy. Natomiast Ray Kroc od razu widzi, że trafił na żyłę złota. Na nowatorski projekt, który przy właściwej promocji może przynosić ogromne zyski. Udaje się mu przekonać do siebie McDonaldów. Bracia wchodzą w spółkę, godząc się na pomysł Raya. McDonald stanie się franczyzą, dla której Kroc będzie szukał inwestorów.

Konflikt między obiema stronami jest rzecz jasna nieunikniony Reżyser, John Lee Hancock, najwięcej uwagi poświęca zderzeniu sprzecznych koncepcji prowadzenia działalności. Ekspansywną, ale ryzykowną polityką Kroca z zachowawczą, ale stabilną metodą McDonaldów. Hancock obu koncepcjom daje głos i sensowne argumenty. Zaznacza ograniczenia i nie tylko materialne koszta, które muszą ponieść tak różni od siebie przedsiębiorcy. Scenarzysta w przekrojowy i konsekwentny sposób przeprowadza nas przez kolejne etapy rozwoju firmy. W pełnej nostalgii sekwencji opowiada o otwarciu pierwszego lokalu McDonaldów, ale też z nieukrywaną fascynacją skupia się na upartym i przebojowym Krocu.

McImperium unika prostego wartościowania potrzeb i motywacji bohaterów. Na płaszczyźnie refleksji na nad naturą prowadzenia firmy – zderzenia lokalnego z globalnym – dostarcza naprawdę sporo celnych spostrzeżeń. Od czysto technicznego budowania lokalu, umiejętności zbudowania pożądanego wizerunku, wytworzenia szczególnej atmosfery wśród pracowników i wzbudzenia pożądania ze strony potencjalnych klientów, po różne techniki promocji.

Film Hancocka nieco gorzej sprawdza się jako konflikt osobowości. Ray Kroc mógł być dobrym kumplem McDonaldów, gdyby nie niefortunny dla wszystkich kontrakt. Konflikt między nimi nie ma odpowiedniego dramatycznego ciężaru, ponieważ nie łączy ich ani wyjątkowa przyjaźń czy składane obietnice. Przez to McImperium ma w sobie nieco chłodu, generującego miejscami nawet obojętność wobec prezentowanych zdarzeń. Nie pomaga wtedy ani przebojowy i charyzmatyczny Keaton ani szybkie tempo całego filmu. Hancock do budowania portretu głównego bohatera wprowadza poboczny wątek – małżeństwa Roya z Ethel (Laura Dern). Napisany jest on jednak dość lakonicznie i skrótowo. Postać grana przez Dern jest potrzebna twórcom przede wszystkim po to, by wyeksponować obsesję jej męża. Niestety to nie samodzielna bohaterka, ale kolejne narzędzie do opisu Raya.

McImperium to solidna, zrobiona od linijki biografia. Nie sposób się na niej nudzić, ale również szczególnie przejąć jakimkolwiek elementem. Czy to zaskakującym zwrotem akcji, niekonwencjonalną reżyserią czy aktorskim kunsztem. Hancock przeprowadza nas za rączkę. To zaufany przewodnik, ale nie intrygujący filmowiec. Jego produkcje nie mają pazura, Amerykanin tworzy kino łagodne i wyjątkowo przyswajalne. Przez co również dość anonimowe. Co nie zmienia faktu, że chyba żaden widz nie uzna seansu McImperium za stratę czasu.

korekta: Kornelia Farynowska

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA