search
REKLAMA
Kino brytyjskie

MARTWY FARCIARZ. Przekręt po irlandzku

Pieniądze to nie wszystko, ale…

Maciej Kaczmarski

6 stycznia 2023

REKLAMA

Lata 90. to złoty okres dla brytyjskiej kinematografii, która wyszła z długoletniego kryzysu dzięki takim filmom jak Cztery wesela i pogrzeb Mike’a Newella, Trainspotting Danny’ego Boyle’a, Angielski pacjent Anthony’ego Mingheli, Goło i wesoło Petera Cattaneo i Zakochany Szekspir Johna Maddena. Jednym z największych przebojów roku 1998 był Martwy farciarz Kirka Jonesa – komedia, która ze względu na brak kinowej premiery w Polsce jest u nas słabo znana. Niezasłużenie, bo to kolejny „wielki mały film” rodem z Wysp Brytyjskich.

Fabuła tego wybornego debiutu brzmi jak anegdota. Tulaigh Mhór to licząca 52 mieszkańców wieś na irlandzkim wybrzeżu. Niewielka wspólnota jest powiązana rodzinnymi, koleżeńskimi i zawodowymi zależnościami, których źródła sięgają kilka pokoleń wstecz. Tutaj każdy zna każdego i chociaż nie wszyscy się lubią, to nauczyli się koegzystować, bo mają świadomość, że w tak malutkiej społeczności są na siebie skazani. Pewnego dnia Jackie i Michael, para emerytowanych przyjaciół, dowiadują się, że jeden z ich sąsiadów zdobył główną nagrodę w Loterii Narodowej – prawie 7 milionów funtów. Szczęśliwcem okazuje się Ned Devine, sędziwy odludek z chaty nad urwiskiem. Problem w tym, że dowiedziawszy się o wygranej, podekscytowany Ned zmarł na atak serca. Jackie i Michael postanawiają przechytrzyć przybyłego do wioski kontrolera loteryjnego z Dublina, aby zachować fortunę dla całej wioski.

Pomimo nieprawdopodobnego założenia Martwy farciarz uderza prawdą o ludzkich charakterach i realiach życia na prowincji. Jak przystało na komedię obyczajową, film prezentuje konwencje panujące w maleńkiej zbiorowości oraz galerię barwnych postaci. Wśród mieszkańców wioski wyróżniają się: skąpy cwaniaczek Jackie, jego rozsądna żona Annie, dobroduszny Michael, samotna matka Maggie, zakochany w niej hodowca świń Finn oraz złośliwa zołza Lizzy. Wszyscy mają swoje wady, lecz są z gruntu dobrzy i poczciwi, choć niekoniecznie uczciwi, wszak decydują się na kant. Ale przecież pieniądze wygrał „swój chłop”, który na pewno podzieliłby się nimi z resztą wioski, toteż wygrana po prostu im się należy. „Co będzie, jeśli wszyscy wyjadą w jakieś lepsze miejsce?” – zastanawia się miejscowy ksiądz. „A skąd! Wydadzą wszystko w pubie Fitzgeralda” – odpowiada chłopak przysłuchujący się duchownemu. I ma rację.

Dialogi są zresztą jedną z najmocniejszych stron filmu. „Finn, przecież wiesz, że cię kocham. Gdyby nie te świnie, wyszłabym za ciebie choćby dzisiaj” – mówi Maggie. „Ale ja lubię świnie i pomimo odoru jestem do nich przywiązany!” – odpowiada hodowca, który od stóp do głów jest przesiąknięty zapachem zwierząt. „Widziałeś kiedyś Jezusa?” – dopytuje młodego księdza mały Maurice. „Właściwie to nie” – przyznaje kapłan. „Ale pracujesz dla niego, prawda? Ile ci płaci?” – drąży chłopiec. „To raczej zapłata duchowa” – stwierdza ksiądz, na co rezolutny malec odpowiada: „Chyba nie mógłbym pracować dla kogoś, kogo nigdy nie widziałem i na dodatek za darmo!”. Gdy formuje się plan oszukania kontrolera, ktoś pyta, jak go rozpoznać. „Ma katar” – informuje Jackie. „Katar?” – dziwią się mieszkańcy. „Tak, reaguje alergicznie na wieś” – precyzuje niezrażony Jackie. Tego rodzaju typowo brytyjskiego humoru jest tutaj bez liku.

Ten skromny, bezpretensjonalny obraz kontynuuje najlepsze tradycje komedii z Ealingu – serii praktycznie nieznanych w Polsce, a w Anglii niezwykle popularnych filmów produkowanych przez wytwórnię Ealing Studios w latach 40. i 50., m.in. Paszport do Pimlico Henry’ego Corneliusa, Szlachectwo zobowiązuje Roberta Hamera, Szajka z Lawendowego Wzgórza Charlesa Crichtona i Jak zabić starszą panią Alexandra Mackendricka (ten ostatni tytuł doczekał się niezbyt udanej przeróbki w reżyserii braci Coenów). Z kolei brawurowa scena, w której Lizzy jedzie na swoim wózku inwalidzkim do budki telefonicznej, nawiązuje do slapsticku w duchu Chaplina. Martwy farciarz to również przykład tak zwanego feel good movie – ciepłej, podnoszącej na duchu produkcji, której dodatkowymi atutami są zachwycające zdjęcia plenerowe, znakomite aktorstwo oraz irlandzka muzyka ludowa rozbrzmiewająca na ścieżce dźwiękowej.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/