search
REKLAMA
Recenzje

LIQUID SKY. Seks, koks i kosmici

Dziwaczne połączenie science fiction i art house’u w reżyserii Slavy Tsukermana z 1982 roku.

Maciej Kaczmarski

7 września 2023

REKLAMA

Nakręcony na wariackich papierach i za psie pieniądze film radzieckich emigrantów, którzy złożyli hołd nowojorskiej scenie klubowej i zarazem prawdopodobnie zakpili z pretensjonalnej pepiniery artystycznej tego miasta. Jedno jest pewne: nie ma drugiego takiego obrazu, jak Liquid Sky.

Margaret jest młodą modelką mieszkającą w Nowym Jorku razem ze swoją przyjaciółką Adrian – awangardową performerką i handlarką narkotyków. Jej życie kręci się wokół sesji zdjęciowych, wizyt w dyskotekach, zażywania kokainy oraz uprawiania seksu (zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami). Podobnie egzystuje rywal Margaret, uzależniony od heroiny model Jimmy, syn zamożnej producentki telewizyjnej. Pewnej nocy na dachu kamienicy, w której mieszka Margaret, ląduje latający spodek wielkości kuchennego talerza. Niemiecki naukowiec ustala, że bezcieleśni kosmici przybyli na Ziemię w poszukiwaniu pożywienia – endorfin wydzielanych przez ludzi podczas narkotykowego odurzenia i orgazmu. Kolejni kochankowie Margaret umierają nagle z kryształową rurką w głowie, a kiedy dziewczyna odkrywa zależność między ich śmiercią a seksem, zaczyna to wykorzystywać do własnych celów.

Na początku lat 70. rosyjscy filmowcy Slava Tsukerman i jego żona Nina Kerova wyemigrowali z ZSRR – najpierw do Izraela, a później do USA. W 1976 roku małżonkowie osiedlili się w Nowym Jorku, gdzie zaczęli pracę nad scenariuszem zatytułowanym Sweet Sixteen. Kiedy sfinansowanie filmu na jego podstawie okazało się niemożliwe, Tsukerman i Kerova skupili się na osobnych projektach: on zaczął pisać historię o inwazji obcych, a ona wymyśliła opowieść o kobiecie, która nie może osiągnąć orgazmu. Wkrótce obydwa pomysły zostały sklejone w całość przy pomocy Anne Carlisle – przyjaciółki małżeństwa, która została obsadzona w podwójnej roli Margaret i Jimmy’ego. Innymi istotnymi osobami biorącymi udział w produkcji byli Jurij Neyman (zdjęcia, efekty specjalne), Marina Levikova (kostiumy, scenografia) oraz Clive Smith i Brenda Hutchinson, którzy skomponowali syntezatorową ścieżkę dźwiękową.

Liquid Sky jest filmem ze wszech miar zdumiewającym i oryginalnym – począwszy od nieomal partyzanckich warunków powstania, poprzez nietuzinkową formę, aż po jego przemożny (chociaż nadal nie w pełni uświadomiony) wpływ na kulturę popularną. Pod względem wizualnym jest to prawdziwa uczta dla zmysłów: pastelowe neony rozświetlające wnętrza ascetycznych apartamentów i dyskotek, wielokolorowe stroje i wymyślne fryzury, kontury nowojorskich drapaczy chmur na tle jaskrawopomarańczowego zachodu słońca, monolityczna bryła Empire State Building przypominająca wielką strzykawkę z igłą skierowaną ku niebu czy wreszcie psychodeliczny punkt widzenia kosmitów, który musiał zainspirować twórców młodszego o pięć lat Predatora Johna McTiernana. Ten pokaz retrofuturystycznej mody ogląda się z uznaniem dla ekipy, która nadrabiała ograniczony budżet wielką wyobraźnią.

Równie istotna (i równie niezwykła) jest ścieżka dźwiękowa wygenerowana za pomocą Fairlight CMI, wówczas niebotycznie drogiego i bardzo skomplikowanego w obsłudze syntezatora z funkcją samplera. Początkowo twórcy chcieli nawiązać współpracę z Brianem Eno – byłym członkiem Roxy Music i ojcem chrzestnym muzyki ambient. Kiedy to się nie udało, zaangażowano cenionych kompozytorów Clive’a Smitha i Brendę Hutchinson, którzy na polecenie Tsukermana zaaranżowali kilka utworów z kręgu muzyki symfonicznej (m.in. Carla Orffa) na wspomniany syntezator Fairlight. W rezultacie powstała nowoczesna elektroniczna interpretacja muzyki klasycznej. Z kolei do stworzenia odgłosów wydawanych przez kosmitów wykorzystano dzwonki wietrzne, metal, szkło i drewno. Minimalistyczna muzyka i architektura dźwiękowa pełnią ważną funkcję w filmie, potęgując niepokojącą atmosferę całości.

To właściwie typowy midnight movie – niskobudżetowy film z kiepskim aktorstwem i pretekstową fabułą, krążący w niezależnej dystrybucji i obiegu festiwalowym, pozbawiony większej promocji i przez to skazany na nocne seanse, a jednak trafiający w gusta pewnego wycinka publiczności i z biegiem czasu zyskujący status dzieła kultowego. I to nie po wielu latach zapomnienia, lecz niemal od razu: produkcja, której koszt zamknął się w kwocie 500 tysięcy dolarów, w samym USA zarobiła prawie trzy razy tyle już w ciągu kilkunastu miesięcy od premiery. Liquid Sky odniósł też sukces w Niemczech i Japonii, a dziś jego wpływ jest odczuwalny nie tylko w kinematografii (Mroczny anioł Craiga R. Baxleya, Za czarną tęczą Panosa Cosmatosa, Wkraczając w pustkę Gaspara Noégo itd.), ale również w muzyce: efemeryczny gatunek zwany electroclashem i związana z nim moda zostały mocno zainspirowane filmem Slavy Tsukermana.

„Moim podstawowym pomysłem na Liquid Sky było stworzenie przypowieści, która zawierałaby w sobie większość modnych, mitycznych tematów tamtego okresu, takich jak seks, narkotyki, rock ‘n’ roll, przemoc i przybysze z kosmosu” – wyjaśniał reżyser. Z perspektywy czasu jego film można traktować wielorako: jako migawkę z życia nowojorskiej bohemy lat 80., portret sceny nowej fali wyrosłej z postpunku i glam rocka (przez ekran regularnie przewijają się klony Davida Bowiego, na którego zresztą powołuje się androgeniczna Margaret), a nawet złowieszczą zapowiedź epidemii AIDS, która zrównała narkotyki i seks ze śmiercią. Niewykluczone, że kampowy film Tsukermana to błyskotliwa, pełna sarkazmu i czarnego humoru satyra na dekadenckie środowiska artystyczne. A może Liquid Sky jest tak samo pusty i powierzchowny, jak wydrążeni ludzie, których ukazuje? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie samodzielnie.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA