search
REKLAMA
Nowości kinowe

Kung Fu Panda 3

Maciej Niedźwiedzki

24 marca 2016

REKLAMA

W pierwszej części niezgrabny, otyły Po, na przekór wszystkim predyspozycjom, odkrył w sobie wojownika kung fu. W drugiej odnalazł wewnętrzny spokój, umiejętności całkowitej koncentracji i skupienia, również tak bardzo dla siebie nietypowych. W trzeciej natomiast nauczy się wręcz czarów, bo pandy też przecież tego nie potrafią. I oczywiście znowu pokona zagrażającego Chinom przeciwnika, znowu padną pytania o to, kim główny bohater jest, i o jego prawdziwą tożsamość. Wrócą wątki o pochodzeniu Smoczego Wojownika, eksplorowana będzie dalej opowieść o jego rodzicach. Zjawi się nawet jego biologiczny ojciec, zaskakująco zapowiedziany w finale poprzedniej części.

O ile Kung Fu Panda z 2008 roku była interesującą propozycją, o tyle kolejne dwa sequele powtarzają jej fabularny schemat, nie dodając wiele ani do rysu psychologicznego postaci, ani nie rozbudowując przesadnie świata przedstawionego. To dalej ten sam Po, wysyłany na identyczne misje, na których walczy z przeciwnikami różniącymi się tylko imionami. To nie zapadające w pamięć osobowości, ale proste oprychy, korzystające z różnych metod walki i dysponujące innymi gadżetami.

b

W Kung Fu Panda 3 tym złym jest Kai. W przeszłości doszło do poważnego konfliktu między nim a żółwiem Oogway. Dawny mistrz Po został pokonany. Kai zachował sobie go jako trofeum i wbrew jego woli przeciągnął na swoją stronę. Antagonista używa mocy pozwalającej mu przemieniać osoby w małe zielone statuetki, które trzyma przy swoim pasie i w każdym momencie może przywołać, by walczyły w jego interesie. Kai, zanim dotrze do Po, schwyta wszystkich mistrzów kung fu w Chinach i stworzy sobie odpowiednio silną armię do ostatecznego zwycięstwa. To raczej nudna wiodąca fabułka, nie dostarczająca uczucia niepokoju czy zagrożenia. Po już nieraz dowiódł, że potrafi nauczyć się wszystkiego i każdemu skutecznie się przeciwstawić.

Nieco ciekawszy jest niewojenny wątek filmu. Nieoczekiwane pojawienie się prawdziwego taty zmusza głównego bohatera do innego spojrzenia na samego siebie. Na tym poziomie Kung Fu Panda 3 wydaje się nieco mniej schematyczny. Po bowiem, wychowany przez przybranego ojca, będącego gęsią i wykształcony w szkole walki, będzie mógł w końcu odnaleźć swoje pandzie DNA. Tylko wtedy ta animacja zdaje się obierać niespodziewany kierunek, przemierzać ścieżkę niewydeptaną przez poprzednie części.

b

Najnowsza produkcja Dreamworks to dalej kino niezwykle atrakcyjne wizualnie, przebojowe i zrealizowane z rozmachem. Trylogia Kung Fu Panda jest niewątpliwie obok Jak wytresować smoka? najlepszym, co aktualnie studio ma do zaoferowania. Podobają mi się stylizacja tego świata, jego barwy, ostre kontury w rysunku obiektów i postaci oraz jaskrawość kolorów. Sceny walk mają świetne tempo, pomysłową choreografię i właściwy rytm.

To wizja przemyślana i konsekwentna, szkoda jedynie, że dość wtórna.

Wydaje się, że twórcy większą wagę przykładali do dopieszczenia detali w otaczającej bohaterów przestrzeni niż do popychania historii do przodu. Po został tak naprawdę zdefiniowany w pierwszej części, ze wszystkimi swoimi sprzecznościami, urokiem i ślamazarnością. Jego piątka towarzyszy, z którymi wyrusza na każdą ze swoich wypraw, to dalej postaci enigmatyczne i anonimowe, potrzebne głównie do kolejnych kombinacji nokautów.

b

Jestem daleki od tego, by komukolwiek odradzać seans Kung Fu Pandy 3. Wszystkie dzieciaki na pewno będą znakomicie się bawić za sprawą nagromadzenia scen akcji i kumulacji gagów. Dorosłego widza natomiast zainteresują obraz i pieczołowitość wykonania, bo to animacja wizualnie piękna.

Niestety nawet po zamknięciu trylogii i kilku godzinach spędzonych z Po wciąż mam wrażenie, że jego historia stoi w miejscu i że zrobiłem z nim za mało kroków do przodu.

korekta: Kornelia Farynowska

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA