search
REKLAMA
Recenzje

KRUK (1994). Niemal wszystko doprowadzone do perfekcji

Dla wielu Kruk został i pozostaje filmem kultowym.

Agnieszka Stasiowska

26 sierpnia 2024

REKLAMA

31 marca 1993 roku zginął Brandon Lee, jedyny syn Bruce’a Lee. Do tragedii doszło na planie filmu Kruk w reżyserii Alexa Proyasa. Pomimo że zdarzenie zostało uznane za nieszczęśliwy wypadek, a jego sprawca, aktor Michael Massee, za niewinnego tej śmierci, teorie spiskowe, mówiące o zemście Triady na ojcu Brandona, odżyły natychmiast. Dodatkowym asumptem do podejrzeń było niezwykłe podobieństwo pomiędzy losami młodego aktora i granej przez niego postaci – bohater filmu, Eric Draven, lider zespołu rockowego, umiera w przeddzień swojego ślubu z Shelley Webster. Brandon Lee planował swój ślub z Elizą Hutton na kwiecień 1993 roku.

Film udało się dokończyć, ponieważ scena, w której ginie Eric, została nakręcona jako jedna z ostatnich, zaledwie tydzień przed końcem produkcji. Brakujące fragmenty zostały uzupełnione z wykorzystaniem techniki cyfrowej. Do dziś nie jest pewne, czy strzał, który widać w początkowych ujęciach filmu, to ten sam, który zabił Brandona Lee, czy ujęcie zostało powtórzone. Kruk kończy się dedykacją – dla Brandona i Elizy (Hutton).

Opisana powyżej tragedia na zawsze zapisała Kruka w pamięci widzów i w niezliczonych opracowaniach, wzmianka o niej pojawia się w każdym tekście na temat filmu. A przecież nie tylko ze względu na nią powinien zostać zapamiętany.

Film Alexa Proyasa na podstawie komiksu Jamesa O’Barra to historia młodego człowieka, który powraca zza grobu, aby dokonać zemsty na gwałcicielach i mordercach swojej narzeczonej. Eric Draven i Shelley Webster zamierzali pobrać się w Halloween. W przededniu tego święta w ich mieście co roku wybucha seria pożarów, a światek przestępczy fetuje tak zwaną Noc Diabła. To podczas takiej właśnie zabawy banda T-Birda wpada do mieszkania młodych i brutalnie gwałci Shelley oraz zabija Erica. Shelley umiera w szpitalu na skutek obrażeń. Rok później Eric powraca i rozprawia się z bandą, eliminując jej członków jednego po drugim. Motyw romantyczny i tragiczny zarazem, bo przecież zemsta, choć słodka, życia ofiarom nie wróci.

W Kruku doprowadzone do perfekcji jest niemal wszystko. Klimat filmu jest ciężki, depresyjny, chciałoby się powiedzieć – mroczny – gdyby nie fakt, że to określenie ostatnio nabrało raczej humorystycznego wydźwięku. Większość scen nakręcona jest w smętnym deszczu, nocą, w zadymionych klubach, zacienionych salach, brudnych klitkach, nędznych barach. Główny bohater, ubrany w czarne ciuchy, z demonicznym makijażem na twarzy, z nieodłączną gitarą przy boku i krukiem na ramieniu to uosobienie punk rockowego romantyka ze zbolałą duszą. W tle muzyka takich zespołów jak Nine Inch Nails, Rage Against the Machine, The Cure. Kontrastem do tego wszystkiego są krótkie migawki z życia Erica i Shelley – w ciepłym blasku świec, szczęśliwi, uśmiechnięci młodzi ludzie w rozkwicie uczucia. Te przebłyski wspomnień jeszcze bardziej podkreślają szarość, smutek i gniew dnia obecnego.

Brandon Lee w roli Erica jest rewelacyjny – i niestety nigdy się nie dowiemy, czy był to szczyt jego możliwości. Kruk miał być dla niego przepustką do filmów innych niż filmy akcji, w których zwykle grał – część widzów kojarzyła go z takich produkcji jak Rapid Fire czy Ostry poker w Małym Tokio, jednak było to dość wąskie grono. To Kruk miał być tą furtką, która poprowadzi go ku nowym wyzwaniom i przyznać trzeba, że Lee poradził sobie świetnie. Jego Draven jest szalony i okrutny (śmiech Erica po upadku z dachu budynku tuż przed walką z Tin-Tinem śmiało może konkurować z każdym Jokerem…), a jednocześnie czuły i wrażliwy (w scenach z Sarą, dziewczynką, która przyjaźniła się z Shelley, czy z Albrechtem, policjantem, który zajmował się sprawą morderstwa młodej pary). Mocną sceną jest ta, w której Eric uświadamia matce Sarah, Darli, jaką krzywdę wyrządza córce swoim trybem życia. Wielka szkoda, że nie dane było zagrać Lee w kolejnych, planowanych częściach cyklu.

Na uwagę zasługuje też Michael Wincott w roli Top Dollara, czyli szefa wszystkich szefów. Etatowy czarny charakter o rozpoznawalnym, ochrypłym głosie, w Kruku tworzy postać znudzonego króla półświatka, dla którego Draven to nie tylko problem do rozwiązania, ale i – paradoksalnie – źródło nowej energii. Top Dollar docenia w Ericu godnego przeciwnika, a Wincott potrafi to pokazać. Właściwa osoba na właściwym miejscu.

Najsłabszym punktem Kruka  jest po latach rola Bai Ling. Myca, w założeniu demoniczna kochanka Top Dollara, dziś może budzić śmiech swoimi strojami, pozami, manierą. Wycinanie oczu młodym kobietom, usta malowane w strażacką czerwień i lateksowe ciuszki wyszły już z mody i trącą tandetą. Pamiętać jednak należy, że w latach 90. inaczej być nie mogło. Zresztą, Myca nawet w tym nieco komicznym wydaniu dobrze wpisuje się w całość filmu.

Dla wielu Kruk został i pozostaje filmem kultowym. Opinie na temat, czy by takim był, gdyby Brandon Lee nie został zastrzelony na jego planie, są podzielone. Pozwolę sobie jednak przyklasnąć tym, którzy twierdzą, że i bez tego tragicznego dodatku film, oddający tak dobrze ducha punkrockowych lat 90., zyskałby sobie to miano. Jest bowiem zbyt dobry – nawet po dwudziestu latach – żeby zostać zapomnianym lub zapamiętanym tylko ze względu na szokującą śmierć młodego człowieka.

korekta: Kornelia Farynowska

Tekst z archiwum Film.org.pl (2.03.2016)

Agnieszka Stasiowska

Agnieszka Stasiowska

W filmie szuka różnych wrażeń, dlatego nie zamyka się na żaden gatunek. Uważa, że każdy film ma swojego odbiorcę i kiedy nie przemawia do niej, na pewno trafi w inne, bardziej skłonne ku niemu serce.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA