KRUDOWIE 2: NOWA ERA. Konfrontacje i awantury
Przez dżungle. Przez pustkowia. Nad wodospadami. W deszczu. W słonecznym skwarze. Bez pożywienia. Bez chwili oddechu. W przerażeniu. Witając się ze śmiercią, ale zawsze razem. Krudowie przemierzają szlaki w poszukiwaniu idealnego miejsca do życia. Dla głowy rodziny, Gruga, nie jest istotne, gdzie finalne osiądą. Ważne, by „stado” nie zmieniło swojej liczebności. Nic nie zastąpi wspólnych posiłków i gromadnego spania na jednym legowisku. O czym innym myśli jego nastoletnia córka Eep i jej poznany na trasie rówieśnik Guy. Miłość rośnie wokół nich. Grug ma ich ciągle na oku, ale zakochani potrzebują choćby odrobiny prywatności.
Wszystkie plany będą musieli jednak odłożyć na później. Krudowie docierają bowiem do wyprzedzającej technologicznie epokę posiadłości małżeństwa Bettermanów, znajomych nieżyjących już rodziców Guya. Te dwie rodziny dzieli absolutnie wszystko. Twórcy będą konsekwentnie ściągać z nich kolejne warstwy różnic, nieporozumień, odmiennych postaw i wyznawanych wartości, by znaleźć wspólny dla obu familii mianownik. Nie trudno zgadnąć, jakie uczucie będzie leżało u podstaw w obu przypadkach, ale sposób w jaki tam docieramy nie jest ani banalny, ani toporny.
Zaskakująco dużo tematów udało się w tym filmie zmieścić. Reżyser Joel Crawford definiuje bezpieczeństwo i konfrontuje je z irracjonalnym strachem. Budowanie murów nie zawsze okazuje się najlepszym rozwiązaniem. To blizny i adrenalina znacznie solidniej wzmacniają charakter. Crawford zastanawia się nad pojęciem „jaskini”. Tym, jak niedosłownie może być rozumiane i jak różnorodne może zyskać reprezentacje. Reżyser opowiada o doświadczeniu i bólu. Tym fizycznym i tym tkwiącym w głowie.
Dostajemy dwa zupełnie odmienne modele rodziny i wychowania. Jeden oparty jest na przewrażliwionej, nachalnej opiekuńczości, drugi na kontrolowanej i w efekcie sztucznej swobodzie. Niebezpieczne otoczenie usprawiedliwia w pewnym stopniu zachowawczość rodziców, ale też stwarza siatkę krępujących zależności między starszym i młodszym pokoleniem. Nie opuszczaj naszego terytorium, na pocałunek jeszcze za wcześnie, nie dotykaj, bo się skaleczysz, nie czas, byśmy się rozstawali, bezpieczniej utrzymać ograniczone zaufanie, ja sam zdecyduję za ciebie. Kłótnie, niedomówienia i podstęp są paliwem napędzającym wszystkie dialogi.
Pierwsza połowa filmu to mniej przygód, a więcej kształtowania charakterów, motywacji i odkrywania potrzeb. Dowiadujemy się, kim aktualnie są wiodący bohaterowie i, co ważniejsze, kim chcieliby być. Oczywiście nadejdzie czas na weryfikację wszystkim założeń. Wtedy Krudowie 2 zdecydowanie przyspieszają. Rodzinny dramat ewoluuje w mariaż szkieletu fabularnego Siedmiu samurajów z wizualnych przepychem i tempem Indiany Jonesa i Świątyni Zagłady. Wszystko za sprawą niewywiązania się z umowy z małpimi najeźdźcami, którym to pan Betterman oddawał haracz w postaci hodowanych w ogrodzie bananów. Dochodzi do porwania, pogoni i pojedynków. Z jednej strony to na pewno zaskakujący zwrot akcji, ale też niestety pozbawiony właściwego przygotowania. Sprawia wrażenie, jakby twórcy uznali, że podjęte tematy się wyczerpały. Należy więc prędko zmienić konwencję i dojechać do finału, by osiągnąć pełny filmowy metraż.
Krudowie 2 rozpadają się strukturalnie na dwie odrębne części. Wewnętrzne, międzypokoleniowe spory są precyzyjnie zaplanowane i konsekwentnie rozwijane. Konflikt w szerszym kontekście jest powierzchowny, pospieszny i wymuszony. Nie brakuje w nim kreatywnej reżyserii, przebojowości i wizualnej tożsamości, ale rozpoczyna on nową historię, a nie puentuje już podjętą. Rodzinne sprzeczki i bombastyczna przygodówka. Każdy znajdzie coś dla siebie.