KOGEL-MOGEL. Jakby kultowy
W przyszłym roku minie 30 lat od premiery Kogla-mogla. To jedna z tych komedii, które śmieszą pomimo upływu czasu, mało tego, sięgają po nie kolejne pokolenia. Dla wielu Polaków jest to wręcz pozycja kultowa, porównywalna z Seksmisją czy Misiem. I choć film Romana Załuskiego to nieco inny poziom, nie można mu odmówić ogromnej ilości uroku.
Obie części Kogla-mogla często goszczą w ramówkach różnych stacji, a każdy taki seans przyciąga przed telewizory miliony ludzi. Młodsi widzą w tej historii zabawny obraz czasów, które znają właściwie tylko z filmów, starsi – nostalgiczne wspomnienie trudnej, ale jednocześnie kolorowej rzeczywistości. Humor jest tu zresztą ponadczasowy – wielokrotnie widziałem, jak ludzie w zupełnie różnym wieku śmieją się do rozpuku w dokładnie tych samych momentach.
Nie można zapominać o tym, że niektóre teksty z filmu weszły do języka potocznego. Facebookowy fanpage Marian! Tu jest jakby luksusowo ma grubo ponad 200 tysięcy obserwujących. Pamięć o Koglu-moglu jest wciąż żywa – fani długo dopominali się o trzecią część i wygląda na to, że zostali wysłuchani. Ilona Łepkowska zakończyła już pisanie scenariusza. Wiadomo, że nie wszystkie postaci powrócą (część aktorów, w tym Jerzy Turek, Małgorzata Lorentowicz oraz Dariusz Siatkowski, nie żyje), fabuła skupiać się będzie na dzieciach głównych bohaterów, ale twórcy obiecują, że klimat oryginału zostanie zachowany. Nie martwcie się też o brak Ewy Kasprzyk w słynnej roli Wolańskiej – to właśnie ta aktorka wyszła z propozycją, aby wrócić do tej historii. W nowej odsłonie jej postać będzie… sex coachem. Zapowiada się co najmniej ciekawie.
Zanim jednak będziemy mogli oglądać w kinach Kogel-mogel 3, warto przypomnieć sobie dwie pierwsze części. Co ważne, obie są równie dobre – a to nie zdarza się przecież tak często. Cytat “Marian! Tu jest jakby luksusowo” pochodzi właśnie z sequela, podobnie jak uwielbiany przeze mnie wątek pobytu babci Wolańskiej na wsi. Oczywiście z Pusią! Ten piesek to w ogóle niesamowicie zabawny motyw.
Podobne wpisy
Ta historia to symbol lat osiemdziesiątych oraz okresu transformacji. Trudno o lepszy obraz tych czasów na ekranie. Fabuła opowiada o Kasi, młodej dziewczynie, która po egzaminach wstępnych na wydział pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego wraca do rodzinnej wsi. Tam okazuje się, że rodzice bez jej wiedzy rozpoczęli przygotowania do jej zaręczyn z bogatym sąsiadem. Gdy Kasia przez pomyłkę dowiaduje się, że nie dostała się na studia, zrezygnowana zgadza się na ślub. W przeddzień wesela listonosz przynosi jednak zawiadomienie o przyjęciu na uniwersytet. Dziewczynie pozostaje… uciec.
W Warszawie Kasia nie ma gdzie mieszkać. W przypadkowych okolicznościach poznaje małego Piotrusia i jego babcię, która miała się zająć chłopcem pod nieobecność mamy i taty, ale w ogóle nie ma na to ochoty. Kasia zgadza się zostać nianią rozrabiaki. Praca u rodziców, wykładowcy i jego znerwicowanej żony to dopiero początek zawirowań. Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy dziewczyna poznaje przystojnego absolwenta szkoły rolniczej, który po rocznym pobycie w Holandii wrócił do Polski z myślą o założeniu nowoczesnego gospodarstwa. Potem jest już tylko galimatias.
Scenariusz dawał aktorom duże możliwości i wszyscy je wykorzystali. Obsada spisuje się świetnie i choć oczywiście Kasprzyk kradnie każdą scenę, w której się pojawia, poziom jest bardzo wyrównany. Wszyscy główni aktorzy mają choćby jedną scenę, w której ich talent błyszczy. Moim zdaniem Kogel-mogel to jedna z lepiej zagranych polskich komedii. To nie tylko przekonujące role, ale też znakomity timing, wspomagany przez naprawdę inteligentny montaż. W tej produkcji udało się coś, z czym wielu polskich filmowców ma problem do dzisiaj.
Losy ambitnej Kasi, która nie może odnaleźć się w wielkim PRL-owskim mieście, trafia nie tylko do tych, którzy dobrze pamiętają, jak to wtedy było. To w gruncie rzeczy dość uniwersalna historia o dziewczynie, która nie godziła się na panujące reguły. Zamiast wyjść szybko za mąż, niańczyć dzieci, gotować i sprzątać, chciała się rozwijać, uczyć, podróżować po świecie. Choć Kogel-mogel to komedia, wielu widzów słusznie wskazuje, że wymowa filmu jest tak naprawdę smutna. Mimo pójścia pod prąd i wzięcia się z życiem za bary Kasia i tak kończy jako młoda żona i matka, gotująca, sprzątająca, siedząca na wsi – i panujący tam “jakby luksus” niewiele zmienia.
Przyznam szczerze, że sam często zastanawiałem się, jak mogły potoczyć się losy tej postaci. Czy udało jej się pogodzić wychowywanie dzieci i wspieranie męża z własnymi ambicjami? Powrót do tej historii po takim czasie może być bardzo ciekawy. Oby twórcy tego nie zepsuli – mają wielką szansę na sukces. Najtrudniejsze za nimi. W końcu Polacy już kochają tych bohaterów.
korekta: Kornelia Farynowska