search
REKLAMA
Nowości kinowe

JASKINIOWIEC. Pierwsza liga prehistorii

Dawid Konieczka

24 lutego 2018

REKLAMA

Serce rośnie za każdym razem, gdy do recenzenckich uszu dociera wieść o powstawaniu kolejnej produkcji studia Aardman. Nie chodzi tylko o niezwykle pracochłonną metodę animacji poklatkowej uroczych, ręcznie robionych postaci. Brytyjczycy mają przecież na swoim koncie także „zwyczajny” pod względem technicznym Artur ratuje Gwiazdkę, a to jeden z najlepszych filmów świątecznych ostatnich lat. Wszystkie dzieła Aardman Animations są bowiem doskonałym połączeniem humoru w najróżniejszych odmianach (ze slapstickiem na czele) z twórczym wykorzystywaniem formuł gatunkowych. I choć najnowszy film studia, Jaskiniowiec, zdradza oznaki wkradającej się wtórności, to dowcip i wyszczerzone zęby plastelinowych ludków pozwalają Nickowi Parkowi i ferajnie na odhaczenie kolejnego sukcesu.

Tytułowym bohaterem jest Dug, którego życie opiera się głównie na polowaniach na króliki i wieczornym biesiadowaniu ze współplemieńcami. Młody jaskiniowiec marzy jednak o czymś więcej. Chciałby bowiem przekonać wodza, by grupka sympatycznych dzikusów zaczęła polować na większe zwierzęta, a mówiąc ogólniej, poszerzyć możliwości i horyzonty plemienia. Życie bohaterów wywraca się do góry nogami, gdy zostają wyrzuceni z domu, a ich dolinę zajmują ludzie mający epokę kamienia już za sobą, skupieni na nowym centralnym surowcu: brązie. Dug wyzywa najeźdźców na pojedynek, którego stawką staje się wolność plemienia i prawo do zamieszkiwania bezpiecznej puszczy. Konfrontacja ma mieć formę rozgrywki ukochanej przez nową cywilizację — meczu piłki nożnej. Dug musi zatem nauczyć swoich pobratymców nowych umiejętności, by wszyscy nie skończyli jako niewolnicy w kopalni. Fabuła skupia się zatem na kolejnych próbach przyswojenia przez jaskiniowców tajników gry w piłkę i jednoczesnym zacieśnianiu więzi między nimi.

Wilk wikingów

Film Nicka Parka to tradycyjna opowieść o podtrzymywaniu wiary w siebie mimo przeciwności, a także znaczeniu, jakie w życiu każdego człowieka odgrywa wspólnota. Subtelnie nakreślony zostaje również problem dążenia do rozwoju za wszelką cenę i pragnienia wyjątkowości. Reżyser pokazuje, że postęp sam w sobie nie jest czymś złym, a poszerzanie horyzontów może mieć pozytywne skutki, ale bardzo łatwo także o popadnięcie w egoizm i prawdziwą prymitywność. Bohaterowie filmu są raczej jednowymiarowi i służą przede wszystkim przedstawieniu ogólnej idei, ale skoro składają się na nią takie wartości jak przyjaźń, wzajemna pomoc i uczciwość, to trudno poczciwym dzikusom nie kibicować.

Podczas seansu Jaskiniowca niejednokrotnie stajemy się właśnie kibicami w pełnym tego słowa znaczeniu. Wprowadzając mecz piłkarski jako nadrzędny motyw fabularny reżyser, poza podkreślaniem jednoczącego charakteru tego sportu, nie omieszka również sparodiować wielu aspektów gry. Mamy więc piłkarzy przewracających się przy najmniejszym kontakcie z przeciwnikiem, zawodników dbających bardziej o swój wygląd niż o dobro zespołu czy prezesa klubu interesującego się wyłącznie pieniędzmi zarabianymi z biletów. Warto też wspomnieć, że budząca postrach drużyna nie tylko ma w swojej nazwie słowo „real”, lecz także przywodzi na myśl futbolową potęgę — Niemcy. Dostało się nawet drętwym żarcikom komentatorów sportowych, w bardzo dobrej polskiej wersji językowej zwracających się do siebie per „Darku” i „Rafale”. Do tego dochodzi typowy już dla twórczości Parka humor obfitujący w doskonały slapstick, zabawne dowcipy oraz pociesznych, momentami nieporadnych bohaterów, a wszystko to doprawione jest szczyptą absurdu.

Jaskiniowiec, chociaż w większości odtwórczy, podkreśla tak istotne wartości jak zaufanie, wielkoduszność i otwartość, a przy tym potrafi porządnie rozbawić swoim bezpretensjonalnym humorem i wyłupiastymi oczami plastelinowych mordek. Dug i jego plemię zyskują pewność siebie i zacieśniają wzajemne relacje, a jednocześnie poznają, jak niebezpieczna i potencjalnie demoralizująca może być pogoń za postępem i wielkością. Ważniejsze od sukcesów i dumy są pomoc, oddanie i wspólna radość, dzielona choćby dzięki piłce nożnej. To w końcu gra, w której dwudziestu dwóch mężczyzn biega za piłką, a na końcu… Sądzicie, że znowu wygrają Niemcy?

korekta: Kornelia Farynowska

Dawid Konieczka

Dawid Konieczka

W kinie szuka przede wszystkim kreatywności, wieloznaczności i autentycznych emocji, oglądając praktycznie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Darzy szczególną sympatią filmy irańskie, science fiction i te, które mówią coś więcej o człowieku. Poza filmami poświęca czas na inną, mniej docenioną sztukę gier wideo, szuka fascynujących książek, ogląda piłkę nożną, nie wyrasta z miłości do paleontologii i zastanawia się, dlaczego świat jest tak dziwny. Próbuje wprowadzać do swojego życia szczyptę ekologii, garść filozofii i jeszcze więcej psychologii.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA