search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Jackass: Bezwstydny dziadek

Szymon Pajdak

10 lutego 2014

REKLAMA

Bad-Grandpa-PosterLata, kiedy wesoła ekipa chłopaków z Jackass była na topie, minęły ponad dekadę temu. Jednak raz na jakiś czas Johnny Knoxville i jego koledzy przypominają o sobie serwując nam kolejne porcje dowcipów, które w równym stopniu odrzucają i wywołują uśmiech na twarzy. Ostatnim takim wyskokiem było „Jackass 3.5” z 2011 roku, czyli zbiór scen, które nie trafiły do wydanego rok wcześniej „Jackass 3D”. Tym razem lider grupy postanowił skorzystać z przeżywającej dzięki internetowi drugą młodość ukrytej kamery. Odpowiednio ucharakteryzowany, z dzieckiem przy boku, ruszył nagrywać reakcję ludzi na swoje szalone pomysły.

Sama historia jest dosyć prosta i stanowi swego rodzaju wariację kina drogi, wzbogacone o wątki familijne. 86-letniemu Irvingowi umiera żona, jednak zamiast cieszyć się z wolności i korzystać z resztki życia w nocnych klubach, zostaje przez swoją córkę kokainistkę obarczony obowiązkiem dostarczenia wnuczka do jego ojca. Niezadowolony z faktu bycia niańką próbuje różnych sposobów na pozbycie się chłopaka, jednak kiedy te zawodzą postanawia ruszyć w trasę.

Cała fabuła jest oczywiście tylko pretekstem do pokazania możliwości twórców oraz tego, jak bezlitośni potrafią być dla nieświadomych niczego uczestników zdarzeń. Połączenie klasycznej narracji z ukrytą kamerą daje całkiem niezły efekt i  sprawia, że całość jest przyjemniejsza w odbiorze i nie stanowi jedynie zlepku scen. Oczywiście niektóre ujęcia zostały wyreżyserowane, jednak spora ilość tych prawdziwych reakcji, które pokazują szok, zażenowanie oraz niedowierzanie ludzi na akcje Irvinga i jego wnuczka Billy’ego, potrafią momentami skutecznie rozbawić.

Bad grandpa

Sceny, takie jak pogrzeb na samym początku czy wybory małej miss, nie dość, że z ironią ukazują ludzkie zachowania i reakcje, to jeszcze są przy tym szalenie odważne i zabawne – powodują, że oglądając je kręcimy głową z niedowierzaniem. Niestety pozostałe żarty są zdecydowanie słabsze i tylko w kilku momentach łapiemy się na tym, że na naszej twarzy gości uśmiech, a szkoda, bo potencjał był ogromny. Żal zwłaszcza fragmentów w których można było pójść na całość i dokręcić śrubę. Wtedy film byłby jazdą bez trzymanki, a tak dostaliśmy produkt nierówny, gdzie udane dowcipy mieszają się z nudniejszymi fragmentami.

Do skutecznego wkręcania ludzi potrzebne są odpowiednie osoby i trzeba przyznać, że Johnny Knoxville i Jackson Nicolle stanęli na wysokości zadania. Ten pierwszy, pod warstwą absolutnie fantastycznej charakteryzacji (twarz, dłonie!), swoim sposobem poruszania się i mówienia sprawia, że kupujemy jego postać od razu. Jest nie do rozpoznania, a my nie widzimy aktora, tylko szalonego starca z pokręconymi pomysłami, rzucającego raz po raz dowcipami o seksie i dziwnymi, nieco niepokojącymi aluzjami. Prowokuje i wyśmiewa czekając, aż niektórzy z wkręcanych stracą panowanie. Jego młody partner nie pozostaje w tyle i skutecznie zarzuca sidła na naiwniaków, a podczas wspomnianej już scenie wyborów miss, która w niezwykle trafny sposób pokazuje próżność rodziców i ich dzieci, jest genialny. Ma o wiele więcej uroku niż przypudrowane i wystrojone do granic możliwości zblazowane dziewczynki i ich czekające za kulisami mamy. Panowie razem tworzą perfekcyjny mix, który szerzy chaos i zgorszenie podczas swojej dziwacznej podróży przez stany. Wprowadzają wszystkich w konsternację i wywołują szok, a przecież o to chodziło!

jackass-presents-bad-grandpa-beauty-pageant-movie-clip

Oczywiście osób, które nie miały wcześniej kontaktu z produkcjami sygnowanymi znakiem Jackass lub które tego typu humoru nie lubią, film może odrzucić, jednak cała reszta powinna bawić się całkiem nieźle.  W „Bezwstydnym dziadku” jest dokładnie to, czego oczekiwałem – prosty, momentami wulgarny humor, nabijanie się z Amerykanów i szokowanie. W środku nieco nudzi, ale koniec końców seans można uznać za udany. Obraz przy 15 milionach budżetu zarobił już ponad 150 mln, co świadczy, że odebrano go z odpowiednim dystansem i że lubimy pośmiać się z samych siebie. Naturalnie z umiarem.

Słabszy od “Borata”, ale na zakrapianej imprezie będzie robił furorę i wywoła dyskusję. Lub radosne przekrzykiwanie się.

 

REKLAMA