search
REKLAMA
Recenzje

HUMANE. Thriller od córki Davida Cronenberga

Ekologiczny dreszczowiec Caitlin Cronenberg z 2024 roku.

Maciej Kaczmarski

18 lutego 2025

REKLAMA

Humane to ciekawa historia opowiedziana w nieciekawej manierze.

W niedalekiej przyszłości świat coraz bardziej pogrąża się w kryzysie klimatycznym: przeludnienie doprowadziło do globalnych niedoborów żywności, wody pitnej i zasobów naturalnych. Specjalny dekret Organizacji Narodów Zjednoczonych zobowiązuje wszystkie państwa na świecie do redukcji populacji o 20 procent. Obywatele są zachęcani do udziału w rządowym programie eutanazji; bliscy każdego ochotnika otrzymują 250 tysięcy dolarów. Charles York, niegdysiejszy gwiazdor telewizji, i jego żona Dawn organizują pożegnalną kolację dla dorosłych potomków Charlesa z poprzedniego małżeństwa: Jareda (naukowca na usługach rządu), Rachel (szefowej firmy farmaceutycznej), Ashley (niespełnionej aktorki) i adoptowanego Noah (niedoszłego pianisty). Charles i Dawn chcą poddać się eutanazji, ale kobieta ucieka. Lider ekipy eutanazyjnej oznajmia, że musi dostarczyć dwa ciała – i pozostawia wybór drugiego „kandydata” rodzeństwu, które rozpoczyna walkę na śmierć i życie.

Caitlin Cronenberg to najmłodsza przedstawicielka filmowego klanu Cronenbergów, który tworzą też jej ojciec David i brat Brandon, znani reżyserzy. Caitlin jest dyplomowaną projektantką mody, ale po studiach poświęciła się fotografii: wykonała portret kanadyjskiego premiera Justina Trudeau na okładkę magazynu „Delta Sky”, zrobiła obwoluty do kilku wydań „L’Uomo Vogue” i „Variety”, zaprojektowała okładkę płyty Views rapera Drake’a i wydała dwa albumy fotograficzne (Poser oraz Endings). Cronenberg ma na koncie również kilka wideoklipów (I Got You Hollerado i On Camera iamhill), krótkometrażowy film The Death of David Cronenberg, udział w programie telewizyjnym Drag Race, a także nagrodę Canadian Arts and Fashion i współpracę z koncernem Apple. Czy to nie interesujące, że właśnie ktoś taki w swoim pełnometrażowym debiucie fabularnym wziął pod lupę tematy nierówności ekonomicznych, nepotyzmu, bogactwa, uprzywilejowania i zepsucia elit?

Odstawmy złośliwości na bok i przyjrzyjmy się Humane. Punkt wyjścia jest intrygujący, podobnie jak pytanie, które leży u podstaw fabuły: czy oddałbyś życie za swoją planetę? (Chciałoby się zadać je zwłaszcza ekologicznym „wojownikom”, którzy przyklejają się do jezdni i oblewają farbą dzieła sztuki, a potem chwalą się tym w social mediach, ochoczo powiększając ślad węglowy). Koszmarna wizja przyszłości też jest przekonywająca: na ekranie nie widać klęsk żywiołowych, ludzie starają się funkcjonować normalnie pomimo nienormalnej sytuacji i życie, choć zagrożone, jakoś toczy się dalej – tak zapewne by to wyglądało w rzeczywistości (i tak przecież było np. podczas pandemii). Problem polega na tym, że wspomniane wcześniej kwestie Cronenberg traktuje w powierzchowny sposób: sygnalizuje je, ale ich nie rozwija. Nie ma tu zatem miejsca na głębszą analizę i poszerzony komentarz społeczny, bo przecież trudno za takowe uznać nieudolną satyrę na arcybogate szuje.

Ledwo naszkicowana problematyka społeczno-ekologiczna to nie jedyny problem Humane; równie papierowi i płascy są (anty)bohaterowie filmu Cronenberg. Wszyscy bez wyjątku są odpychającymi kreaturami ze spektrum socjopatii, na dodatek podejmują jedną niewiarygodną decyzję za drugą. Na wyżyny absurdu Cronenberg i scenarzysta Michael Sparaga wznoszą się w scenie, w której Jared, Rachel, Ashley i Noah po kolei deklarują, że na ochotnika zgłoszą się do eutanazji, chociaż przed chwilą gotowi byli wymordować się bez mrugnięcia okiem. Ich los jednak guzik nas obchodzi – nie ma znaczenia, kto umrze w zastępstwie zbiegłej Dawn, bo nie ma komu kibicować. Jedyną postacią w Humane, która zdradza jakąś złożoność, jest Bob, lider ekipy eutanazyjnej, ale to drugoplanowa figura i nie na niej skupiona jest uwaga twórców. Fabuła ukazana z perspektywy Boba mogłaby być ciekawsza niż sztampowy thriller o zwyrodnialcach polujących na siebie w zamkniętej przestrzeni.

Film jest też skrajnie nieatrakcyjny od strony realizacyjnej. Jak na utwór zrobiony przez fotografkę, Humane nakręcono w zadziwiająco obłym, szablonowym stylu. Wizualna warstwa przywołuje na myśl telewizyjne seriale i filmidła masowo produkowane przez kanały Hallmark i SyFy: statyczna praca kamery, umowna scenografia, zdjęcia na przemian niedoświetlone i prześwietlone, bezbarwna ścieżka dźwiękowa… Gwoździem do trumny filmu są kreacje aktorskie Emily Hampshire (Rachel), Jaya Baruchela (Jared), Alanny Bale (Ashley) i Sebastiana Chacona (Noah). Ich poczynania są jak gra pianisty, który gra na fortepianie jednym palcem, uderzając w tylko jeden klawisz. Nieco lepszy jest Peter Gallagher (Charles), ale przedstawienie kradnie świetny Enrico Colantoni w zaskakująco zniuansowanej roli Boba, jednak nie jest on w stanie uratować Humane – filmu straconych szans. Chciałoby się napisać, że to obiecujący debiut dla Caitlin Cronenberg, ale nie ma sensu kłamać.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA