search
REKLAMA
Recenzje

HIT MAN. Glen Powell jako undercover lover [RECENZJA]

Nowa komedia Richarda Linklatera wchodzi do kin.

Mary Kosiarz

17 maja 2024

REKLAMA

Od ułożonego profesora filozofii do gorącego kochanka skrywającego niejedną tajemnicę. Hit Man, najnowszy film Richarda Linklatera – reżysera odpowiedzialnego m.in. za trylogię Before z Julie Delpy i Ethanem Hawkiem czy Boyhood. Tym razem reżyser zabiera nas w przezabawną podróż po życiorysie Gary’ego Johnsona, niepozornego inteligenta, który z dnia na dzień całkowicie przewraca swój byt do góry nogami. Mężczyzna staje się bowiem policyjnym pozorantem, pomagającym schwytać niedoszłych morderców. Gdyby rewolucji w jego życiu jeszcze było mało, dzięki nowo zdobytej profesji Gary wdaje się w kompletnie niespodziewany, płomienny romans, z kobietą, którą… miał przyłapać na zleceniu morderstwa. Błyskotliwy humor i absolutnie szalony scenariusz to jednak dopiero początek gamy atrakcji, którą ma dla was do zaoferowania Hit Man. To komedia o łamaniu społecznych norm i doświadczeniu miłości, dla której jesteśmy w stanie przekroczyć wszelkie granice. 

Trzeba przyznać, że Glen Powell, którego niedawno oglądaliśmy u boku Sydney Sweeney w komedii romantycznej Tylko nie ty, perfekcyjnie wykorzystuje swoje pięć minut. Scenariusz do Hit Mana powstał również z jego udziałem i wprost nie da się nie zauważyć pasji i optymizmu, jakie włożył w kreację swojej absolutnie nietuzinkowej postaci. Gary’ego Johnsona poznajemy jako skromnego, oszczędnego w słowach, jak i stylu wykładowcę uczelnianego, który po zajęciach dorabia jako policyjny konsultant. Wskutek pewnego zbiegu okoliczności współpracownicy wrzucają go na głęboką wodę podczas jednej z konfrontacji – zadaniem Gary’ego jest wcielić się w mordercę na zlecenie i zmusić zleceniodawcę do przyznania się do winy. Nieoczekiwanie – dla kolegów z pracy, ale i jego samego – Gary w nowej profesji czuje się jak ryba w wodzie. Porzuca prozaiczne, nudne wręcz życie belfra na rzecz adrenaliny i działania pod presją.

Nowe wyzwania po bolesnym rozwodzie wreszcie pozwalają mu odnaleźć w codzienności sens. Na każdej akcji wciela się w zupełnie nową personę – mamy tu więc do czynienia z całą masą genialnych aktorskich wcieleń, którymi Glen Powell żongluje mistrzowsko i niemal bez wysiłku. Wszystko, co dobre, prędzej czy później napotka jednak na drodze pewne przeszkody. W przypadku Gary’ego będzie to czarująca Madison (Adria Arjona), która w płatnym zabójcy szuka sposobu na uwolnienie się od męża tyrana. Zauroczony Gary wdaje się w romans, który nie tylko podważy jego wiarygodność jako gliniarza, ale wymusi całą lawinę kłamstw i szybko wpędzi w niemałe tarapaty.

REKLAMA

Hit Man zupełnie nie sili się na bycie filmem moralizatorskim, ambitnym, dostarczającym materiału do głębokiej emocjonalnej analizy. To przede wszystkim rozrywkowa mieszanka gatunkowa, łamiąca konwenanse, zgrabnie łącząca komedię z kinem akcji, romansem i kinem erotycznym. Wartkość akcji, multum fabularnych przewrotów i świetnie zmontowana intryga nie pozwalają odbiorcy na choćby odrobinę nudy, stale dostarczając powodów do szczerego śmiechu i pobudzając zmysły. W tym szalonym dziele prawda niemal do samego końca pozostaje tajemnicą, a gdy w końcu wychodzi na jaw, robi to absolutnie spektakularnie, rozbawiając widza do łez.

Glen Powell jako Gary skrada całe show, naturalną i niewymuszoną charyzmą zalewając ekran od pierwszych scen, w których jego bohater dopiero wkracza na ścieżkę wewnętrznej przemiany, aż po absolutnie odjechaną końcówkę, kiedy jego dawna osobowość poszła już w niepamięć. Wraz z Adrią Arjoną tworzy prawdziwie elektryzujący duet, rozkwitający na oczach widzów szczególnie w drugim akcie filmu. Miłośnicy kinowej pikanterii z pewnością będą zachwyceni ich niezwykłą chemią, ale i kilkoma wyjątkowo gorącymi scenami miłosnymi. Ten wątek, choć z początku pełen ekstazy i beztroski, okazuje się punktem zapalnym do pokręconej finałowej sekwencji, w której Gary musi wybierać między postępowaniem zgodnym z miłością a zgodnym z obowiązującym prawem. Linklater i Powell konsekwentnie kpią sobie jednak ze społecznych klisz i odgórnie ustanowionych norm, bawiąc się formą i stawiając swoich bohaterów w absolutnie absurdalnych sytuacjach. To właśnie one jednak uświadamiają im, że dla szczęścia i spełnienia są w stanie dopuścić się najbardziej odjechanych czynów.

Scenariusz do Hit Mana jest dziwaczny, pokręcony, chwilami oderwany od rzeczywistości, ale dostarczający przy tym niewymuszoną, i co najważniejsze – inteligentną rozrywkę. Glen Powell, który dla wielu mógł do tej pory wydawać się kolejną ładną twarzą na góra jeden filmowy sezon, udowadnia, że świetnie radzi sobie w rolach komediowych i gatunek ten zajmuje w jego sercu szczególne miejsce. Ale nie tylko on i Arjona genialnie radzą sobie na ekranie (scena z podsłuchiwaną rozmową – absolutny majstersztyk) – niemal cały drugi plan, począwszy od agresywnego męża Madison: Raya (Evan Holtzman), po wrobionego przez główną parę Jaspera (Austin Amelio) zasługuje na oklaski.

Wisienką na torcie jest tu iście pompatyczne zakończenie, które wieńczy imponującą przemianę Gary’ego i w przezabawny sposób żegna widza, zostawiając go nawet z lekkim poczuciem niedosytu – 2 godziny seansu mijają bowiem błyskawicznie i aż chciałoby się poznać dalszy ciąg tej szalonej historii. Jako kino typowo rozrywkowej klasy Hit Man sprawdza się świetnie, bawiąc, pobudzając wyobraźnię i przestrzegając przed stereotypowym myśleniem.

Richard Linklater, odchodząc nieco od swojego typowego filmowego stylu, wciąż trzyma formę i serwuje nam przyjemną mieszankę gatunkową, z której wychodzimy w pełni nasyceni i do cna roześmiani. Hit Man to strzał w dziesiątkę na luźny, niewymagający, ale też i niegłupi seans. Może i momentami oderwany od rzeczywistości i nieco przesłodzony, jednak nowy akcyjniak z Glenem Powellem wciąż będzie najlepszym komediowym wyborem na filmowy weekend w kinowych fotelach.

Mary Kosiarz

Mary Kosiarz

Daleko jej do twardego stąpania po ziemi, a swoją artystyczną duszę zaprzedała książkom i kinematografii. Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ulubione filmy, szczególnie te Damiena Chazelle'a i Luki Guadagnino może oglądać bez końca.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA