search
REKLAMA
Recenzje

GWIEZDNY RYCERZ. Pastisz science fiction na modłę Monty Pythona

Komedia fantastycznonaukowa Fernando Colomo z 1985 roku.

Maciej Kaczmarski

1 kwietnia 2024

REKLAMA

Niemy przybysz z innej planety, tajemniczy alchemik w czapce krasnoludka i średniowieczny rycerz wypowiadający szekspirowskie frazy z nowojorskim akcentem – takie rzeczy tylko w Gwiezdnym rycerzu.

Akcja toczy się w średniowiecznej Europie. Alchemik zwany Boecjuszem rysuje na podłodze swej pracowni magiczny krąg i wznosi modły do bogów, aby zesłali mu anioła, chce bowiem posiąść „sekret sekretów”, czyli płynne złoto – eliksir życia. W tym samym momencie niebo rozbłyska oślepiającym światłem, a następnego dnia wieśniacy zaczynają opowiadać o grasującym w okolicy smoku. Miejscowy możnowładca hrabia Rue nie daje wiary tym opowieściom do czasu, aż jego piękna córka Alba znika w tajemniczych okolicznościach. Na ratunek dziewczynie wyrusza Klever, nierozgarnięty podwładny hrabiego, który marzy o tytule rycerza i wraz z bogobojnym duchownym Lupo spiskuje przeciwko swemu panu i przychylnemu mu Boecjuszowi. Wychodzi na jaw, że tajemniczy latający obiekt nie jest smokiem, lecz statkiem kosmicznym pilotowanym przez obcego Ix, w którym zakochała się Alba.

Fernando Colomo zdobył renomę jako ojciec chrzestny comedia madrileña – komediowego nurtu w hiszpańskim kinie, który powstał w okresie transformacji po upadku rządów generała Franco (inny prominentny twórca działający w tej konwencji to Fernando Trueba). Filmy te portretowały życie mieszkańców Madrytu, zazwyczaj w lekki i beztroski sposób – mimo nierzadko poważnych treści, takich jak egzystencjalny kryzys, problemy rodzinne i scheda po reżimie. Flagowe dzieła comedia madrileña i zarazem najbardziej znane obrazy Colomo to Tigres de papel (1977), ¿Qué hace una chica como tú en un sitio como éste? (1978) oraz La mano negra (1980). Formuła nurtu wyczerpała się ze zmianą pokoleniową na przełomie lat 80. i 90., ale zdążył on wpłynąć m.in. na twórczość Pedro Almodóvara, a niektórym filmowcom otworzył drzwi do Hollywood, gdzie np. Fernando Trueba nakręcił Zbyt wiele (1995).

Gwiezdny rycerz też jest komedią, lecz zupełnie innego rodzaju – to pastisz science fiction, który na celownik bierze także arturiański romans i legendę o świętym Jerzym, pogromcy smoka. Twórcy filmu (Colomo oraz współautorzy scenariusza Andreu Martín i Miguel Ángel Nieto) musieli być dobrze obeznani z dorobkiem trupy Monty Pythona – całość kojarzy się z Jabberwocky (1977), postać Zielonego Rycerza strzegącego mostu jest zaś niemal żywcem wyjęta z filmu Monty Python i Święty Graal (1975). Sama koncepcja połączenia fantastyki z rycerskim eposem zakrawa na absurd, a w filmie nie brakuje karykaturalnych postaci, przerysowanych sytuacji i humoru lokującego się gdzieś pomiędzy satyrą a slapstickiem. Gwiezdny rycerz nie jest może tak zabawny, jak Żywot Briana (1979) i Sens życia według Monty Pythona (1983), jest natomiast bezpretensjonalny i nigdy nie traktuje siebie zbyt serio.

W zależności od źródła film kosztował 300 lub 400 milionów peset (3 lub 4 miliony dolarów) i był wówczas najdroższą produkcją hiszpańskiej kinematografii. Większość budżetu pochłonęły efekty specjalne i wynagrodzenia aktorów: Harveya Keitela (Klever), Klausa Kinskiego (Boecjusz), Fernando Reya (Lupe) i Miguela Bosé (Ix), gwiazdora muzyki pop nazywanego na wyrost „hiszpańskim Davidem Bowiem”. Kinski w rzadkiej roli dobroczyńcy, którą przejął po Vincencie Pricie, był jak zwykle trudny we współpracy: zażądał większej gaży i zakwaterowania w Barcelonie (ponad 100 km od planu filmowego na terenie Olot i zamku Castillo de Requesens), gdzie spędzał czas głównie na włóczeniu się po barach flamenco. Ale i tak stracił humor, kiedy pierwszego dnia musiał przez dłuższy czas siedzieć na koniu, i nie odzyskał go już do końca zdjęć. Colomo nazwał Kinskiego „rozpieszczonym, niegrzecznym dzieckiem”.

Pierwszy pokaz Gwiezdnego rycerza (w oryginale El caballero del dragónRycerz smoka) odbył się 20 grudnia 1985 roku w Hiszpanii. Film uplasował się na siódmym miejscu najpopularniejszych hiszpańskich produkcji tamtego okresu, lecz wpływy z biletów były zbyt małe, żeby zwrócił się jego budżet. W maju 1986 roku Gwiezdny rycerz miał premierę w USA, gdzie wyświetlano go pod tytułem Star Knight mającym budzić skojarzenia z Gwiezdnymi wojnami. Ale firma CineTel Films, która rozpowszechniała film na terenie Ameryki, zerwała umowę dystrybucyjną i film szybko zszedł z ekranów tamtejszych kin. Colomo został z długiem w wysokości 50 milionów peset, który spłacił dopiero po sukcesie swego kolejnego filmu: Radosnego życia (1987). I choć Gwiezdnego rycerza uznaje się dziś za najgorszą pozycję w filmografii reżysera, nie sposób odmówić tej leciutkiej, rozrywkowej farsie dużej dozy uroku.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA