search
REKLAMA
Recenzje

FURIOZA. Czy dla barw ukochanego klubu warto poświęcić życie?

Jeżeli po Furiozie spodziewaliście się powtórki z głupich filmów Patryka Vegi, to możecie się bardzo przyjemnie rozczarować.

Marcin Kempisty

21 kwietnia 2022

REKLAMA

Nie ma co ukrywać, rzadko kiedy w Polsce udaje się nakręcić porządną opowieść gangsterską, która z jednej strony nie byłaby gloryfikacją przestępców (jak np. Jak pokochałam gangstera) okraszoną żenującymi żarcikami, z drugiej strony zaś nie poszłaby w stronę tandetnego mroku. Twórcy Furiozy balansują na granicy powagi i żenady, niekiedy delikatnie przekraczają linię oddzielającą poważne kino od autoparodii, lecz summa summarum ich dzieło można zaliczyć do całkiem udanych. Może nie wykraczających poza gatunek, w którym się porusza, lecz na tyle sprawnie zrealizowane, że całość ogląda się z przyjemnością.

Najpierw był film, później zrobiono z tego serial z o godzinę dłuższym metrażem. Nie będę ukrywać, filmu nie oglądałem, więc swoją ocenę opieram li tylko na tym, co na przestrzeni czterech odcinków zaprezentowano na platformie Canal Plus. Być może to tylko zwyczajny skok na kasę, powtórka z rozrywki przygotowana podług słynnego przepisu inżyniera Mamonia, niemniej jednak wydaje mi się, że skoro czasami serial bywa chaotyczny w swoim dzikim pędzie narracyjnym, to najprawdopodobniej w kinie, w związku z mniejszą liczbą ekranowych minut do zapełnienia, musiało to jeszcze gorzej wyglądać. Oznacza to, że pewnie dobrze się stało, że dano reżyserowi Cyprianowi Olenckiemu drugą szansę, by bardziej szczegółowo przedstawił perypetie bohaterów Furiozy.

Furioza

A było co opowiadać, skoro twórcę interesowały losy tak wielu postaci. Wszystko zaczyna się od Dzikiej (Weronika Książkiewicz), niegdyś kibolki, później piekielnie utalentowanej policjantki. Jej zadaniem jest rozpracowanie funkcjonującego na Pomorzu gangu, w którego szeregach znajdują się także jej byli przyjaciele – pseudokibice kochający klubowe barwy aż po grób. W tym celu Dzika werbuje Dawida (Mateusz Banasiuk), z którym również łączą ją wydarzenia z przeszłości. Dawid także biegał i kroił przeciwników, dopóki nie był świadkiem tragedii, jednakże kobieta ma nadzieję, że były kumpel wróci do starego towarzystwa, tytułowej Furiozy, której przewodzi jego brat Kaszub (Wojciech Zieliński), dzięki czemu zyska parę niezwykle cennych oczu oraz uszu. 

Furioza stoi przede wszystkim kreacjami aktorskimi. Jako że wiele postaci jest zaprezentowanych w bardzo udany sposób, trudno wskazać kogoś, kto wysuwa się na plan pierwszy i najbardziej ze wszystkich ściąga na siebie uwagę. Wprawdzie najbardziej efektowną rolę dostał Mateusz Damięcki, którego Golden to chodząca maszyna do zabijania, aczkolwiek to nie oznacza, że reszta pozostaje w jego cieniu. Najważniejsze jest to, że prawie każdy z pierwszego planu dostaje szansę na zaprezentowanie różnych odcieni emocji. Najlepiej to zresztą widać na przykładzie kreacji Banasiuka – jego Dawid za wszelką cenę stara się wieść normalne życie zgodne z prawem, lecz wystarczy tylko iskra, by nad jego zachowaniem przejęła kontrolę nienawiść do wrogów i chęć wymierzenia sprawiedliwości za doznane cierpienia. To samo tyczy się jego brata granego przez Wojciecha Zielińskiego. Kiedy trzeba, Kaszub potrafi uderzyć, by innym razem być wsparciem dla członka rodziny lub najlepszego kumpla.

Furioza

Oczywiście Furioza nie jest produkcją bez wad. Gdybyście zamknęli oczy i wyobrazili sobie fabułę polskiego filmu gangsterskiego, to najprawdopodobniej w znacznym stopniu wasza wizja byłaby zbieżna z tym, co pojawia się na ekranie. Scenariusz obfituje w czerstwe żarty, obowiązkowe gadki o honorze i lojalności, opowieści o demonach przeszłości, a także typowe starcia między półświatkiem a funkcjonariuszami policji. W Furiozie pod tym względem nie ma nic, czego nie widzielibyście we wcześniejszych produkcjach. Wtórność zazwyczaj powinna być traktowana jako wada, niemniej jednak w przypadku Furiozy przynajmniej poukładano dobrze znane klocki w sensowny sposób. 

Historia kiboli ceniących bardziej barwy klubowe ponad własne zdrowie jest typowym przykładem tzw. kina środka. Furioza nie jest jasnym punktem na szarym firmamencie polskiego rynku serialowego, ale mimo to produkcja powinna się spodobać zarówno niedzielnym widzom poszukującym chwili wytchnienia, jak i osobom nałogowo oglądającym kolejne telewizyjne produkcje. Na bezrybiu i rak ryba.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA