search
REKLAMA
Recenzje

FORST. Fabularne Krupówki i gęsty klimat Tatr [RECENZJA]

„Forst” od Netflixa zachwyca jakością produkcji, klimatem rodem ze skandynawskich thrillerów i mocno rozczarowuje kulawym scenariuszem.

Marcin Kończewski

11 stycznia 2024

REKLAMA

Adaptacja powieści z cyklu kryminalnego o Wiktorze Forście autorstwa Remigiusza Mroza najprawdopodobniej będzie kolejnym hitem platformy giganta streamingowego. Na poziomie budowania klimatu, gry aktorskiej, montażu i zdjęć jest dobrze, jak nie bardzo dobrze. To zazwyczaj wystarczy. Bardziej wymagających widzów może jednak rozczarować wieloma kliszami, skrótami fabularnymi, dziwnym budowaniem niektórych wątków postaci i brakiem scenariuszowej konsekwencji.

W Zakopanem zaczyna mordować psychopata, który w okrutny i widowiskowy sposób zabija swoje kolejne ofiary. Podhalańska policja zaczyna poszukiwania Bestii z Giewontu, a jednym z głównych śledczych jest zdegradowany policjant z Krakowa: Wiktor Forst. W tej roli świetny Borys Szyc. Akcja – rzecz jasna – gęstnieje z każdym odcinkiem, wątki się komplikują i prowadzą do odkrycia prawdy o samym głównym bohaterze. Serial w reżyserii Daniela Jaroszka zyskuje w głównej mierze tym, jak fantastyczny udało się w nim wytworzyć klimat. W tym aspekcie wszystko praktycznie się zazębia – muzyka, ujęcia plenerowe, szerokie kadry Tatr, zabawa montażem w scenach, gdy główny bohater przeżywa ataki migreny. Widać tu konkretny zamysł, konsekwentną paletę barw i styl. Aktorsko również jest dobrze, momentami świetnie. Niewielu jest w Polsce aktorów, którzy potrafiliby dźwignąć rolę samym spojrzeniem. Borys Szyc należy do tego grona i tu również to udowadnia. Niestety, scenariusz znacznie utrudnił mu zadanie, o czym więcej w następnym akapicie. Bardzo dobrze, na skraju przeszarżowania, zagrał doświadczony Jerzy Rogalski. Niewiele mamy postaci podobnych do tej, którą stworzył. Szkoda, że cierpi ona na podobny, tylko jeszcze większy problem, co Forst. Szymon Wróblewski, Kamilla Baar także dobrze weszli w swoje role. Ogólnie cała obsada trzyma poziom, wyciska z materiału, co się da. Niestety, skrypt tutaj mocno kuleje i ma na sumieniu kilka poważnych grzechów.

Po pierwsze, struktura. Po bardzo ciekawym, mocnym wprowadzeniu następuje zagęszczenie wątków i postaci, które teoretycznie powinny mylić tropy, a stają się w większości zwykłym pustym przebiegiem, który nie wnosi zbyt wiele do głównej fabuły. Największym kuriozum jest kompletnie zbędny wątek dyrektorki domu dziecka. Zmyłka, kluczenie? Pewnie tak, jednak fabularnie staje się to wybojem, dziwnym wytrychem, który jest niczym kij wsadzony w szprychę. Takich elementów jest niestety więcej. Czy jest źle? Nie do końca. Zupełnie szczerze: w produkcji Netflixa tkwi naprawdę ogromny potencjał. To nie ulega mojej wątpliwości. Sporo jednak traci w momencie, gdy akcja się zagęszcza i należy konsekwentnie pokierować zagadką i intrygą. To drugi z grzechów. Trudno nie odnieść wrażenia, że większość wydarzeń dzieje się na ekranie, ponieważ taka jest wola scenarzystów, a w ogólnym rozrachunku gros bohaterów w kluczowych sytuacjach postępuje mocno irracjonalnie, aby nie powiedzieć wręcz… głupio. Rozumiem taki zamiar, gdyby to dotyczyło może kilku postaci i było wynikiem ich fabularnej konstrukcji, jednak ta reguła w przypadku Forsta dotyczy praktycznie… wszystkich. Trudno pojąć ich motywacje, klucz do podejmowanych działań. Dostajemy wątki, które zapowiadają coś większego, a okazują się one mało istotne, są przy tym tylko przystankiem do odkrycia prawdy przez Forsta. Co gorsza, wiele z tych rozpoczętych i zbyt szybko urwanych wątków daje nadzieję na pogłębienie psychologii postaci, a para idzie w gwizdek. Dlaczego? Cóż, do pewnego momentu jest wokół nich dosyć gęsto, a finalnie powodują tylko to, że główny bohater okazuje się coraz większym ciamajdą, który z tytułem najlepszego śledczego Krakowa nie ma za wiele wspólnego. Forst działa głównie bez przemyślenia, pod wpływem impulsu, a jakiś większy plan na schwytanie Bestii z Giewontu pokazuje… 2 razy. Trudno mi określić, czy problem leży w scenariuszu, czy w pierwowzorze literackim, jednak ewidentnie coś poszło tu nie tak. Kłopotem jest dla mnie też urwana cliffhangerem historia. Nie jestem fanem takich rozwiązań.

Forst to bardzo klimatyczny thriller kryminalny, który w detalach okazuje się niesamowitą wizualnie, muzycznie i aktorsko, jednak fabularnie leniwą opowieścią. Trochę klasyczny przerost formy nad treścią. Zupełnie jakby twórcy wzięli sobie do serca to, aby autentycznie przenieść na ekran esencję Zakopanego, gdzie zapierające, dziewicze tereny Tatr łączą się z cepelią niektórych straganów na Krupówkach. Cóż, jednak i te mają swoich wiernych fanów, stąd też, mimo narzekań na scenariusz, wydaje mi się, że serial może okazać się sporym hitem. Dodatkowo dobrze rokuje na przyszłość. Przy odpowiedniej pracy nad scenariuszem, w drugim sezonie może być znacznie lepiej.

Marcin Kończewski

Marcin Kończewski

Założyciel fanpage’a Koń Movie, gdzie przeistacza się w zwierza filmowego, który z lubością galopuje przez multiwersum superbohaterskich produkcji, kina science-fiction, fantasy i wszelakich animacji. Miłośnik i koneser popkultury nieustannie poszukujący w kinie człowieka. Fan gier bez prądu, literatury, dinozaurów i Batmana. Zawodowo belfer (z wyboru), będący wiecznie w kontrze do betonowego systemu edukacji, usilnie forsujący alternatywne formy nauczania. Po cichu pisze baśnie i opowiadania fantastyczne dla swojego małego synka. Z wykształcenia filolog polski. Współpracuje z kilkoma wydawnictwami i czasopismami.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA