Fistaszki. Wersja kinowa
Fistaszki to komiks, wobec którego użycie mocno sfatygowanego w ostatnich latach określenia „kultowy” jest całkowicie uzasadnione. Krótkie historyjki, tworzone przez Amerykanina Charlesa Schulza w latach 1950–2000, przeszły już do legendy i przez wielu darzone są olbrzymim sentymentem.
Bohaterem czterokadrowych opowieści rysunkowych jest życiowy nieudacznik, Charlie Brown, oraz jego pies Snoopy. Charliemu nie udaje się nic, na czym mu zależy – nie potrafi puszczać latawców, nie potrafi grać w piłkę, nie potrafi zebrać się na odwagę, żeby odezwać się do dziewczynki, która mu się podoba. Jego psi przyjaciel natomiast to wojownicze indywiduum o ciekawych poglądach („Nic nie robi lepiej na nerwy i stres niż leżenie z głową w misce z wodą”), urocze, choć złośliwe ucieleśnienie absurdu, które wraz z nieodłącznym ptaszkiem o imieniu Woodstock obserwuje i trafnie komentuje otaczającą nas rzeczywistość.
Pan i jego pies (lub też, jak uważają niektórzy, pies i jego pan, co stanowi subtelną, ale jednak wyraźną różnicę) walczą od lat o prymat w swoim rysunkowym świecie, choć ostatnio Snoopy wysuwa się delikatnie na prowadzenie – znajomość Fistaszków jest wśród młodszego pokolenia dość mętna, za to Snoopy’ego w oderwaniu od reszty kojarzy większość młodzieży.
Dwóm głównym bohaterom towarzyszą w kadrach ich znajomi – Linus, Peppermint Patty, Schroeder, Lucy, Marcie i inni. Charakterystyczne dla Fistaszków jest to, że pojawiają się w nich wyłącznie bohaterowie dziecięcy – osoby dorosłe, jeśli już są, i wyłącznie zresztą w wersjach filmowych, przedstawiane są wizualnie z perspektywy dziecka, a ich kwestie są „wybuczane” dźwiękiem puzonu z tłumikiem. Wszystko to składa się na specyficzny klimat serii, który przez lata produkcji nie uległ, o dziwo, rozmyciu.
Fistaszki. Wersja kinowa stara się połączyć stare z nowym. Kompromisy jednak najczęściej nie zadowalają nikogo i tak też może się stać w tym przypadku.
Co jest stare? Stare – do pewnego stopnia – pozostały wizerunki Fistaszków. Nieco podrasowane, zachowały jednak swój wyrazisty rysunek i nie zmieniły się w typowe laleczki z filmów dla dzieci. Głosów także użyczają im prawdziwe dzieci, co nie jest dla filmów animowanych typowe. Brzmienie jest naturalne, dobrze wykonane i przekonujące, po – żeby daleko nie sięgać – afektowanych modulacjach w produkcji serii Barbie czy irytujących piskach Alvina i wiewiórek to zaiste ulga dla uszu. Bohaterowie Fistaszków. Wersji kinowej zachowali wszystkie typowe dla siebie cechy – Charlie nadal walczy ze sobą, Marcie jest w cieniu Patty, Lucy udziela porad psychologicznych za 5 centów i robi maślane oczy do Schrodera.
Co jest nowe? Obowiązkowe przesłanie. I tu pojawia się problem, ponieważ film, przemycając przesłanie, odziera jednocześnie Fistaszki z tego, za co kochają je fani na całym świecie, czyniąc z nich jedynie wiele obiecującą wizualną skorupkę wypełnioną zwyczajowym banałem. W kreskówkowo-widowiskowym finale Charlie puszcza latawca i zdobywa względy Małej Rudowłosej Dziewczynki, zostając bohaterem dnia. Czy to źle? Pewnie nie, ale fani serii z pewnością poczują się rozczarowani. Charlie zdobywca traci na wiarygodności, traci charakter i traci siebie, tego siebie, którego kochają.
Z kolei mali widzowie, do których przesłanie przemówi, będą rozczarowani zbyt dla nich archaiczną formą, prawdopodobnie nie zrozumieją dwuwątkowego prowadzenia fabuły (równolegle z walką Charliego o dziewczynkę śledzimy na ekranie przygody Snoopy’ego – Asa Przestworzy, toczącego z Czerwonym Baronem bój o ukochaną Fifi), zabiegu z niezrozumiałymi kwestiami dorosłych i problemu z omówieniem Wojny i pokoju Lwa Tołstoja.
Fistaszki. Wersja kinowa to miła, świeża rozrywka dla tych, którzy nie żywią fanatycznego sentymentu do oryginalnego komiksu. Produkcja nieco inna od zwykle oferowanych dziecom, obudzi być może w starszych miłe wspomnienia, być może zachęci do pokazania pociechom rysunkowych historyjek – czegoś, co gdzieś tam przewijało się przez ich własne dzieciństwo. Zagorzałych fanów jednak może przyprawić o ból zębów.
korekta: Kornelia Farynowska