search
REKLAMA
Nowości kinowe

Dzikie historie

Tekst gościnny

16 października 2014

REKLAMA

Autorką gościnnej recenzji jest Małgorzata Kulisiewicz.Dzikie-historie_plakat-B1-e1409905103982

Argentyńczyk Damian Szifron, trzydziestodziewięcioletni twórca seriali, spotów reklamowych i krótkich metraży otrzymał dla swego filmu ogromny aplauz na festiwalu w Cannes. Znakomicie zrealizowane kino odpowiedziało widocznie na zapotrzebowanie społeczne. „Dzikie historie” to czarna komedia z wyraźnie zaznaczonymi problemami współczesności, w której ekranowa agresja jest rozładowywana przez dużej klasy humor.

 Brawurowo zagrany (Leonardo Sbaraglia, Ricardo Darin, Oscar Martinez, Erica Rivas), z pełnymi dynamizmu zdjęciami Javiera Julii, film według scenariusza Damiana Szifrona wyprodukowany został przez wypróbowany duet braci Almodovar. Argentyński reżyser tworzy z inspiracji kinem Pedro Almodovara i Quentina Tarantino własny język filmowego opowiadania. Przerysowanie postaci oraz przesadę w obrazowaniu łączy z nowoczesnym dynamicznym montażem i wyrazistymi puentami sześciu przedstawionych nowel. Sceny żywiołowej przemocy (Tarantino) współgrają z przewrotnością oraz zabawą filmowymi gatunkami (Almodovar).

Muzyk-nieudacznik, biznesmen i farmer, kelnerka, kucharka i mafioso z prowincji, inżynier, milioner i prawnicy, para z zamożnej klasy średniej – ci bohaterowie kolejnych historii to wyraziste, różnorodne społecznie postacie. Wszystkich łączy jedno: ulegają lawinie wydarzeń, wywołanych przez jakieś niewiele znaczące zajście, które działa jak iskra na nagromadzoną prze lata agresję. Ich los jest nieuchronny jak fatum, ulegają chciwości, gniewowi, zazdrości i wynikającej z pychy żądzy zemsty. Przypomina to siedem grzechów głównych, Damian Szifron tworzy swoisty moralitet, przypowieść o przemocy i zemście, której pierwiastki są od zawsze obecne w naturze ludzkiej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Konstrukcja wszystkich nowel jest podobna. Bohater pierwszej historii Gabriel Pasternak, niespełniony muzyk mści się na zgromadzonych w absurdalnej sytuacji na pokładzie jednego samolotu ludziach, którzy mieli niedobry wpływ na jego życie. Kelnerka z niewielkiej, niezamożnej restauracji dokonuje zemsty na mafiosie z rodzinnej miejscowości. Dwaj zażarci antagoniści z kolejnej noweli, biznesmen w nowoczesnym audi oraz farmer w starym zdezelowanym aucie, którzy pokłócili się i znienawidzili na drodze, walczą dosłownie jak drapieżniki o dominację, nie kontrolując gniewu. Inżynier specjalista od wysadzania bezużytecznych budynków w starciu z przedstawicielami bezdusznej administracji i służb porządkowych wystawiających mandaty za parkowanie, ulega wybuchom oburzenia oraz wściekłości, które powodują lawinę zdarzeń i w rezultacie doprowadzą go do utraty pracy oraz rodziny. Milioner, który chce ratować syna przed konsekwencjami spowodowanego przez niego śmiertelnego wypadku, walczy z chciwością prawników. Okazuje się, że nie wiedząc o tym, targował się o jego życie.

Ci bohaterowie przypominają drapieżniki, takie jak te na fotografiach będących tłem napisów początkowych filmu. Jednak walczące postacie budzą sympatię, najbardziej ci prości i niezamożni. Agresja spowodowana jest tutaj przez opresyjny system korporacyjny oraz administracyjny, a reżyser pokazuje, jak może stać się źródłem terroryzmu i społecznych zamieszek. Przez śmiech przeziera groza, diagnoza społeczna nie jest wesoła.

Ale znakomity polifoniczny finał, nowela o weselu, które zamienia się w piekło, gdyż panna młoda mści się na zdradzającym ją małżonku, kończy się poskromieniem złośnicy, jako że komedie, nawet czarne, mają zawsze happy end. Damian Szifron pokazuje współczesnych everymanów, może bez pogłębionej psychologii postaci, ale w sytuacjach codziennych, które jak fragmenty zwierciadła odbijają teraźniejszy świat. Na pewno warto „Dzikie historie” obejrzeć i życzyć sobie inteligentniejszych nowych polskich komedii, bo jak pokazał Szifron, „a jednak można”.

REKLAMA