Dziękujemy za palenie
Proszę Państwa, warto palić. To stwierdzenie bulwersujące, głupie i antywychowawcze, tym bardziej, że spora część czytelników strony, na której się znajdujecie, to osoby niepełnoletnie, więc namawiać do złego nie wypada. Pozwolę sobie schować głęboko w wiadomym miejscu wszelkie groźby pod moim adresem i powtórzę jeszcze raz – palcie papierosy, bo to fajna sprawa.
„Thank You For Smoking” nie bawi się w grzeczne morały, nie straszy płucami pełnymi śmierdzącej smoły, nie namawia do joggingu, żucia niesmacznych gum i jedzenia odżywczych zupek. Ten film nie jest ani pro-, ani anty-. Racja tkwi bowiem po obu stronach – palących i niepalących. Dziwne, prawda? Poprawność w tym względzie wyklucza istnienie alternatywy – czarne jest czarne, białe jest białe; tylko jedni, anty-nikotynowi, maja rację, a inni, czyli palacze, śmiertelnie trują siebie i innych. Nie ma tu miejsca na dyskusję, bo ktoś z petem w ustach jest zły z definicji. Gorzej, bo nie dość, że zostaje zepchnięty na egzystencjalny margines, to również sam sobie zakłada pętlę na szyję w postaci przeróżnych typów chorób z rakiem na czele. Innymi słowy rozchodzi się o szacunek dla życia, a respektu dla tegoż niepoprawni palacze nie mają.
Nie bawmy się jednak w grzeczne dywagacje, tylko zapalmy papierosa. Będzie się przyjemniej żyło. „Thank You For Smoking” to niegłupie kino o paleniu papierosów, a w szczegółach – o szkodliwości palenia. Albo inaczej – satyra na niepalenie i jednocześnie cyniczny komentarz bijący w koncerny tytoniowe.
Główny bohater, rewelacyjnie grany przez Aarona Eckharta, jest rzecznikiem samego diabła, czyli producenta papierosów. Elokwencją bije na głowę swych interlokutorów, „Erystykę” Schopenhauera zna na pamięć, przy tym jest przystojny i – co najważniejsze – przekonany do idei, którą ma za zadanie reprezentować. Mistrzowsko ociosana twarz świata nikotyny i chodzący folder reklamowy. Dodajmy jeszcze – szanowany nauczyciel, bo bez najmniejszych skrupułów pojawia się w szkole i bezczelnie przekonuje dzieci do… nie, nie do palenia, skądże znowu, byłoby to zawodowe samobójstwo. Facet przedstawia racjonalne i wymagające podejście do wolności: po prostu bądź odpowiedzialny za swój własny wybór. Miej autorytety, ale równocześnie bądź krytyczny. Testuj, sprawdzaj, mierz. Słowem – doświadczaj. Zdrowe, czyż nie?
W ten sposób zdają się działać koncerny tytoniowe: ukazując potencjalnemu klientowi nieograniczoną przestrzeń życiową, z której zawsze warto skorzystać. Palisz, bo lubisz przyjemność. A przyjemność to zdrowy odruch. Czyż życie nie polega na tym, żeby się nim, choć w krótkich fragmentach, cieszyć? Fakt, papierosy mogą powodować choroby, ale i tak więcej osób umiera w wypadkach samochodowych – czy należałoby zakazać prowadzenia pojazdów? A może warto wprowadzić nakaz informowania: prowadzenie pojazdów może prowadzić do kalectwa lub śmierci? Dym papierosowy wciągany do płuc jest niewinną, bardzo osobistą rozkoszą, błogim uzależnieniem. Jak frytki, chipsy i hamburgery (zabójczy cholesterol). Albo jak alkohol, narkotyki i broń. Dopóki palacz nikogo nie krzywdzi swym paleniem, dopóty powinien mieć prawo do wolności, tym bardziej, że on sam jej nie definiuje, tylko działa zgodnie z prawem, a nie przeciwko niemu.
Oczywiście, jest to pewnego rodzaju manipulacja, która ostentacyjnie odwraca wzrok od kluczowej tutaj sprawy – szkodliwości palenia. Nikt stąpający po tym świecie nie zaprzeczy, że dym papierosowy może spowodować raka płuc, krtani, jamy ustnej, przełyku, gardła, pęcherza moczowego, żołądka, wargi dolnej, trzustki, prącia, nerki, szyjki macicy. Ponadto może spowodować miażdżycę, chorobę niedokrwienną serca, zawał mięśnia, wrzody, zaćmę, impotencję, dyspepsję i dyskopatię. Utrudnia zapłodnienie, zwiększa ryzyko poronienia, wpływa na rozwój fizyczny i intelektualny dziecka. Każdy palacz o tym wie. Wie także każdy koncern tytoniowy, a każdy, kto reprezentuje interesy tej branży mógłby wymienić kolejnych 156 chorób, które mogą mieć związek z paleniem papierosów.
Pojawia się w tym momencie w „Thank You For Smoking” prosta i genialna recepta: edukacja. Nie jakieś chrzanione napisy w stylu „Dym tytoniowy zawiera benzen, nitrozoaminy, formaldehyd i cyjanowodór”, „Palenie tytoniu przyspiesza starzenie się skóry”, „Palenie tytoniu może spowodować powolną i bolesną śmierć”, „Palenie tytoniu może zmniejszyć przepływ krwi i powodować impotencję”. Nick Naylor, któremu szczerze przyklaskuję, mówi o odpowiedzialności, w której nie ma nic z cynizmu: zadaniem rodzica i szkoły jest ostrzeżenie każdego człowieka przed niebezpieczeństwami tego świata. Nie jest to tania moralistyka. Tego typu epitetem można nazwać umieszczanie groźnych napisów na paczkach papierosowych. Edukacja nie może tkwić wyłącznie na etykietach.
Szalenie spodobał mi się ten przekaz. Niby film prezentuje świat karykaturalny, nieraz komiczny, zdawałoby się niepoważny, a jednak – w tym prześmiewczym temacie tkwi spory potencjał o ładunku tylko pozytywnym. Spoglądanie w krzywe zwierciadło do czegoś zobowiązuje i świetnie rozumieją to twórcy „Thank You For Smoking”. Nie jest to tylko ot taka czcza gadanina bystrych obserwatorów pełna zgryźliwości i sarkazmu. Byłoby to pójście na skróty. Tutaj jest kontrowersyjnie, bo film budzi, gdzieniegdzie uśpioną, świadomość tego, czym jest palenie fajek. I najważniejsze – wnioski nie są wcale jednoznaczne. Za brak pospolitych oskarżeń i popadania w tendencyjność – wielkie brawa.
A teraz zapalmy kolejnego papierosa.
Ocena: 8/10