DUMA I UPRZEDZENIE I ZOMBIE. TRUPY W KORONKACH
Wielka Brytania bogaci się na spływających z kolonii surowcach. Niestety wraz z nimi pojawia się zaraza dziesiątkująca ludzi, którzy pod jej wpływem zmieniają się w zombie. Rosną w siłę i zaczynają stanowić poważne zagrożenie dla angielskich mózgów. Ze względów bezpieczeństwa Londyn zostaje otoczony wysokim murem, co ma zapobiec wtargnięciu nieumarłych do stolicy. Na terenie całej Wielkiej Brytanii w dobrym tonie jest znajomość orientalnych sztuk walki oraz biegłość w posługiwaniu się nożami, mieczami i pistoletami. W tych dziedzinach prym wiedzie pięć córek pana Bennetta (Charles Dance), z czego najzdolniejsza jest Elisabeth (Lily James). Jej brak zainteresowania tańcami i szukaniem męża niepokoi matkę dziewczyny (Sally Philips), zwłaszcza gdy w okolicy pojawia się zamożny pułkownik Darcy (Sam Riley).
W powyższym wstępie – nie licząc nazwisk postaci – nic nie ma związku ze słynną powieścią Jane Austen, ponieważ film jest ekranizacją powieści Duma i uprzedzenie i zombie, którą napisał Seth Grahame-Smith, poszerzając romans historyczny o wątek zmagań z nieumarłymi. Tak absurdalne połączenie w zasadzie nie powinno się udać.
A jednak jest całkiem nieźle. Od pierwszych scen widać, że twórcy mieli pomysł na świat przedstawiony, w którym obecność zombiaków jest stałym elementem krajobrazu. Minęło prawie sto lat od pojawienia się zarazy w Wielkiej Brytanii, więc Bennettowie są oswojeni z problemem – za sprawą głowy rodziny wszystkie córki poznały chińskie sztuki walki, noszą podręczny ekwipunek dopasowany do sukni i gorsetów w taki sposób, by nie przeszkadzały w tańcach i przechadzkach. Ponadto temat nieumarłych jest często omawiany na salonach, przy obiedzie, etc. Dla większości arystokracji są to jedynie podludzie, których należy trzymać z daleka, a przy pierwszej okazji zlikwidować. Inni za to uważają, że mniej agresywni zombie zdradzający resztki intelektu mogliby pokojowo żyć w społeczeństwie. Pod tym względem film jest bardzo udany, ponieważ widać w tym wszystkim dużo dystansu i humoru. Obecność nieumarłych to nie tylko pretekst do pokazania krwawych pojedynków.
Te zdarzają się często i są dość dynamiczne. Bennettówny zręcznie posługują się bronią białą, a i z półobrotu potrafią przywalić. Podobnie pan Darcy – zaprawiony w bojach pułkownik brytyjskiej armii – okazuje się niezwyciężony w starciu z nieumarłymi. Jest także obeznany w metodach identyfikacji zakamuflowanych zombiaków. Stanowi połączenie uczonego i wojownika, czym trochę przypomina polującego na wampiry Van Helsinga (bardziej tego z Hugh Jackmanem z 2004 roku niż z ekranizacji prozy Stokera). Co ciekawe, przeplatanie mordobicia/szlachtowania dialogami żywcem wyjętymi z prozy Austen nie jest tak niedorzeczne, jak można się spodziewać. Twórcom filmu udało się zbudować zaskakująco spójny (choć wzięty w nawias humorystycznej konwencji) świat przedstawiony. Tym samym znani z ekranizacji oryginalnej Dumy i uprzedzenia bohaterowie dobrze odnajdują się w rzeczywistości zagrożonej śmiertelną zarazą.
Znacznie gorzej prezentuje się poziom aktorstwa, zwłaszcza pierwszoplanowego. Lily James jako Elisabeth Bennett jest sztuczna jak skład zupki chińskiej i wypada blado nawet przy filmowych zombiakach. Im mniej ma kwestii do powiedzenia, tym lepiej sobie radzi (choreografię walk opanowała znakomicie, w przeciwieństwie do scen dialogowych). Z kolei Darcy został przedstawiony jako obmierzły gbur z zapaleniem gardła. Zabrakło mu aury tajemniczości i magnetyzmu, a także chemii między nim a Lizzy Bennett. To właśnie największa wada filmu Duma i uprzedzenie i zombie – przeciętne aktorstwo, które nie angażuje. Charles Dance i Sally Philips nie mają czasu na zarysowanie swoich bohaterów, a gościnna obecność zdolnej przecież Leny Headey ogranicza się do kilku minut i paru wypowiedzianych zdań. Jedynym działającym na emocje aktorem jest Matt Smith w roli zabawnie irytującego pastora Collinsa. To jednak niewielka pociecha.
Paradoksalnie w Dumie i uprzedzeniu i zombie udało się wszystko to, co zwiastowało klęskę: powiązanie świata z powieści Austen z historią o pladze nieumarłych, a całość wzbogacono elementami kampu i czarnej komedii. Mało tego, w scenariuszu można doszukać się ironicznego spojrzenia na zagadnienie feminizmu (sceptyczne nastawienie córek Bennetta do ślubu oraz ich zamiłowanie do walki i broni). Na dodatek w kontekście problemu uchodźców w Europie film nabiera nowego podtekstu (otaczanie się murem przed szeroko pojętym obcym zagrożeniem kojarzy się z wypowiedziami Donalda Trumpa). Jednak zdumiewająco kiepskie aktorstwo i dość przewidywalna fabuła (zwłaszcza dla zaznajomionych z prozą Austen i/lub jej ekranizacjami) pozbawiają seans emocji i napięcia. Tym samym Duma i uprzedzenie i zombie to bezduszna produkcja, która działa na widza tak, jak nieumarły na widok mózgu: próbuje się do niego zbliżyć i pochłonąć go bez reszty. Niestety, tym razem jest to próba nieudolna.
korekta: Kornelia Farynowska