DOBRY NAUCZYCIEL. Zaszczuty [RECENZJA]
Podobnie jak skandynawscy Goście (2022) albo Polowanie (2012) z Madsem Mikkelsenem, Dobry nauczyciel stawia prowokacyjne pytanie o to, czy dobre wychowanie może być złem, a penalizacja wszelkich przejawów agresji w społeczeństwie nie prowadzi przypadkiem do ich nieuchronnej eskalacji.
Julien omawia z klasą wiersz Ronsarda. Jak większość twórczości tego poety jest to utwór o silnym zabarwieniu erotycznym, dlatego grupa dwunastolatków szybko zaczyna rzucać wulgarnymi tekstami. To dzieci dorastające razem z Internetem, nic ich nie szokuje. Szukający z uczniami wspólnego języka i starający się zainteresować ich poezją Julien jako przykład słownego uwodzenia rzuca w stronę jednej z uczennic komplement. Nieopatrzna sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Dziewczynka zgłasza jednej z pracownic szkoły molestowanie. Jak okazuje się chwilę później: tak naprawdę pokierowały nią jej koleżanki, z zemsty na Julienie, który nieco wcześniej im podpadł. Nastawiają też przeciwko niemu resztę klasy. Starszy brat nastolatki zaczyna przychodzić pod szkołę i grozić nauczycielowi. Kiedy otoczenie nada łatkę „pedofila”, nie będzie miało znaczenia, że Julien jest gejem i żyje w szczęśliwym związku.
Ogromną siłą Dobrego nauczyciela jest subtelność i niejednoznaczność. Julien oczywiście jest niewinny, ale nie jest też bez winy: młody nauczyciel dopiero uczy się swojego zawodu i popełnia błędy. Problem w tym, że praca w szkole ich nie wybacza. Dyskretne portrety psychologiczne i przekonujące ukazanie mechaniki wykluczenia oraz linczu składają się na film o edukacji, który ogląda się miejscami jak thriller. Twórcy nie boją się skrytykować współczesnej szkoły, w której nauczyciele mają coraz mniej praw i możliwości obrony, a co za tym: coraz trudniej uzyskać im autorytet podopiecznych. Musi zawsze nadstawiać drugi policzek, bo o ile uczennica za obrażanie go pójdzie co najwyżej do pedagoga, to on może już stracić pracę: a nie może sobie na to pozwolić, bo razem z partnerem mają problemy finansowe. Sytuacja Juliena jest o tyle nieciekawa, że jako kulturalny, spokojny mężczyzna nie pasuje do środowiska, z którego pochodzą jego uczniowie, a jako outsider staje się łatwym celem.
Jak informują twórcy, scenariusz filmu zainspirowała prawdziwa historia, w co nietrudno uwierzyć. Reżyser Teddy Lussi-Modeste był do tej pory lepiej znany jako scenarzysta (m.in. Kochanicy króla Jeanne du Barry), ale Dobrym nauczycielem udowadnia, że wie, jak nakręcić mocny, odważny dramat ze społecznym zacięciem. Wcielający się w Juliena francuski aktor François Duvall, którego możecie kojarzyć m.in. z roli D’Artagnana w nowej adaptacji Trzech muszkieterów, wiarygodnie odtwarza sytuację zwykłego człowieka, który nie radzi sobie w sytuacji zagrożenia i jest bezradny w zderzeniu z linczem – chociaż jest zdecydowanie zbyt przystojny jak na everymana i biedującego nauczyciela, ale to estetyzacja, na którą w kinie można przymknąć oko.
To opowieść o paradoksach współczesności. Julien chce zbliżyć się do swoich uczniów, działać mniej szablonowo, być dla dzieciaków inspiracją – ale nie może tego osiągnąć, ponieważ nawet wyjście z podopiecznymi na kebaba jest przez resztę kadry odbierane jako przekroczenie pewnej granicy. Po wybuchu skandalu kłopotliwy staje się także fakt, że Julien omawiał ze swoimi uczniami poezję miłosną – chociaż ci sami uczniowie oglądają już pornografię. W ten syntetyczny sposób twórcy łączą wiele aktualnych tematów, którym wspólnym mianownikiem jest przesadna poprawność. Cenzura sztuki i myśli, ostrożność i nieufność w kontaktach międzyludzkich, kultura osobista i uprzejmość uniemożliwiające samoobronę, prawo ścigające najmniejszy przejaw niesubordynacji: to wszystko utrudnia Julienowi stanie się Keatingiem i nawiązanie z nimi szczerej, autentycznej relacji.
To także bardzo ciekawy film o szkole. Świat nastolatka, czy szerzej: dziecka, pozostaje dla pedagogów zagadką. Dobry nauczyciel w swoim portretowaniu uczniów i uczennic świetnie radzi sobie z przedstawieniem tego etapu rozwojowego, w którym z jednej strony jest się jeszcze dzieckiem i mózg nadal pozostaje w fazie rozwoju, z drugiej strony jest się już zdolnym do świadomej manipulacji, okrucieństwa i innych zachowań o poważnych konsekwencjach. Praca z młodzieżą jest jak pole minowe: wystarcza jedno złe stąpnięcie Juliena, by stracić całe wypracowane wcześniej zaufanie. Jako widzowie nie otrzymamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Prawdopodobnie sami uczniowie również nie rozumieją jeszcze swoich zachowań i motywacji.
Co czeka Juliena? Czy spełni swoje marzenie o tym, by zostać dla jakiegoś dziecka ważnym nauczycielem: czy porzuci je i podda się po tym, gdy nakrzyczy na tego jednego ucznia z klasy, dla którego mógłby się takim właśnie mentorem stać? Podobnych historii wypalenia i zobojętnienia jest pośród nauczycieli wiele, a znikąd nie widać szansy na poprawę systemu.