Czwarty sezon THE OFFICE PL to najlepsza odsłona serialu [RECENZJA]
Uwaga! W tekście piszę o wątkach z finałowych odcinków wyemitowanych 15.11.
Przed premierą czwartego sezonu The Office PL recenzowałem siedem odcinków, napisałem wówczas, że to kolejna świetna odsłona tego serialu. Po seansie całości uznałem, że nie tyle świetna, ile po prostu najlepsza.
W pięciu odcinkach, o których wcześniej nie miałem okazji napisać, wydarzyło się sporo – przede wszystkim w wątku Asi (Kornelia Strzelecka) i Adama (Rafał Kowalski), czyli rodzimych odpowiedników Jima i Pam z wersji US czy Tima i Dawn z brytyjskiego oryginału. W poprzednim tekście odnotowałem, że ich wątek toczy się dość niespiesznie, tymczasem w końcówce sezonu mocno ruszył z kopyta, co cieszy. Dostaliśmy podobne rozwiązanie do tego, które wykorzystano w finale drugiego sezonu wersji amerykańskiej, i zostało to zaadaptowane naprawdę bardzo dobrze. Choć Asia i Adam nie byli do tej pory tak mocno wysunięci na pierwszy plan, to gdy już w ich relacji doszło do niemałego trzęsienia ziemi, uświadomiłem sobie, jak kibicuję temu duetowi – ba, poczułem podobne emocje do tych, które towarzyszyły mi przy oglądaniu Jima i Pam lata temu.
Duża w tym zasługa aktorów, szczególnie Kornelii Strzeleckiej, która w tym sezonie dostała do pogrania więcej niż w poprzednich i wyszła z tego obronną ręką, świetnie portretując zagubienie i trudne emocje swojej bohaterki. W dodatku nie tylko w wątku z Adamem, bo Asia w czwartym sezonie rozwija relację także z Patrycją, pomieszkującą u niej w domu i diametralnie różną od strony osobowości. Skonfrontowanie tych dwóch bohaterek było świetnym pomysłem, bo pozwala rozwinąć się zarówno Asi, jak i Patrycji i pokazać obie kobiety w nieco innym świetle niż dotychczas. Już w poprzednim tekście wspominałem, że wątek Patrycji w tym sezonie to kolejna okazja dla Vanessy Aleksander, by zaprezentować nowe oblicze swojej bohaterki, konfrontującej się tym razem ze „zwyczajnym”, przeciętnym życiem. I robi to świetnie, choć niezmiennie rozbraja też w scenach komediowych (i, jak się okazuje, udanie naśladuje Scooby-Doo).
Z innej strony oglądamy też Darka (Adam Woronowicz), który – co podyktowane jest jego głównym wątkiem w tym sezonie – tym razem nie tylko bawi, ale potrafi też wywołać współczucie i zrozumienie. Formalnością jest wzmianka, że Woronowicz radzi sobie z tym materiałem znakomicie. Nadal cieszą interakcje Darka z Michałem – wspaniale pod tym kątem wypadają odcinki z wizytą w urzędzie (który ma nawet fabularny twist!) oraz przede wszystkim z wieczornym wypadem Michała, Darka i Adama. Wszelkie odcinki, w których wychodzimy z biura, bardzo dobrze robią bohaterom, bo mamy okazję oglądać ich zachowania w innym środowisku i nie inaczej jest w tym przypadku. To właśnie w tym odcinku mamy scenę, którą stawiam na pierwszym miejscu w kategorii „cringe”, jeśli chodzi o polską wersję – stand-up Michała, na który po prostu nie mogłem patrzeć, bo skręcało mnie z żenady (co w tym przypadku jest komplementem). Duża w tym zasługa Piotra Polaka; aktor wspaniale wypada też w finałowej scenie tego odcinka, czyli rozmowie od serca z Adamem.
Scenarzystom wyraźnie przysłużył się też powrót Łukiego (Adam Bobik) do biura, tym bardziej że zestawiono go z Reganem (Mateusz Król) i wplątano nieco w relację tego drugiego z Agnieszką (Monika Kulczyk). Z tą trójką wiąże się sporo zabawnych sytuacji i dialogów, a szczególnie w odcinku z wycieczką organizowaną przez Michała. Po tym, jak w zeszłym sezonie pojawił się właściwie gościnnie, Adam Bobik miał okazję w tym sezonie rozwinąć swoją postać, która wychodzi poza ramy typowego comic reliefa. Tę funkcję pełni z kolei przede wszystkim Sebastian grany przez Jana Sobolewskiego, a jego krótkie komentarze i wypowiedzi zawsze wzbudzają śmiech (choć osobiście najbardziej cenię jednak Levana i jego absolutne zniesmaczenie sytuacjami w biurze). Swoją drogą – sporo naturalności dodaje to, że bohaterowie od czasu do czasu przeklinają, w dodatku wulgaryzmy zawsze są trafione w punkt.
Rozkręcili się twórcy The Office PL, i to jak. Widać, że wszyscy – reżyser Maciej Bochniak, scenarzyści (m.in. Łukasz Sychowicz), operatorzy i obsada – czują się w tej konwencji jak ryba w wodzie i mają już taki flow, że stale trzymają widza na skraju śmiechu, oraz sprawiają, że naprawdę trudno nie włączyć kolejnego odcinka. A ich liczba w sezonie jest na tyle optymalna, że nie ma tu zapychaczy. Cieszy mnie, że powszechny odbiór The Office PL jest tak pozytywny i wierzę, że kolejny sezon (kolejne sezony?) utrzymają co najmniej tak samo dobry poziom, bo z pewnością jest na to potencjał.