search
REKLAMA
Cannes2017

NA POKUSZENIE. Rasowe kino kobiece Sofii Coppoli

Jan Dąbrowski

1 września 2017

REKLAMA

Wojna secesyjna. Do położonej na południu szkoły z internatem dla dziewcząt trafia walczący dla Północy ranny żołnierz, kapral John McBurney (Colin Farrell). Prowadząca przybytek pani Martha (Nicole Kidman) po namyśle decyduje, że niespodziewany gość zostanie razem z nimi, dopóki nie odzyska sił.

Obecność mężczyzny ekscytuje wszystkie uczennice, zwłaszcza dojrzewającą Alicię (Elle Fanning), choć on najbardziej lubi towarzystwo zamkniętej w sobie Edwiny (Kirsten Dunst). Jako jedyny mężczyzna w pobliżu McBurney samą swoją obecnością wpływa na wygląd i zachowanie dziewcząt, niezależnie od ich wieku. Młodsze chcą przyjaźni, starsze intymności, a niektóre z nich także dojrzałej relacji. Rutyna codziennych obowiązków staje się mniej uciążliwa w odświeżającym towarzystwie przystojnego kaprala, który (poza byciem czarującym) postanawia pomóc przy pracach porządkowych. Atmosfera gęstnieje od seksualnego napięcia, a zapięte pod szyję uczennice zaczynają konkurować między sobą o względy McBurneya.

Sofia Coppola fantastycznie pokazuje na ekranie kobiecość. Potrafi prowadzić swoje aktorki i uchwycić w kadrze każdy niuans. Podczas seansu delikatna, tłumiona zmysłowość wręcz paruje z ekranu. Od momentu wejścia żołnierza do szkoły ekscytacja dziewcząt stopniowo narasta, choć przeważnie starają się ukryć emocje pod sztywną powłoką etykiety i wyuczonego taktu. Ponieważ młodym uczennicom nie przystoi większość rzeczy, które chciałyby powiedzieć lub zrobić, starają się zwrócić na siebie uwagę kaprala szczegółami mieszczącymi się w ramach konwenansów. Jak choćby broszka, którą Edwina zakłada, by wyglądać lepiej przy żołnierzu, co skwapliwie zauważają jej koleżanki. Innym zabawnym przykładem jest ciasto, które McBurney chwali, więc dziewczyny kolejno wspominają, która zbierała jabłka, a która łączyła składniki. Nawet powściągliwa, pozornie niewzruszona pani Martha widzi w kapralu kawałek zewnętrznego świata, za którym tęskni. Jednak okazywanie emocji wprost nie przystoi, więc pensjonariuszki tłumią je w sobie, męcząc się narzuconymi na nie ograniczeniami.

Reżyserka ma doświadczenie w pokazywaniu tego rodzaju konfliktów między tym, co wypada, a tym, czego się chce. Zmagały się z tym zarówno siostry Lisbon w Przekleństwach niewinności, pełnometrażowym debiucie reżyserki, jak i tytułowa bohaterka Marii Antoniny. W obu filmach Coppoli główną rolę zagrała Kirsten Dunst, a The Beguiled to ich kolejny wspólny projekt. I choć nie gra w nim pierwszych skrzypiec, jej wyciszona i nieobecna Edwina jest najbardziej złożoną i najtragiczniejszą postacią w całym filmie. Jej uczucia najpierw długo dochodzą do głosu, a potem zderzają się z rzeczywistością, która mocno odbiega od jej oczekiwań. Przy całej swojej delikatności ma w sobie siłę i w razie potrzeby nawet w skrajnie niebezpiecznej sytuacji potrafi się odnaleźć. Dunst tłumione emocje wygrywa niuansami, spojrzeniami i drobnymi gestami, w czym jest delikatna i ujmująca. Niejednokrotnie wychodzi na pierwszy plan zostawiając Kidman, Farrella i Fanning daleko w tyle.

Wszystko rozgrywa się w przepięknej scenerii Luizjany. Masywna, śnieżnobiała posiadłość z dużym ogrodem w cieniu wysokich drzew wygląda jak mroczna idylla, do której wojna nie dotarła. Jedyne jej oznaki to słyszalne z daleka wybuchy, które co jakiś czas przypominają o zagrożeniu. Znakomitym dopełnieniem zarówno malowniczych plenerów, jak i eleganckich wnętrz jest oświetlenie. Wygląda tak, jakby faktycznie The Beguiled nakręcono w naturalnych warunkach. W dzień słońce, wieczorami i nocą mnóstwo świec. Dzięki temu każda klatka filmu nadaje się do powieszenia na ścianie. Ponadto wszechobecne piękno – otoczenia, kostiumów i samych bohaterek – kontrastuje z chaosem spowodowanym przez żołnierza w szkole dla dziewcząt.

Coppola już dawno zapracowała na szacunek i własną markę. Z dużą wrażliwością i uwagą tworzy rasowe kino kobiece. Swoje bohaterki traktuje poważnie i obdarza złożonymi, często niełatwymi charakterami. The Beguiled to kolejny w jej karierze dobry dramat, w którym coś dla siebie znajdą nie tylko feministki, lecz także miłośnicy zwrotów akcji.

korekta: Kornelia Farynowska

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA