search
REKLAMA
Recenzje

CAŁUJĘ, ANTOSHA. Recenzja dokumentu o Antonie Yelchinie

Janek Brzozowski

24 listopada 2019

REKLAMA

Tragicznie zmarły przed trzema laty Anton Yelchin to aktor, którego się co najwyżej kojarzy. Nic w tym zresztą dziwnego – jego najpopularniejsze role to występy stricte drugoplanowe, jak w trzech odsłonach Star Treka J.J. Abramsa czy Tylko kochankowie przeżyją Jima Jarmuscha. Zakładam, że większość z nas, zainteresowanych kinem osób, słyszała o śmierci 27-latka. Niektórzy pewnie lekko się przejęli (ze względu na nadzwyczaj młody wiek aktora oraz niecodzienne okoliczności wypadku) i poszukali paru informacji dotyczących Yelchina, inni natomiast od razu przeszli nad tym faktem do porządku dziennego. Mało kto zdawał sobie sprawę, jak wspaniały i wszechstronnie uzdolniony człowiek opuścił wówczas Ziemię.

Anton przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych wraz ze swoimi rodzicami, słynnymi łyżwiarzami figurowymi, gdy był zaledwie sześciomiesięcznym szkrabem. Sytuacja w Związku Radzieckim nie wyglądała wtedy zbyt różowo (szczególnie dla rodzin pochodzenia żydowskiego, które były jawnie szykanowane), a Zachód zdawał się oferować nieograniczone możliwości rozwoju. Młody Yelchin dorastał więc niemalże od samego początku swego życia w USA, gdzie błyskawicznie załapał filmowego bakcyla. Chłopiec już w wieku kilku lat reżyserował amatorskie krótkie metraże, uczęszczał na lekcje aktorstwa, a później również profesjonalne castingi. Okazało się, że ma niesamowity, wrodzony talent – przed Antonem bardzo szybko otworzyły się wrota hollywoodzkiej kariery.

anton yelchin

W dokumencie Price’a Yelchin jawi się przede wszystkim jako tytan pracy; człowiek, który w ciągu kilkunastu lat zawodowej aktywności zdołał wystąpić w ponad 60 produkcjach najróżniejszej maści. W jego filmografii obok siebie znaleźć można potężne blockbustery (Terminator: Ocalenie, seria Star Trek) oraz niewielkie, niskobudżetowe kino niezależne (Porto, Sala strachu). Rację ma jeden z bohaterów dokumentu, gdy komentuje tę sytuację słowami: „On chciał grać dosłownie we wszystkim”. Taka strategia szybko jednak odbiła się aktorowi czkawką – wiele z filmów, w których pojawiał się Anton, nie odnosiło ani sukcesów artystycznych, ani komercyjnych.

Koniec końców Yelchin nie był przesadnie zadowolony z przebiegu swojej kariery, o czym dowiadujemy się nie tylko z ust rodziny oraz hollywoodzkich znajomych aktora (nigdy niepodpisywanych imionami i nazwiskami – w końcu nie pojawiają się w filmie jako wielkie gwiazdy, lecz jako prywatni przyjaciele Antona), ale również z regularnie wysyłanych do matki, pełnych miłości maili (zawsze zakończonych tytułowym zwrotem: „Całuję, Antosha”), a także skrupulatnie prowadzonych przez głównego bohatera dokumentu dzienników, które, odczytywane z offu przez TEGO Nicolasa Cage’a, pozwalają nam jeszcze lepiej zrozumieć młodego artystę.

Świadomie używam w tym miejscu określenia „artysta” – Yelchin bowiem nigdy nie ograniczał się jedynie do aktorstwa. Pomimo uciążliwej choroby (chłopak od urodzenia zmagał się ze wstrętną, nieuleczalną mukowiscydozą) cały czas chciał się rozwijać, uczyć nowych rzeczy i chłonąć nowe doświadczenia. Być może najciekawszą częścią dokumentu Price’a jest właśnie eksploracja tych mniej popularnych zainteresowań Antona. Dowiadujemy się chociażby, że młody Yelchin świetnie grał na gitarze i w związku z tym był członkiem zespołu muzycznego o wdzięcznej nazwie The Hammerheads. Dostajemy również wgląd w fotografie wykonywane przez Antona, który uwielbiał zapuszczać się z aparatem w najciemniejsze zakątki Los Angeles. Swoich wymarzonych modeli oraz modelki znajdował w tak „nieciekawych” miejscach, jak obskurne domy publiczne albo zapuszczone motele.

Ostateczną, największą pasją Antona było jednak zawsze kino. Jeszcze jako mały chłopiec Yelchin zakochał się we wczesnych filmach Martina Scorsesego, takich jak Wściekły byk, Ulice nędzy i Taksówkarz. Ogromne wrażenie zrobił na nim zwłaszcza ten ostatni tytuł – to właśnie w hołdzie dla opowieści o popadającym w psychozę weteranie z Wietnamu Yelchin napisał swój pierwszy scenariusz zatytułowany Travis, który wkrótce zamierzał przenieść na duży ekran jako reżyser debiutant. Był w trakcie zaawansowanych rozmów z wytwórnią, gdy doszło do idiotycznego, tragicznego w skutkach wypadku.

Przyznaję się bez bicia – do tej pory wiedziałem o Yelchinie tyle co nic. Miałem go za dość utalentowanego aktora drugoplanowego, którego kojarzyłem głównie ze Star Treka. Gdyby nie dokument Garreta Price’a, to zapewne nigdy nie dowiedziałbym się, jak fascynującą, inspirującą postacią był odtwórca roli sympatycznego Pavla Chekova. Co by się stało, gdyby Anton pożył jeszcze kilka, kilkanaście lat? Czy spełniłby swoje dziecięce marzenie i wyreżyserował film pełnometrażowy w oparciu o własny scenariusz? Czy odniósłby sukces jako twórca i pewnego dnia, puśćmy wodze wyobraźni, sięgnął po Oscara? Te pytania już na zawsze pozostaną bez odpowiedzi.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://efda.gov.et/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor