BRIDGET JONES: SZALEJĄC ZA FACETEM. Słodko-gorzki powrót Bridget [RECENZJA]

Walentynki, skomercjalizowane przez wielkie korporacje święto miłości, to czas, gdy sale kinowe pełne są par, chcących zanurzyć się w ekranowej miłosnej iluzji. W tym roku do kin Polacy tłumnie uderzyli na czwartą już odsłonę romantycznych przygód Brytyjki Bridget Jones.
Autentyczna, niedoskonała, niepewna siebie, beznadziejna romantyczka przyciągająca kłopoty i popełniająca gafę za gafą, szczera, zabawna, niezwracająca uwagi na konwenanse, mówiąca, co jej ślina na język przyniesie, z kieliszkiem wina w jednej dłoni i papierosem w drugiej – Bridget Jones, opisana w książce Helen Fielding i wykreowana na początku lat 2000 przez świetną Renée Zellweger była powiewem świeżości w czasach, gdy na wybiegach królowały wystające kości miedniczne, a w czasopismach kobiecych kolejne diety cud.
Z perspektywy czasu szokujące wydaje się przedstawianie ważącej niecałe 60 kilogramów Bridget Jones jako grubaski. Postać była jednak wytworem swoich czasów, a jej pogoń za idealnym ciałem odzwierciedlała wciąż żywy absurd presji na idealne kobiece ciało. Bridget Jones była i jest bohaterką międzypokoleniową, taką, z którą na którymś etapie życia może się utożsamić każda kobieta.
Poprzednie odsłony serii ukazywały perypetie bohaterki poszukującej idealnej miłości (z reguły w osobie pewnego prawnika zajmującego się prawami człowieka, zdystansowanego, acz o gorącym sercu faceta w garniturze). W ostatnim sequelu Bridget, teraz odnosząca sukcesy producentka telewizyjna, zachodzi w ciążę – ojcem dziecka okazuje się jej wieloletnia miłość Mark Darcy (Colin Firth). Akcja Bridget Jones: Szalejąc za facetem rozgrywa się kilka lat później – główna bohaterka została wdową i samotną matką dwójki dzieci: Billy’ego i Mabel. Colina Firtha, którego bohater zginął podczas misji humanitarnej w Sudanie, obejrzymy wyłącznie we wzruszających retrospekcjach.
Ten inny ton to główna i znacząca zmiana w serii o Bridget. Dotychczasowe komediowe scenki wypełniające czas ekranowy przeplatają słodko-gorzkie sceny i ważkie pytania natury egzystencjonalnej: jak ułożyć sobie życie na nowo po śmierci ukochanego partnera czy jak wesprzeć swoje dziecko cierpiące po stracie ojca. Pomimo tego niespodziewanego zwrotu Bridget wciąż pozostaje starą dobrą Bridget, nawet w wersji matczynej – przeklinającą, niedoskonałą bałaganiarą, porównującą się z idealnymi matkami szkolnych kolegów jej dzieci, której nie brakuje humoru, czułości i fantazji, która kocha swoje pociechy z całego serca. Film nie traci komediowego sznytu, a Zellweger z urzekającą szczerością portretuje swoją bohaterkę – teraz już nieco mądrzejszą i bogatszą o życiowe doświadczenia, ale wciąż tak samo zwariowaną, nieporadną i uroczą.
Na plan pierwszy wysuwa się jednak Hugh Grant i jego niepoprawny playboy Daniel Cleaver, który o dziwo staje się najmocniejszym punktem tego sequelu. Wieloletnia relacja Cleavera i Jones, niegdysiejszych gorących kochanków, przerodziła się w czułą, platoniczną przyjaźń, a Grant rewelacyjnie portretuje aroganckiego, podstarzałego, sprośnego podrywacza, wystrzegając się jednak krindżowego czy seksistowskiego humoru i nadając swojemu bohaterowi ludzką, czułą twarz, nieznaną z poprzednich części.
W nowej Bridget Jones powracają zresztą wszyscy znani i lubiani bohaterowie, co rzadko udaje się w sequelach. Owdowiałą Bridget wspiera nie tylko Daniel, niańczący jej dzieci wieczorami, ale także znane z trzeciej części koleżanka z pracy Miranda (Sarah Solemani), ginekolożka Rawlings (znakomita Emma Thompson) czy przyjacielskie trio: Shazzer (Sally Phillips), Jude (Shirley Henderson) i Tom (James Callis).
Do obsady dołączył Leo Woodall (seriale Jeden dzień, Biały lotos) i Chiwetel Ejiofor (Zniewolony. 12 Years a Slave) w rolach Roxstera i Scotta, dwóch obiektów westchnień Bridget. Nietrudno dostrzec tutaj odniesienia do poprzednich części serii. Przystojny i zaczepny Roxster, którego Bridget poznaje w parku, a który znika niespodziewanie z jej życia po kilku gorących randkach, w oczywisty sposób nawiązuje do Daniela Cleavera. Scott, a raczej pan Wallaker, to powściągliwy, racjonalny i praktyczny nauczyciel dzieci Bridget, który swoje uczucia podobnie jak Mark Darcy chowa głęboko w sobie.
Paradoksalnie to właśnie te miłosne wątki są najsłabszymi elementami filmu. Nie sposób nie skrzywić się na próbę sparowania pięćdziesięciolatki z dwudziestoparolatkiem, któremu wciąż brakuje dojrzałości, chociaż na pewno nie urzekającej pewności siebie i aury łamacza kobiecych serc. Scott to z pewnością bardziej adekwatny dla Bridget kandydat na partnera, jednak twórcy nie dają czasu na rozwój tej relacji, a całość rozgrywa się dość szybko, żeby nie powiedzieć po łebkach. Jako komedia romantyczna Bridget Jones: Szalejąc za facetem nieco rozczarowuje. Jako komedia, nostalgiczna podróż down the memory lane w uniwersum Bridget Jones? Sądząc po obecności na sali kinowej kobiet w różnym wieku i ich głośnych śmiechach – tak, to działa.