search
REKLAMA
Recenzje

BRIDGET JONES: SZALEJĄC ZA FACETEM. Słodko-gorzki powrót Bridget [RECENZJA]

W tym roku do kin Polacy tłumnie uderzyli na czwartą już odsłonę romantycznych przygód Brytyjki Bridget Jones.

Michalina Peruga

17 lutego 2025

bridget jones
REKLAMA

Walentynki, skomercjalizowane przez wielkie korporacje święto miłości, to czas, gdy sale kinowe pełne są par, chcących zanurzyć się w ekranowej miłosnej iluzji. W tym roku do kin Polacy tłumnie uderzyli na czwartą już odsłonę romantycznych przygód Brytyjki Bridget Jones.

Autentyczna, niedoskonała, niepewna siebie, beznadziejna romantyczka przyciągająca kłopoty i popełniająca gafę za gafą, szczera, zabawna, niezwracająca uwagi na konwenanse, mówiąca, co jej ślina na język przyniesie, z kieliszkiem wina w jednej dłoni i papierosem w drugiej – Bridget Jones, opisana w książce Helen Fielding i wykreowana na początku lat 2000 przez świetną Renée Zellweger była powiewem świeżości w czasach, gdy na wybiegach królowały wystające kości miedniczne, a w czasopismach kobiecych kolejne diety cud.

Z perspektywy czasu szokujące wydaje się przedstawianie ważącej niecałe 60 kilogramów Bridget Jones jako grubaski. Postać była jednak wytworem swoich czasów, a jej pogoń za idealnym ciałem odzwierciedlała wciąż żywy absurd presji na idealne kobiece ciało. Bridget Jones była i jest bohaterką międzypokoleniową, taką, z którą na którymś etapie życia może się utożsamić każda kobieta.

Bridget Jones

Poprzednie odsłony serii ukazywały perypetie bohaterki poszukującej idealnej miłości (z reguły w osobie pewnego prawnika zajmującego się prawami człowieka, zdystansowanego, acz o gorącym sercu faceta w garniturze). W ostatnim sequelu Bridget, teraz odnosząca sukcesy producentka telewizyjna, zachodzi w ciążę – ojcem dziecka okazuje się jej wieloletnia miłość Mark Darcy (Colin Firth). Akcja Bridget Jones: Szalejąc za facetem rozgrywa się kilka lat później – główna bohaterka została wdową i samotną matką dwójki dzieci: Billy’ego i Mabel. Colina Firtha, którego bohater zginął podczas misji humanitarnej w Sudanie, obejrzymy wyłącznie we wzruszających retrospekcjach.

Ten inny ton to główna i znacząca zmiana w serii o Bridget. Dotychczasowe komediowe scenki wypełniające czas ekranowy przeplatają słodko-gorzkie sceny i ważkie pytania natury egzystencjonalnej: jak ułożyć sobie życie na nowo po śmierci ukochanego partnera czy jak wesprzeć swoje dziecko cierpiące po stracie ojca. Pomimo tego niespodziewanego zwrotu Bridget wciąż pozostaje starą dobrą Bridget, nawet w wersji matczynej – przeklinającą, niedoskonałą bałaganiarą, porównującą się z idealnymi matkami szkolnych kolegów jej dzieci, której nie brakuje humoru, czułości i fantazji, która kocha swoje pociechy z całego serca. Film nie traci komediowego sznytu, a Zellweger z urzekającą szczerością portretuje swoją bohaterkę – teraz już nieco mądrzejszą i bogatszą o życiowe doświadczenia, ale wciąż tak samo zwariowaną, nieporadną i uroczą.

Na plan pierwszy wysuwa się jednak Hugh Grant i jego niepoprawny playboy Daniel Cleaver, który o dziwo staje się najmocniejszym punktem tego sequelu. Wieloletnia relacja Cleavera i Jones, niegdysiejszych gorących kochanków, przerodziła się w czułą, platoniczną przyjaźń, a Grant rewelacyjnie portretuje aroganckiego, podstarzałego, sprośnego podrywacza, wystrzegając się jednak krindżowego czy seksistowskiego humoru i nadając swojemu bohaterowi ludzką, czułą twarz, nieznaną z poprzednich części.

W nowej Bridget Jones powracają zresztą wszyscy znani i lubiani bohaterowie, co rzadko udaje się w sequelach. Owdowiałą Bridget wspiera nie tylko Daniel, niańczący jej dzieci wieczorami, ale także znane z trzeciej części koleżanka z pracy Miranda (Sarah Solemani), ginekolożka Rawlings (znakomita Emma Thompson) czy przyjacielskie trio: Shazzer (Sally Phillips), Jude (Shirley Henderson) i Tom (James Callis).

Do obsady dołączył Leo Woodall (seriale Jeden dzień, Biały lotos) i Chiwetel Ejiofor (Zniewolony. 12 Years a Slave) w rolach Roxstera i Scotta, dwóch obiektów westchnień Bridget. Nietrudno dostrzec tutaj odniesienia do poprzednich części serii. Przystojny i zaczepny Roxster, którego Bridget poznaje w parku, a który znika niespodziewanie z jej życia po kilku gorących randkach, w oczywisty sposób nawiązuje do Daniela Cleavera. Scott, a raczej pan Wallaker, to powściągliwy, racjonalny i praktyczny nauczyciel dzieci Bridget, który swoje uczucia podobnie jak Mark Darcy chowa głęboko w sobie.

Paradoksalnie to właśnie te miłosne wątki są najsłabszymi elementami filmu. Nie sposób nie skrzywić się na próbę sparowania pięćdziesięciolatki z dwudziestoparolatkiem, któremu wciąż brakuje dojrzałości, chociaż na pewno nie urzekającej pewności siebie i aury łamacza kobiecych serc. Scott to z pewnością bardziej adekwatny dla Bridget kandydat na partnera, jednak twórcy nie dają czasu na rozwój tej relacji, a całość rozgrywa się dość szybko, żeby nie powiedzieć po łebkach. Jako komedia romantyczna Bridget Jones: Szalejąc za facetem nieco rozczarowuje. Jako komedia, nostalgiczna podróż down the memory lane w uniwersum Bridget Jones? Sądząc po obecności na sali kinowej kobiet w różnym wieku i ich głośnych śmiechach – tak, to działa.

Michalina Peruga

Michalina Peruga

Filmoznawczyni, historyczka sztuki i miłośniczka współczesnego kina grozy i klasycznego kina hollywoodzkiego, w szczególności filmu noir i twórczości Alfreda Hitchcocka. W kinie uwielbia mieszanie gatunków, przełamywanie schematów oraz uważne przyglądanie się bohaterom.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA