search
REKLAMA
Recenzje

ATTACK ON TITAN. Oddaj swoje serce za sprawę! – Recenzje wszystkich sezonów hitowego anime

Krzysztof Nowak

6 kwietnia 2021

REKLAMA

Sezon 2

Zacznę od kontrowersyjnej opinii – drugi sezon jest moim ulubionym. Przede wszystkim dlatego, że rozwija koncept przedstawiony już w pierwszej części, czyli dopowiadania historii za pomocą mininarracji bohaterów drugoplanowych, które poprzez retrospekcje składają się na naszych oczach w spójną całość. Dzięki temu pozornie nijaka postać, wcześniej kryjąca się w cieniu reszty, błyskawicznie wyrasta na pełnokrwistą personę i niemalże za pstryknięciem palca podbija serca. No ale po kolei.

Historia zaczyna się natychmiast po wydarzeniach, którymi kończy się pierwszy sezon. Female Titan, czyli Annie, zostaje pokonany, jednak ta w akcie desperacji „zamraża” się w nieznanym minerale. Oddziałowi zwiadowców nadal nie udaje się więc rozstrzygnąć najważniejszej kwestii – jakie są właściwie motywacje atakujących ich ludzi o mocach tytanów. Pojawia się też pytanie o to, co w murach robią tytani, na co wydaje się znać odpowiedź przedstawiciel lokalnego kultu. To wszystko będzie musiało jednak poczekać na swoją kolej, gdyż poza miastem pojawia się armia tytanów i odcina drogę stacjonującym tam przyjaciołom Erena. Eren, Mikasa, Armin, Hanji i Levi wyruszają na ratunek, zanim przerażające stworzenia pozbawią życia kolejnych członków oddziału. Na dodatek po okolicy przechadza się tajemniczy, przypominający wyglądem małpę tytan. Wydaje się nieco bystrzejszy niż jego pobratymcy…

W zgodzie z zasadą, że film (czy też sezon serialu) powinien rozpoczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie musi nieprzerwanie rosnąć, ponownie zostajemy zassani przez pędzącą naprzód akcję. Nawet kiedy anime daje nam momenty, aby odetchnąć – a jest ich tu więcej niż poprzednio, w ogóle opowieść wydaje się bardziej kameralna, przynajmniej w pierwszej połowie – to tylko dlatego, że w zanadrzu skrywa zwrot akcji, który pośle nasze szczęki poniżej pasa. W tym momencie zaczyna być widoczny także foreshadowing, z jakiego twórcy – głównie Isayama – konsekwentnie korzystają już od pierwszych scen pierwszego sezonu, dając bardziej i mniej subtelne wskazówki co do rozwoju wydarzeń. Opowieść jest tu dopięta na ostatni guzik i nawet jeśli obrane drogi nie przypadną nam do gustu, to zawsze z czegoś wynikają i są zapowiadane dużo wcześniej. A że liczba tajemnic cały czas narasta, podczas gdy odpowiedzi, jakie uzyskujemy, nie tyle zaspokajają naszą ciekawość, ile jeszcze ją podkręcają, to syndrom kolejnego odcinka nie pozwala oderwać się od ekranu.

Zwłaszcza że ten sezon zdecydowanie stoi sekretami. Nagle okazuje się, że z pozoru ukształtowane postacie z drugiego planu skrywają fakty ze swojej przyszłości, które podważają obecne status quo. Wpływ decyzyjności Erena na rozwój fabuły zostaje zakwestionowany, ledwo widoczna wcześniej Ymir staje się główną bohaterką, a cisi Reiner, Krista i Bertholdt dostają więcej linijek dialogów i własne minihistorie. Już i tak skomplikowana fabuła ulega jeszcze większemu rozwarstwieniu, ale wcale nie obniża to jej jakości – wręcz przeciwnie. Konflikt rozrasta się i nabiera kolejnych odcieni, wywracając do góry nogami to, co do tej pory myśleliśmy o zaprezentowanym świecie. Dość powiedzieć, że wątek wspomnianej, obojętnej mi wcześniej Ymir spowodował we mnie ogromne wzruszenie i biorąc pod uwagę czas ekranowy, do dziś pozostaje jedną z najlepiej rozpisanych odnóg fabuły. Szkoda, że równą empatią Isayama nie wykazał się wobec innych pobocznych postaci, np. pewnego zaprzyjaźnionego z główną paczką żołnierza.

Ponownie epickość rozsadza ekran. Oblężenie zamku przez grupę tytanów (genialnie zaprezentowana sekwencja pomimo tego, że uczestniczą w niej jedynie bohaterowie z dalszego planu), walka tytana Erena z opancerzonym czy finałowa bitwa – wszystko to dosłownie zapiera dech w piersiach. Niestety wykorzystanie CGI nie wszędzie przypadło mi do gustu – uważam model kolosalnego tytana z pierwszego sezonu za o wiele lepszy, tutejszy wypadł po prostu sztucznie – ale za to sceny walk budzą ogromne wrażenie. Tym bardziej że kompozytor Hiroyuki Sawano, odpowiedzialny także za muzykę w pierwszej części, wchodzi na jeszcze wyższy poziom. Do nietypowego połączenia muzyki elektronicznej z organami, którym wtórują podniosłe chóry, dołącza spokojniejsze ballady rockowe czy nawet coś w rodzaju disco pop. Dzięki temu całość wzbudza zachwyt nie tylko nad fabułą, ale i jej audiowizualną otoczką, a niektóre melodie z soundtracku z pewnością trafiły na prywatne playlisty fanów. Cóż mogę więcej napisać – Attack on Titan wrzuca kolejny bieg i nie wydaje się, żeby miało ochotę zwolnić. Na całe szczęście w obecnej sytuacji od razu po zakończeniu drugiego sezonu możemy zabrać się za kolejny.

Krzysztof Nowak

Krzysztof Nowak

Kocha kino azjatyckie, szczególnie koreańskie, ale filmami zainteresował się dzięki amerykańskim blockbusterom i ma dla nich specjalne miejsce w swoim sercu. Wierzy, że kicz to najtrudniejsze reżyserskie narzędzie, więc ceni sobie pracę każdego, kto potrafi się nim posługiwać.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA