search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

APOCALYPTO. Niezwykły film Mela Gibsona

Iwona Kusion

5 listopada 2016

REKLAMA

W tym filmie wiele momentów można uznać zarówno za jego wadę, jak i zaletę, co uzależnione jest wyłącznie od gustu widza.

Mnie np. zachwyciła krótka, aczkolwiek efektowna walka końcowa Łapy Jaguara i Środkowego Oka. Zdecydowanie realizm został zdominowany przez czyste piękno wizualne, jednakże cóż z tego? Nie przeszkadzało jednocześnie budowanie dwóch głównych antagonistów według oczywistego szablonu: zabójczo przystojny Łapa Jaguara i prototyp orka – Środkowe Oko, uczuciowy Łapa Jaguara, którego w biegu przez dżunglę determinuje miłość oraz najwredniejszy z oprawców Środkowe Oko, któremu sił w biegu dodaje nienawiść. Ten dobry i ten zły, prawdziwa personifikacja antonimów. Urokowi wioski przeciwstawiona jest degradacja miasta, dorosłym, myślącym jedynie o swoim plemieniu – dzieci, które do sierot z innego plemienia, mówią: chodźcie z nami! Oczywiście te przykłady można mnożyć i poddać łatwo krytyce. Można jednak także docenić przemyślaną konsekwencję w konstruowaniu tych opozycji.

Warto także pamiętać, że kino to zestaw szablonów. Filmy często usiłują się z nich wyłamać i niekiedy to im się udaje, ale też często same wówczas tworzą nowe wzorce szablonów. Gibson przyjmując fabułę niezwykle banalną wydaje się czynić pewien wyłom w samym gatunku kina akcji. Czy tak mogłoby wyglądać bowiem nowe kino akcji? Kino akcji, nacechowane realizmem? Jest to możliwe, dopiero co przecież brutalnie pozbawiono nową opowieść bondowską, wszystkiego co bondowskim było. Zaskakująco dobrze wyszedł ów manewr, aczkolwiek dla części fanów, mógł to być szok. Gibson zrobił coś podobnego: stworzył kino akcji, zabierając z niego to, co czyni kino akcji kinem akcji, zatem znaczną dozę niedorzeczności i podporządkowania śmierci rozrywce. Kogóż bowiem, kto gustuje w tym gatunku obchodzą trupy ścielące się na ulicy? Jest to konwencja, z której Gibson się wyłamał. Zatem Apocalypto to kino akcji, w którym każdy cios jest odczuwalny. Bohaterowie reagują emocjonalnie, pojawiają się łzy, a widz patrzy na ich cierpienie. Nie ogląda się tego z czystą przyjemnością, która przecież stanowi jeden z wyznaczników tego gatunku.

z planu Apocalypto

Wszelka krytyka względem filmu jest zrozumiała, gdy ktoś oczekiwał innowacji. Produkcja owiana tak wielką tajemnicą czy mogła dać “jedynie” rewelacyjne kino akcji (aczkolwiek zdeformowane), fantastycznie oprawione od strony technicznej? Cóż, chyba Gibson ma dość oryginalne poczucie humoru zatem. Ja jednak je akceptuję. Nie pojmuję natomiast zupełnie krytyki za rzekomą brutalność (czy jak wolą inni: realizm). Niestety powtarza się wszystko to, co miało miejsce wraz z premierą Pasji, a dokładniej długo przed premierą. Słowa komentarza szerszego to nie wymaga, z mej strony jednak głęboki ukłon dla tych, którzy są na tyle odważni, aby krzyczeć o brutalności, albowiem zazdroszczę szczerze umiejętności wyłączenia wyobraźni, gdy codziennie słyszą/czytają o zabójstwach, gwałtach i wojnach… zatem tym wszystkim, co się dzieje poza fikcją fabularną. Jednocześnie jednak nawet abstrahując od tego, to obiektywnie stwierdzić należy, że Gibson odległy jest od faktycznego ukazywania drastycznych scen – nawet podczas składania ofiar z ludzi… nie ujrzymy wyrywania serca. Sceny zapadające w pamięć, to owe będące cytatami późniejszej historii – jak dół z pomordowanymi, który automatycznie przywołał w mej pamięci scenę z “Nocy i mgły”, gdzie koparki spychały skłębione ciała…

Naturalizm gibsonowski budzi sprzeciw, bowiem chyba trudno zaakceptować, jakiej degeneracji potrafi ulec człowiek. Nie wierzę jednak “wrażliwcom” oglądającym znacznie brutalniejsze filmy, zarzucanym codziennie stosem informacji o większych wynaturzeniach, aniżeli u Gibsona (u którego nic nie dzieje się chociażby dzieciom, podczas gdy doniesienia o zamordowaniu niemowlaka, wyrzuceniu go na śmietnik, czy okrutnym pobiciu są szarą codziennością). Może jednak jeszcze kilka dzieł tego twórcy, oprawionych w naturalistyczną szatę, a oporna publiczność przestanie się dławić własną hipokryzją…

Tekst z archiwum film.org.pl (2008)

REKLAMA