2046. W drodze do wspomnień
Autorem recenzji jest Sebastian Cis.
Był pisarzem. Myślał, że pisał o przyszłości, a tak naprawdę była to przeszłość. W jego powieści tajemniczy pociąg wyrusza co jakiś czas do 2046. Każdy pasażer tam jadący ma taki sam zamiar… chce odzyskać utracone wspomnienia. Podobno w 2046 nic się nie zmienia, ale nikt nie wie tego na pewno, ponieważ nikt jeszcze stamtąd nie powrócił…
Na ekrany wszedł 2046, długo oczekiwany film Wong Kar-Waia. Reżyser Chungking Express i Spragnionych miłości realizował swój nowy projekt przez ponad pięć lat i 2046 po raz pierwszy ujrzał światło dzienne na festiwalu w Cannes w 2004 (jednak poza konkursem). Został wówczas zaprezentowany w formie różniącej się od wersji dzisiejszej, co było bezpośrednią konsekwencją limitów czasowych, które ograniczały ekipę filmową pod wodzą Kar-Waia. Po festiwalu w Cannes Wong Kar-Wai postanowił przemontować film raz jeszcze i dopiero obecna wersja jest obrazem, jaki reżyser sobie wymarzył i jaki mamy szanse obejrzeć na kinowym srebrnym ekranie.
Akcja 2046 toczy się w Hong Kongu lat sześćdziesiątych, a jej bohaterem jest pisarz Chow (Tony Leung Chiu Wai), znany nam z poprzedniego filmu tego reżysera Spragnieni miłości. Podczas podróży, w jaką zabiera nas Wong Kar-Wai, poznajemy wnikliwie postać Chowa oraz związki łączące go z kobietami na przestrzeni kilku lat. Właśnie relacje, do jakich między nimi dochodzi, są główną treścią filmu i za ich pomocą twórca podejmuje próbę zrozumienia istoty miłości dwojga ludzi oraz roli wspomnień w naszym życiu. Tytułowe 2046 to nazwa powieści science fiction (którą pisze główny bohater) o tajemniczym pociągu, wyruszającym raz na jakiś czas do roku 2046. Pasażerowie jadący nim mają ten sam cel; chcą odzyskać utracone wspomnienia. Jednym z pasażerów jest Japończyk Tak (Takuya Kimu-ra), który wyruszył do 2046, aby odnaleźć kobietę, którą kochał. Nie znajdując jej, postanawia opuścić 2046…
Cała opowieść oraz jej główny bohater to odbicie życia pisarza oraz jego samego w lustrze czasu. To metaforyczna wizja obrazująca stan, w jakim znajduje się na obecnym odcinku swojego życia. Film poprzecinany jest futurystycznymi wstawkami, dzięki którym zgłębiamy motywy kierujące Chowem, będące swoistego rodzaju odniesieniem się pisarza do własnego życia oraz relacji, jakie łączą lub łączyły go z kobietami. 2046 to przeszłość bohatera, z którą próbuje się rozliczyć. 2046 to wspomnienie dawnej miłości, a decyzja opuszczenia 2046 to próba rozliczenia się z bagażem związanym z dawnym uczuciem oraz wejście w kolejny etap życia. Opuszczenie 2046 wymaga wielkiej siły i może mocno zranić. Jednym przychodzi to łatwiej, innym nieco trudniej, każdy jednak porzuci kiedyś ciężar niesionych wspomnień.
Dawno temu, jeżeli ktoś miał tajemnicę, której nie chciał nikomu zdradzić, szedł na szczyt góry, znajdował drzewo, wycinał w nim otwór i wypowiadał sekret do tego otworu. Następnie zalepiał otwór błotem. Dzięki temu nikt nigdy nie odkryje tajemnicy.
Pomostem łączącym 2046 z filmem Spragnieni miłości jest właśnie owa legenda oraz numer pokoju hotelowego, w którym Chow pisał powieści o sztukach walki. Chow wypowiadający swój sekret do otworu to przecież ostatnia scena w Spragnionych miłości i jednocześnie próba wybawienia się od wspomnień. 2046 to dalsze losy bohatera, który cały czas zmaga się z przeszłością. Zatem ocena 2046 bez znajomości wcześniejszej twórczości Wong Kar-Waia może być trudna, z racji tego, że reżyser tworzy kino autorskie, które charakteryzuje się osobistym podejściem do tematu. Pełny odbiór 2046 oraz docenienie wszystkich jego walorów możliwy jest jedynie po zapoznaniu się z wcześniejszymi filmami Kar-Waia.
Już bowiem w początkowych scenach 2046, kiedy główny bohater spotyka Lulu (Carina Lau) reżyser powraca do swojego drugiego filmu Dni naszego szaleństwa, przypominając nam historię tragicznej miłości do Yuddy (Leslie Cheung). W poprzednich filmach Dni naszego szaleństwa oraz Spragnieni miłości występowała postać Su Li Zhen, grana przez Maggie Cheung. W 2046 Kar-Wai ponownie umieszcza ją w splocie wydarzeń (tym razem grana jest przez Gong Li), co wskazuje na próby rozliczenia się reżysera ze swoim dotychczasowym dorobkiem, czego potwierdzeniem jest chociażby przywołanie motywów muzycznych znanych z innych dzieł Kar-Waia (Xavier Cugat – Perfidia). Tworząc 2046 Wong Kar-Wai w piękny i dojrzały sposób zamyka rozdział swojej twórczości poświęcony tematowi niespełnionej miłości.
Na odbiór 2046 bez wątpienia duży wpływ ma też obsada. Nie będziemy więc zaskoczeni, że występuje tu kilku etatowych aktorów (a także czołówka aktorów chińskiej sceny filmowej) Kar-Waia, z którymi oprócz pracy łączy go także przyjaźń. I tak głównym bohaterem nie mógł być nikt inny jak Tony Leung, który zagrał w wielu filmach Wong Kar-Waia: Dni naszego szaleństwa, Spragnieni miłości, Happy Together, Popioły czasu, oraz w filmach innych reżyserów, z których wymienić można chociażby sensacyjne Infernal Affairs: Piekielna gra. W role partnerek Chowa wcieliły się wymieniona już wcześniej Gong Li (Pociąg, Chińska szkatułka), Ziyi Hang w roli Bai Ling (wschodząca gwiazda, znana choćby z Hero czy ostatnio z Dom latających sztyletów) oraz piosenkarka Faye Wong, która zagrała we wcześniejszym filmie Kar-Waia – Chungking Express, a także w Hero Yimou Zhanga.
Nieodzowną częścią wszystkich filmów Wong Kar-Waia są zdjęcia oraz bez wątpienia, zawsze niezapomniana muzyka. Sam reżyser uważa, iż jest ona równie ważna co dialogi. 2046 posiada zresztą jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakie dane mi było ostatnimi czasy usłyszeć. Autorem muzyki jest Shigeru Umebayashi oraz Peer Raben, a cała ścieżka utrzymana jest w klimacie znanym ze Spragnionych miłości i obfituje w przepiękne tanga i walce. Shigeru Umebayashi jest także autorem muzyki do Spragnionych… lecz w tamtym przypadku jego partnerem był Mike Galasso. Miłym akcentem jest dla widzów w naszym kraju sam początek filmu, kiedy do uszu naszych docierają dźwięki utworu Decyzja Zbigniewa Preisnera, znanego z filmu Krótki film o zabijaniu Krzysztofa Kieślowskiego. Sam motyw przewodni (autorstwa Umebayashi) czy też Adagio zapadają w pamięci na bardzo długo, gwarantując i pozostawiając miłe wspomnienia.
Również strona wizualna nowego dzieła twórcy Upadłych aniołów nie pozostawia wiele do życzenia. Tak samo jak w Spragnionych miłości mamy tu do czynienia z perfekcyjnymi ujęciami, często z użyciem filtrów w odcieniach czerwieni, które na długo zapadają w pamięć. Doskonale wplecione zostały wstawki przedstawiające wydarzenia z futurystycznej powieści głównego bohatera. Idealnie komponują się z przedstawionym Hong Kongiem lat sześćdziesiątych, co można zawdzięczać doskonałej scenografii, dzięki której owe przejścia nie psują w żaden sposób klimatu filmu ani nie zaburzają stylu wizualnego całości. O ile w Spragnionych miłości za zdjęcia odpowiadał Christopher Doyle (który pracował już przy wielu filmach Wong Kar-Waia), o tyle w 2046 autorem większości zdjęć jest Pung-Leung Kwan. Bezpośrednią przyczyną takiego stanu rzeczy był konflikt poglądów (między Kar-Waiem a Doylem) który dał o sobie znać już podczas kręcenia Spragnionych miłości.
Na szczęście filmy nie ucierpiały na tym fakcie. Smutne jest jednak to, że po 2046 obaj panowie podjęli decyzję o artystycznym rozstaniu. Czy wpłynie to w jakiś sposób na przyszłe filmy Wong Kar-Waia? Miejmy nadzieję że nie, ale znalezienie drugiego takiego operatora, który w tak niesamowity i sugestywny sposób potrafi ukazać przepiękne miasto, jakim jest Hong Kong (znane choćby z wcześniejszych filmów Kar-Waia: Chungking Express i Upadłe anioły) nie będzie łatwe. Ten Amerykanin o chińskiej duszy – jak mówią o Christopherze Doyle’u – potrafił wydobyć niezauważalne na pierwszy rzut oka aspekty otoczenia, ukazując Hong Kong w świetle zupełnie innym niż dotychczas mieliśmy okazję go oglądać.
2046 Wong Kar-Waia to bez żadnej wątpliwości najbardziej dojrzałe dzieło reżysera i najdłużej powstający w jego karierze film. Po ponad pięcioletniej pracy wreszcie udało mu się ukończyć swoją wizję i nadać jej kształt, jaki według niego powinna posiadać. Czy reżyser osiągnął zamierzony przez siebie cel i 2046 w pełni odzwierciedla jego wyobrażenia? W czasie tych pięciu lat jego projekt wiele razy ewoluował i do samego końca, do samego momentu montażu Kar-Wai kręcił dodatkowe ujęcia i zmieniał koncepcję.
Początkowo 2046 miało mieć więcej akcji dziejącej się w przyszłości, jednak z upływem czasu kolejne sceny były usuwane kosztem tych, pogłębiających naszą wiedzę o pisarzu Chow i relacjach łączących go z kolejnymi partnerkami. Posunięcie to było bez wątpienia efektem niesamowitej popularności Spragnionych miłości, a w ten sposób reżyser mógł zachować większą ciągłość obu tych filmów. Dla znających twórczość Kar-Waia bez wątpienia film ten jest swoistego rodzaju zwieńczeniem poprzednich jego filmów. Z perspektywy czasu każdy kolejny film Kar-Waia reprezentował coraz to dojrzalsze podejście do tematu. Wraz z ukończeniem 2046 reżyser zamyka pewien rozdział w swojej twórczości dając szansę (a dla widzów nadzieję) na rozpoczęcie następnego.
2046 to najpiękniejszy film o miłości, samotności i poszukiwaniu ukochanej osoby, jaki kiedykolwiek powstał. Polecam go każdemu, zachęcając jednocześnie do zapoznania się z wcześniejszą twórczością reżysera, a już na pewno z filmem Spragnieni miłości. Dopiero po jego obejrzeniu zrozumieć możemy w pełni intencje artysty oraz przesłanie, jakie niesie jego najnowsze dzieło.
Tekst z archiwum film.org.pl (04.04.2005).