Jak by na to nie patrzeć i z której strony by nie słuchać, ten temat to klasyka kina przez duże K. To właśnie on wsławił Nino Rotę – kompozytora dobrze już wtedy znanego, lecz dopiero dzięki Ojcu chrzestnemu wyniesionego do pozycji równej tej przedstawionej na ekranie głowy mafijnej rodziny. Motyw przewodni z tego filmu zna już dziś każdy, nawet osoby niezaznajomione z muzyką filmową. Wciąż pozostaje on świeży, mocny i, co najważniejsze, potrafiący porwać. Najzwyczajniej w świecie jest to perfekcyjnie wykonana melodia, która nie zestarzeje się nigdy i która za każdym razem potrafi do głębi poruszyć. [Jacek Lubiński]
Bez efekciarstwa wykreowano tu spójny świat, który stanowi pomost pomiędzy kinem noir a wszystkim tym, co obecnie określa się stylem lat 80. Wizję perfekcyjnie uzupełnia muzyka Brada Fiedela. Ten – inspirując się grupą Kraftwerk i korzystając z automatu perkusyjnego – stworzył ilustrację minimalistyczną, zionącą elektronicznym chłodem i maszynową grozą. Dał nam prosty, pełen ciężaru motyw przewodni oraz – kontrastowy wobec całości – temat wątku miłosnego, uderzający naturalnym ciepłem i zwyczajnie wzruszający. Zasadniczo jednak dominuje motoryczny rytm i mechaniczne trzaśnięcia. To małe arcydzieło i świetna odtrutka na rozpędzone orkiestry. [Tomasz Bot, fragment recenzji filmu]
Muzykę do wszystkich części Indiany Jonesa napisał jeden z najlepszych i najbardziej znanych kompozytorów – John Williams. Główny motyw przewodni, który zapewne każdy bardzo dobrze zna, to prawdziwe arcydzieło. Kto nie słyszał nigdy słynnego The Raiders March, niech się schowa ze wstydu i niech się nawet do tego nie przyznaje! Williamsowi udało się stworzyć niesamowicie melodyjny, charakterystyczny motyw muzyczny, który jest jednym z najbardziej popularnych w całym jego dorobku. Kompozycja stworzona przez Johna Williamsa daje kolejny dowód, że film nie byłby tym samym filmem, gdyby nie świetna muzyka. [Adam Łudzeń]
Pisząc o tej muzyce, nie sposób nie skupić się przede wszystkim na utworze zajmującym główne, eksponowane miejsce na każdej płycie z Gwiezdnych Wojen. Ten utwór to Main Title – potężny, monumentalny, a jednocześnie dynamiczny – rozpoczynający każdy film cyklu. Pobrzmiewa on echem niemal przez cały czas trwania filmu, w niezliczonych odmianach i aranżacjach. Ten motyw jest tak charakterystyczny, że nie sposób porównać go do jakiegokolwiek innego dzieła muzyki filmowej. To chyba jeden z najbardziej znanych, uznanych i rozpoznawalnych utworów w ogóle. [Dariusz Żak]
Sławetny Marsz Imperialny (będący także tematem związanym z Darthem Vaderem) zwyczajnie rzuca na kolana! Monumentalna, złowroga i potężna muzyka swoim jednostajnym rytmem w sposób doskonały obrazuje potęgę i siłę Galaktycznego Imperium. Mimo swego ciężaru i monumentalności ten fragment ścieżki dźwiękowej potrafi porwać i zafascynować każdego, nawet tego, kto nigdy filmu nie widział. Tego utworu należy bezwzględnie słuchać głośno, z podkręconymi basami – kto raz nie poczuje mocy tej muzyki, nie poczuje jej już nigdy. [Dariusz Żak]