W końcu! Reboot Mortal Kombat staje się faktem!
Sympatycy wirtualnej rozrywki z pewnością czekali na tę wiadomość. Od kilku lat trzymani byli bowiem w niepewności. Ale dziś jest to już pewne – powstanie nowy Mortal Kombat. Czy jest się z czego cieszyć?
Zacznijmy od tego, że szykowany reboot ma swoje uzasadnienie. Zgoda – Mortal Kombat z 1995 roku, nakręcony przez Paula W.S. Andersona, nie zdążył się jeszcze zestarzeć i z pewnością twardo broni statusu najlepszej adaptacji gry komputerowej. Ale każdy gracz wie, że w przypadku Mortala jego mnogość postaci oraz związana z nimi mitologia z daleka woła o ponowne przetworzenie i może być nieskończonym źródłem inspiracji dla scenarzystów filmowych. Nie chodzi więc o to, by skreślić i poprawić wizję Andersona, ale żeby ją umiejętnie rozbudować, wzbogacić o nieruszane wcześniej wątki, przełożyć na współczesny język i stylistykę.
Taką próbę podjął wcześniej Kevin Tancharoen, który nakręcił w 2010 krótkometrażówkę Mortal Kombat: Rebirth. Film rozniósł się szerokim echem w internecie, co zwróciło uwagę producentów z Hollywood. Najpierw dano reżyserowi możliwość nakręcenia internetowego serialu Mortal Kombat: Legacy, który jak na projekt o ograniczonym budżecie wypadł całkiem ciekawie. Gdy wszyscy liczyli, że kwestią czasu jest objęcie przez Tancharoena stanowiska reżysera filmowego rebootu, ten w 2013 roku ni stąd ni zowąd opuścił projekt (prawdopodobnie na skutek braku porozumienia z producentami). Szkoda, bo była to osoba na właściwym miejscu, niewątpliwie czująca klimat gry.
Powołanie nowych osób u steru nowego Mortala nie napawa mnie optymizmem. Za film odpowiadać będzie niejaki Simon McQuoid, Australijczyk, który dotychczas może pochwalić się tylko reżyserowaniem reklam. Z kolei napisanie scenariusza powierzono równie anonimowej osobie, bo nieznanemu Gregowi Russo. Jedyną wiadomością, która może uspokoić, bo rzuca jaśniejsze światło na projekt, jest fakt, że pieczę nad filmem trzymać będzie James Wan, który jakiś czas temu objął stanowisko producenta. Co nie mniej ważne, producentem wykonawczym filmu będzie Lawrence Kasanoff, który brał udział przy pracach do filmu Andersona z 1995 roku.
Czy się uda? Sądząc po niesłabnącej popularności gry, której w ubiegłym roku wyszła dziesiąta już odsłona, twórcy adaptacji musieliby się mocno postarać, by zniweczyć taki potencjał.
korekta: Kornelia Farynowska