Robert Eggers ma obsesję na punkcie Nosferatu i planuje remake
Nominowany do nagrody Gotham Independent Film Awards za film The Witch będący jego reżyserskim debiutem, świetnie przyjętym przez krytykę i publiczność, w rozmowie z magazynem IndieWire potwierdził, że następnym filmem, jaki nakręci, będzie kolejne już w historii kina podejście do niemieckiego klasyka filmów grozy – Nosferatu w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua.
W produkcję będzie zaangażowane Studio 8 – niezależne studio filmowe, które odpowiada m.in. za wojenny komediodramat Billy Lynn’s Long Halftime Walk – którego to właściciel, Jeff Robinov (były prezes wytwórni Warner Bros.) osobiście zaangażował go do tej roli, a za produkcje będą odpowiadać Jon Van Hoy i Lars Knudsen. Jak wspomina w rozmowie z Chrisem O’Faltem, nigdy by nie przypuszczał, że kiedykolwiek dostąpi takiego zaszczytu – a już na pewno nie tak wcześnie:
To dla mnie poważnie szokujące. To naprawdę okropne, bluźniercze, egomaniakalne i obrzydliwe, aby twórca filmowy w moim położeniu zajmował się Nosferatu. Jeżeli kiedykolwiek zamierzałem się tego podjąć, to planowałem naprawdę chwilę odczekać, ale tak już zadziałał nieprzewidywalny los.
Przygoda Eggersa z wampirzą opowieścią o hrabi Orloku, granym przez Maxa Schrecka, sięga korzeniami do jego najwcześniejszych lat. Dorastając, był uzależniony od klasycznych horrorów z wytwórni Universal i Hammer Studios, nie mogąc sobie poradzić z nowszymi, straszniejszymi, filmami amerykańskich twórców z lat osiemdziesiątych, jak choćby Koszmar z ulicy wiązów.
Zobaczyłem obrazek, na którym Max Schreck wcielał się w hrabię Orloka w moim podręczniku ze szkoły podstawowej, i dosłownie postradałem zmysły.
Jak wspomina, po tym wydarzeniu nakłonił swoją mamę, aby ta zawiozła go do centrum handlowego w najbliższym większym mieście, jakim w wiejskim stanie New Hampshire było liczące trzydzieści tysięcy mieszkańców Dover, gdzie mogli wypożyczyć upragnioną kasetę z niemieckim klasykiem z 1922 roku.
Później, kiedy miałem już siedemnaście lat, wyreżyserowałem teatralną sztukę opartą na motywach z Nosferatu. Była ona bardzo ekspresjonistyczna, znacznie bardziej ekspresjonistyczna niż film. Stylem przypominało to bardziej Gabinet doktora Caligari.
Tę licealną sztukę w reżyserii Eggersa zobaczył właściciel lokalnego teatru w Lee (mieście pochodzenia reżysera) i zatrudnił nastolatka w celu wystawienia spektaklu na jego deskach, tym razem profesjonalnie.
To podczas pracy nad sztuką zdałem sobie sprawę, że to jest to, co chcę robić. Nosferatu jest dla mnie dziełem bardzo bliskim i magicznym. Prawdę mówiąc, gdyby film miał zrobić siedemnastoletni Robert, wyglądałby jak połączenie Miasteczka Halloween i Sin City – Miasta grzechu, podczas gdy moja obecna wizja dzieła skłania się do podobnego podejścia, które przyświecało mojemu filmowi The Witch, więc bałtycko-niemiecki styl Biedermeier z lat trzydziestych XIX wieku musi być pokazany w sposób, który wydaje się realistyczny.
Podczas rozmowy z Chrisem O’Faltem Eggers wyjawił swoją obsesję na punkcie dokładności historycznej i realistycznego wyglądu, z której zdał sobie sprawę podczas pracy nad The Witch i która będzie mu nadal przyświecać przy pracy nad ponowną interpretacją obrazu o hrabi Orloku. Jako były scenograf wyjaśnił, że uchwycenie wyglądu i klimatu przeszłości jest dla niego produktem własnych emocji, które niczym obrazy w pamięci tkwią w jego głowie podczas przeprowadzania głębokich badań, które prowadzi podczas pisania scenariuszy (w Nosferatu także będzie scenarzystą).
Oprócz budowy „prawdziwych” XIX-wiecznych wnętrz inną kluczową zmianą będzie jego podejście do głównego bohatera filmu:
Nie mogę niestety ponownie zaangażować do filmu Maxa Schrecka, więc będzie zabawa, będzie powrót do początków ludowych opowieści o wampirach.
Przypomnijmy z tego miejsca, że Eggers nie jest oczywiście pierwszym reżyserem, który podejmie się próby ponownej interpretacji wybitnego dzieła Friedricha Wilhelma Murnaua z 1922 roku. Oprócz Roberta hołd niemieckiemu klasykowi oddał w 1979 Werner Herzog w swoim dziele Nosferatu – wampir, który jest określany jako film z idealnym balansem pomiędzy kinem artystycznym, a komercyjnym i jest uważany za najlepszą adaptacje tego klasycznego filmu grozy. W 1995 roku Bernard J. Taylor wystawił musical oparty na motywach filmu zatytułowany – a jakże by inaczej – Nosferatu: The Vampire, a w tym miejscu warto wspomnieć o fakcie, iż w tym samym roku oryginalny film z lat dwudziestych trafił na watykańską listę czterdziestu pięciu ważnych i wartościowych filmów fabularnych, gdzie znalazł się w kategorii dzieł o szczególnych walorach artystycznych. Z kolei obraz Cień wampira z 2000 roku w reżyserii Edmunda Eliasa Merhige to fikcyjna ekranizacja kulisów powstania słynnego filmu z 1922, gdzie Willem Dafoe wcielił się w tajemniczego Maxa Schrecka – odtwórcę roli wampira, a John Malkovich w samego Friedricha W. Murnaua, który z biegiem wydarzeń zauważa osobliwe zachowanie głównego aktora…
korekta: Kornelia Farynowska