Reżyserka castingu w serii o BONDZIE uważa, że młodzi kandydaci nie są wystarczająco silni psychicznie
Wciąż nie wiemy, kto przejmie po Danielu Craigu rolę Jamesa Bonda w serii o 007. W dyskusjach przewijały się już takie nazwiska, jak Tom Hardy, Henry Cavill czy Idris Elba, a na początku stycznia do sieci trafiły doniesienia, że najbliższy zdobycia roli jest aktualnie Aaron Taylor-Johnson.
W połowie sierpnia zeszłego roku pojawiły się plotki, że producenci stawiają na młodszego Bonda, kogoś po trzydziestce i chcą kogoś, kto zagra 007 w trzech filmach, niosąc serię w taki sposób, jak Daniel Craig. Sami twórcy przyznali, że kolejny aktor będzie musiał zaangażować się w rolę Bonda na kolejne 10-12 lat.
Wieści te niejako potwierdziła reżyserka castingu Debbie McWilliams, która uważa, że młodzi aktorzy nie są na tyle silni psychicznie, by przeobrazić się w 007. McWilliams mówi to na podstawie własnego doświadczenia – przy serii pracuje od 1981 roku i wie, że rola Bonda to wielka odpowiedzialność. Craig miał 38 lat, gdy zadebiutował pierwszy Bond z jego udziałem. McWilliams zaznacza też, że poszukiwane są stosunkowo nieznane osoby, które jeszcze nie przebiły się w pełni do mainstreamu. Nie wiadomo, w jakiej sytuacji stawia to Taylora-Johnsona, który ma już na koncie występ w kilku popularnych produkcjach (m.in. w jednej z części Avengers).
Poszukiwania nowego aktora trwają. Od nowego Bonda dzielą nas co najmniej dwa lata.