Choć od premiery trzeciego sezonu Stranger Things minęły już ponad dwa lata, wciąż nie wiadomo dokładnie, kiedy zadebiutują kolejne odcinki; ich realizacja cały czas trwa. Miesiąc po tym, jak rozpoczęły się zdjęcia, wybuchła pandemia, a produkcja ruszyła ponownie dopiero we wrześniu 2020. Shawn Levy, producent serialu, w ostatniej rozmowie z Collider mówił o tym, dlaczego tworzenie czwartego sezonu zajmuje tyle czasu – nie chodzi bowiem tylko o opóźnienia związane z pandemią.
Według Levy’ego, nowe odcinki są trudniejsze w realizacji także ze względu na większą niż dotychczas liczbę lokacji (przypomnijmy, że Hopper grany przez Davida Harboura po wydarzeniach z finału trzeciego sezonu przebywa w rosyjskim obozie) oraz protokoły bezpieczeństwa i pracę w małej grupie. Oto, co miał do powiedzenia producent:
Naszych widzów boli, że trwa to tak długo, ale uwierzcie mi, że mnie, Matta i Rossa [bracia Duffer – przyp.] boli to nawet bardziej. To mieszanka wstrzymania prac ze względu na COVID, wolniejszego tempa pracy w związku z protokołami bezpieczeństwa, które są potrzebne, oraz naszego wyboru, żeby sezon 4 był znacznie, znacznie, znacznie bardziej ambitny niż poprzednie. (…) Mamy trochę akcji w Hawkins, trochę w Rosji i jeszcze jeden wątek osadzony gdzie indziej. To pierwszy sezon, w którym kręcimy w rozmaitych lokacjach, na przekór temu, że na całym świecie tworzenie filmów odbywa się wolniej. Dlatego trwa to tak długo. (…) Wszystko jest tworzone przez małą grupę. (…) Musimy sami nadzorować montaż całości.
Levy zapowiedział przy tym, że czwarty sezon trafi na Netfliksa wkrótce, można zatem założyć, że zdjęcia dobiegają już końca. Przypominamy teaser, który został opublikowany kilka tygodni temu: