Producenci serii o BONDZIE chcieliby, żeby kolejny aktor zaangażował się na co najmniej 10 lat

Wciąż czekamy na informację, kto zastąpi Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda. W połowie sierpnia pojawiły się plotki, że producenci stawiają na młodszego Bonda, kogoś po trzydziestce i chcą kogoś, kto zagra 007 w trzech filmach, niosąc serię w taki sposób, jak Daniel Craig. Teraz głos zabrali sami twórcy.
Barbara Broccoli i Michael G. Wilson w rozmowie z „Variety” stwierdzili, że to wciąż wczesny etap procesu castingowego i dodali:
Rzecz w tym, że [nowy film] wciąż oddalony jest o kilka lat. Kiedy obsadzimy nowego Bonda, będzie to oznaczać zaangażowanie się na 10-12 lat. Nie wszyscy tego chcą. Już przekonanie Daniela Craiga było trudne. A był wtedy po trzydziestce!
Twórcy nawiązują tutaj także do popularnego wyboru fanów – Idrisa Elby, który ostatnio sam przyznał, że nie widzi Jamesa Bonda, kiedy patrzy w lustro. Według Broccoli i Wilsona, młodzi aktorzy, którzy uważają, że przejęcie roli Bonda byłoby świetną zabawą, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, z czym się to wiąże.
Craig wcielił się w Bonda w pięciu filmach na przestrzeni 15 lat – ostatnim było zeszłoroczne Nie czas umierać, dobrze przyjęte wśród widzów i krytyków.