PEWNEGO RAZU… W HOLLYWOOD jako miniserial? Brad Pitt potwierdza plany Tarantino
O rozszerzonej wersji Pewnego razu… w Hollywood mówiło się już przy okazji premiery filmu w Cannes. Pierwotny metraż dziewiątego dzieła Quentina Tarantino to aż 4h i 20 minut, zatem wiele scen zostało usuniętych przed wpuszczeniem filmu do kin. Jest jednak szansa na to, że będzie nam je dane zobaczyć w rozszerzonej wersji produkcji, mającej formę miniserialu.
Podobny zabieg Tarantino zastosował przy okazji Nienawistnej ósemki – w tym roku na amerykańskiego Netfliksa trafiła trwająca ponad 200 minut wersja, podzielona na cztery odcinki. Choć przedsięwzięcie było pomysłem Netfliksa właśnie, Tarantino bardzo pochlebnie wypowiadał się na temat takiej formy, rozważając nawet rozszerzenie metrażu swoich poprzednich dzieł i udostępnienie ich w formie seriali.
Już teraz wiadomo, że z Pewnego razu… w Hollywood wycięto między innymi epizody Tima Rotha, Jamesa Marsdena (jako Burta Reynoldsa) i Danny’ego Stronga (wcielił się w Deana Martina, który zagrał z Sharon Tate w The Wrecking Crew, filmie oglądanym przez nią w kinie). W kinowej wersji zabrakło też kilku ujęć znanych ze zwiastunów, na przykład z Sharon Tate w basenie. Prawdopodobnie Tarantino nakręcił również więcej scen z Rafałem Zawieruchą jako Romanem Polańskim.
Choć wcześniej serial na podstawie Pewnego razu… w Hollywood pozostawał w sferze domysłów, w wywiadzie dla “New York Times” Brad Pitt potwierdził, że Tarantino rzeczywiście prowadził już dyskusje na ten temat. Aktor uważa, że to ciekawy pomysł i że byłby podekscytowany, gdyby taka wersja rzeczywiście ujrzała światło dzienne. Według niego dzięki temu wilk jest syty, a owca cała – jednocześnie istnieje kinowe doświadczenie i serial, dzięki któremu możemy poznać więcej treści. Niewykluczone, że i ta mini seria trafiłaby na Netflixa.
Chcielibyście zobaczyć rozszerzoną wersję Pewnego razu… w Hollywood?