NA CO DO KINA. Lipiec 2017
Nim się spostrzegliśmy, nadszedł lipiec – moment kulminacyjny sezonu letnich blockbusterów. Stopniowo rynek kinowy będzie się teraz wyciszać, aż do kolejnego, jesiennego wysypu wysokobudżetowych produkcji. Jak sytuacja wygląda na półmetku roku 2017?
Zgodnie z oczekiwaniami Wonder Woman wystrzeliła w boxoffice’owym rankingu jak z procy, po trzydziestu dniach na wielkim ekranie wskakując na piąte miejsce, tuż za Piratami z Karaibów: Zemstą Salazara, którzy wyraźnie wyhamowali – podobnie zresztą jak Strażnicy Galaktyki vol. 2. Biorąc pod uwagę, jak niewiele zostało do końca roku naprawdę kasowych premier, śmiało można założyć, że w TOP5 utrzymają się jedyne jak dotąd tytuły, które zarobiły ponad miliard dolarów: Piękna i Bestia oraz Szybcy i wściekli 8. Jeśli coś ma im zagrozić, to najpewniej ósma część Gwiezdnych wojen bądź Thor: Ragnarok, zanim jednak doczekamy premier tych tytułów, pewien bardzo popularny superbohater w czerwono-niebieskim trykocie zaliczy swój wielki powrót…
7 lipca
Tak się złożyło, że pierwszy piątek miesiąca wypada dopiero 7 lipca, więc przez cały tydzień możecie nadrobić czerwcowe zaległości, na czele ze świeżymi premierami W starym, dobrym stylu oraz Gru, Dru i Minionki. A gdy lipcowy repertuar zagości już w polskich kinach, gwarantuję, że nie będziecie się nudzić.
Mogłoby się zdawać, że 7 lipca najważniejszą premierą będzie Volta, na promocję której nie szczędzono grosza. Podobno ma to być “najlepszy film Juliusza Machulskiego od czasu Kilera.” – obsada (jak na polskie warunki) jest gwiazdorska i – co ważniejsze – nie znaleźli się w niej Adamczyk z Karolakiem, a kolejna komedia kryminalna od twórcy Vinciego to zawsze coś, na co warto zerknąć, choć zapewne nie każdego będzie ona bawić. Hitem tego weekendu będzie jednak pokrewna gatunkowo produkcja zza oceanu, czyli dość mocno obsadzony (Kevin Spacey, Jamie Foxx, Jon Hamm, Lily James, Ansel Elgort) Baby Driver, który w USA zadebiutował już w ubiegłym tygodniu, w pierwszy weekend zwracając zainwestowane w siebie pieniądze (około 40 milionów dolarów). Obraz Edgara Wrighta (Wysyp żywych trupów, Hot Fuzz: Ostre psy) o mafijnym kierowcy, który chce odejść z branży, zbiera świetne recenzje, a multum nawiązań do innych tytułów, które widać już w zwiastunie, działa tylko na plus.
Inną ciekawą premierą może być To przychodzi po zmroku, gdzie także zobaczymy sporo znajomych (choć niekoniecznie gwiazdorskich) twarzy – na czele z Joelem Edgertonem (Wojownik) i Riley Keough (American Honey). Film klasyfikowany jest jako horror, choć z opisu wynika, że mamy tu do czynienia raczej z kinem postapo. Tak czy inaczej, zapowiada się dość obiecująco, choć raczej ze wskazaniem dla osób, które lubią się bać. Jeśli natomiast mielibyście ochotę na nieco poważniejsze treści, do kin (z ponad dwuletnim opóźnieniem) wejdzie też serbska Enklawa Gorana Radovanovica. Film opowiada o dziesięcioletnim chłopcu – “ofierze” kotła bałkańskiego – któremu przyszło dorastać w nieprzyjaznym mu środowisku. Dramat świetnie oddaje problematykę regionu, podzielonego przez odwieczne konflikty wewnętrzne i nadszarpniętego wojną.
Do tego duński thriller Darkland, którego opis brzmi tak wtórnie, że aż z ciekawości korci mnie, by go zobaczyć. Film opowiada o lekarzu, który w odwecie za zabitego podczas napadu brata postanawia stać się zamaskowanym mścicielem i na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość.
14 lipca
Czy tego dnia wybór może być inny? Człowiek-Pająk powraca w swoim trzecim wcieleniu na przestrzeni ostatnich piętnastu lat – tym razem jednak łączy siły ze znacznie mocniejszą ekipą. Grana przez Toma Hollanda postać pojawiła się już epizodycznie w zeszłorocznym Kapitanie Ameryce: Wojnie bohaterów, a teraz powraca z własnym filmem Spider-Man: Homecoming, w którym zobaczymy gościnnie między innymi Tony’ego Starka (Robert Downey Jr.). Jestem dość sceptycznie nastawiony do kolejnego rebootu historii o Peterze Parkerze, ale po przejęciu praw od Sony, Marvel w końcu ma szansę skompletować swoje uniwersum. Czy będzie kasowy sukces? Pewnie tak, choć jego skalę ciężko oszacować. W razie gdyby 14 lipca wydawał się wam zbyt odległy, polecam zerknąć na repertuar kinowych sieciówek – każda z nich wyświetli Homecoming przedpremierowo już 5 lipca.
Poza tym murowanym hitem, nie ma szaleństwa. Do kin w końcu trafi nominowany w tym roku do dwóch Oscarów (najlepszy film nieanglojęzyczny, najlepsza charakteryzacja) Mężczyzna imieniem Ove. Szwedzki komediodramat to z jednej strony film dość lekki, z drugiej zaś na wskroś przesiąknięty śmiercią. Znacznie lżejsza będzie pod tym względem francuska komedia Czym chata bogata! o relacjach bogatego pisarza z romską rodziną, którą niechcący zaprosił do swej posiadłości. Do tego mamy też niemiecko-skandynawską koprodukcję biograficzną o znamienitym fińskim bokserze – Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia – oraz amerykańsko-chińską animację Rock Dog, która nie zbiera szczególnie pochlebnych recenzji.